🥂 Nasza Babcia Serce Ma Takie Duże Że Aż Dwa

"Nasza Babcia" Oto Babcia. Z uśmiechem na twarzy. Z torbą pełną jabłek i warzyw. No i zaraz wszystko się odmienia: w domu robi się jaśniej, weselej, jakby Babcia przyniosła niedzielę z odrobiną Bożego Narodzenia. Z Babcią - wszystko jest pyszną zabawą: szczotka tańczy raz w lewo, raz w prawo, jakby szczotka tańczyła walczyka. Kojarzycie syndrom wicia gniazda? Kobiety pod koniec ciąży, pomimo wielkiego brzucha i miliona dolegliwości, dostają jakąś niewiarygodną energię, którą skupiają najczęściej na urządzaniu miejsca dla mającego pojawić się w domu dziecka. Skręcanie łóżeczka, kupowanie mebli, malowanie ścian, prasowanie małych ubranek i inne tego typu aktywności. No więc mnie w czwartej ciąży też trafił ten syndrom, ale centrum mojej aktywności remontowej nie była sypialni, tylko kuchnia. Zaczęło się od tego, że chciałam pomalować jedną ścianę, skończyło się na totalnym remoncie i zupełnie nowej kuchni. Przyznaję, trochę mnie poniosło, ale prawie niczego nie żałuję!Na początku muszę zaznaczyć, że nasza kuchnia to absolutne serce tego domu od samego początku jego istnienia. Mieszkamy w domu rodzinnym Michała, więc doskonale znamy jego historię i wiemy, że w sumie poza wyglądem niewiele się ta kuchnia zmienia, bo zawsze jest pełna gości i nigdy się chyba jeszcze nie zdarzyło, żeby goście siedzieli w salonie – naturalnym miejscem spotkań, pogaduch czy imprez jest kuchnia!Moim zdaniem jest to zasługa dużego stołu, który od ponad 40 lat stoi dokładnie w tym samym miejscu i ławy narożnej, która od zawsze mieściła znacznie więcej osób, niżby to wynikało z jej długości. Dlatego nawet jak się z remontem rozpędzałam, to i tak było wiadomo, że kącik jadalniany pozostanie prawie nienaruszony! Nie chcę zanudzać was historycznymi zdjęciami kuchni czy szczegółowym opisem zmian, jeśli bardzo was to interesuje, to zachęcam do przeczytania wpisu Michała na temat kuchni. Z rzeczy historycznych zostawiam jedynie to zdjęcie mojego małżonka przy kuchennym wprowadziliśmy się do rodzinnego domu Michała (już 7 lat temu!), to nie bardzo mogliśmy sobie pozwolić na jakieś kosztowne zmiany wystroju, a że kuchnia akurat była porządna i funkcjonalnie urządzona, to postanowiliśmy prawie w nią nie inwestować. Jedynie wymieniliśmy brązowe fronty w szafkach na białe i zmieniliśmy obicie ławy z brązowego na czerwony, no i na jedną ścianę nakleiliśmy tapetę. W międzyczasie wyburzyliśmy ścianę między kuchnią a spiżarnią, powiększając nieco samą kuchnię i zmniejszając spiżarnię, planowaliśmy również wymianę blatu i zlewu, ale ceny blatu trochę nas przerażały i zamiast odkładać na ten wymarzony blat, wydawaliśmy oszczędności na podróże :DJeszcze na początku grudnia nasza kuchnia prezentowała się tak:Remont zaczął się od tego, że w moje ręce trafiły przecudne krzesła z domu mojej babci – tak zwane bumerangi z lat 60. wyprodukowane w Gościcińskiej Fabryce Mebli. Oddałam je do renowacji i wymarzyłam sobie na nich niebieską tapicerkę. Po głowie mi już jakiś czas chodziła też nowa niebieska ława, no i tak sobie pomyślałam, że aby to wszystko spiąć, to warto by było przemalować ze 2 ściany. Zaprosiłam więc kolegę Grzesia, który ma super ekipę budowlaną, żeby mu pokazać te ściany do przemalowania. I jak już pokazałam ściany, to okazało się, że warto wycyklinować podłogę, przesunąć kaloryfer i gniazdka, położyć beton architektoniczny tam, gdzie miał być już 7 lat temu, zdemontować jedną półkę, zrobić włącznik, pomalować całość i w sumie tyle. A potem, jak Grzesiek wyszedł, to sobie przypomniałam o tym blacie i zlewie, a skoro już będziemy wymieniać blat, to może po prostu w końcu zrobimy nową kuchnię? Kilka dni później miałam już gotowy projekt kuchni z Ikei i nadzieję, że uda nam się ogarnąć całość przed Bożym zdjęcia wyżej zrobiłam 1 grudnia wieczorem, a 2 grudnia kuchni już nie było i zaczęło się kucie, prucie, gipsowanie i malowanie. Zamówiłam kuchnię z montażem na 16 grudnia, a 14 grudnia skończona kuchnia czekała już czysta i pachnąca na nowe meble. Byłam w szoku, ale w 9 dni ekipa uwinęła się ze wszystkim! W międzyczasie przeprowadziliśmy też małe śledztwo – w kuchni za lodówką od jakiegoś czasu coś kapało i w trakcie remontu kuchni udało nam się ustalić, że kapie z łazienki na górze ze źle zrobionego prysznica i ten remont kuchni to pikuś, bo czeka nas remont i kucie połowy łazienki! Ekipa przeniosła się więc z kuciem na górę, a ja czekałam na montaż kuchni :)Jeśli zastanawiacie się nad kupnem kuchni w Ikei, to polecam, bo chyba nigdzie indziej nie byłabym w stanie zamówić i zamontować kuchni tak szybko (i niedrogo!). Zresztą nawet na infolinii w Ikei usłyszałam, że tak szybko to się nie uda. A tymczasem kuchnię zamówiłam 10 grudnia, a odebrałam 14 grudnia. Musiałam tylko podzielić zamówienie tak, by część odebrać osobiście, bo kilka małych produktów blokowało mi dostawę całości. Dwa dni później o godzinie w drzwiach stanęła ekipa montująca (zamówiona spoza Ikei) gotowa do pracy. Nie tylko zamontowali mi kuchnię, ale trochę zmienili projekt (serio, dzięki nim mam dwie 20 cm szafki w kuchni), zrobili obudowę lodówki, przerobili szafkę nad lodówką tak, by pasowała do reszty frontów, przycięli półki przy oknie i zrobili obudowę parapetu z kuchennego blatu z Ikei. Generalnie majstersztyk! A najwspanialsze w tym było to, że punkt o odbierałam od nich skończoną kuchnię gotową do użycia!No, a potem już czekaliśmy na wszystko to, czego fizycznie nie da się zrobić w kilka dni. Tak w 100% kuchnia była gotowa 2 kwietnia, kiedy ponad czterdziestoletni stół wrócił z renowacji. Gdyby nie to, że mam w ciągu dnia ręce zajęte niemowlakiem, to pokazałbym kuchnię kilka tygodni temu, ale jest, jak jest, więc dopiero dzisiaj mogę was zaprosić do oglądania całości!Kiedy robiłam projekt kuchni w Ikei, to wiedziałam, że chcemy białe, matowe, w miarę proste fronty. Biel sprawdza nam się w kuchni od lat i pomimo tego, że teraz modne są ciemniejsze, kolorowe fronty, to my nie braliśmy ich pod uwagę. Raczej nie planujemy remontu w kuchni przez kolejnych naście lat, więc bezpiecznie było wybrać biały kolor, który zawsze będzie dobrze wyglądał. Spodobały nam się fronty bez gałek, bo są dużo łatwiejsze do czyszczenia (a jak w domu ma się mnóstwo małych, brudnych rączek, to naprawdę jest co czyścić) i okazały się super wyborem! Wiadomo, nie ma opcji, żeby fronty były nieskazitelnie czyste, ale wystarczy przejechać mokrą szmatką i nie ma śladu po dzieciach!Bardzo długo wybieraliśmy blat. Marzył nam się blat z jakiegoś kamienia, ale oczywiście na takie blaty trzeba czekać. Potem doszliśmy do wniosku, że laminat też jest ok (poprzedni miał z 20 lat i nie było tego widać), ale nasz blat ma 3,6 m długości i gdybyśmy chcieli go w jednym kawałku, to też trzeba czekać. Jak się 10 grudnia zamawia kuchnię, która ma być montowana 6 dni później, to jednak trzeba iść na jakieś kompromisy. Stanęło na laminacie w 2 kawałkach, który miał być połączony przy płycie, bo tak podobno łączenie jest najmniej widoczne. I tak też się stało i łączenia faktycznie nie blat chcieliśmy czarny, zakochaliśmy się w matowych blatach, ale po szybkim zasięgnięciu opinii na Facebooku okazało się, że on matowy jest tylko w sklepie, bo w kuchni jest już wyłącznie brudny. Stanęło na nie tak ładnym, ale bardziej praktycznym blacie, który ma udawać ciemny beton. I to był genialny wybór, bo naprawdę większości zabrudzeń w ogóle na nim nie kuchnia bardzo nam się podoba, a ponieważ jest to kuchnia z Ikei, to jest mega praktycznie. Mamy masę szuflad, w których mieści się wszystko (łącznie ze składaną krajalnicą, której w końcu, po 15 latach pozbyłam się z blatu!). Szafki mamy do samego sufitu (w poprzedniej kuchni traciliśmy kilkadziesiąt centymetrów nad szafkami!), a pod szafkami jest wspaniałe oświetlenie blatu, które jest warte każdych pieniędzy! Nie powiększyliśmy kuchni ani o milimetr a mamy tyle miejsca, że część szafek jest jeszcze że nie udałoby się to bez skorzystania z pomocy projektantów z Ikei. Polecam ich z całego serca, bo znają wszystkie te systemy, dodatki, ułatwienia, o których normalnie nie ma się zielonego pojęcia. Ja korzystałam wyłącznie z tych usług, które są darmowe – sama wymierzyłam kuchnię, sama zrobiłam pierwszy projekt, a potem zgłosiłam się na konsultację projektu i sympatyczna pani ze mną porozmawiała i poprawiła projekt, tak żeby było bardziej funkcjonalnie i spójnie! Nie kosztowało mnie to nawet złotówki!To, co jest już spoza Ikei, to te półki po prawej stronie przy oknie. W ogóle pierwotnie też chciałam tam szafkę, ale zasłaniałaby ona trochę okno, więc pochodziłam po Pintereście w poszukiwaniu inspiracji i spodobały mi się takie odkryte wstawki w zabudowie kuchennej. Doszłam do wniosku, że dobrze będą tam wyglądały półki z jasnego drewna. Ostatecznie bardzo się cieszę, że nie udało mi się tam wcisnąć szafki!Pomiędzy blatem a górnymi szafkami zamarzyłam sobie niebieską ścianę i długo myślałam jak ją zrobić. Nie chciałam płytek, chciałam szybę, bo szyby od lat bardzo dobrze nam się sprawdzają. A ponieważ szyby podobają mi się wyłącznie przezroczyste albo białe, to stanęło na ścianie pomalowanej farbą i przykrytej przezroczystą szybą. I ta szyba to najtrudniejszy w zamontowaniu oraz użytkowaniu element kuchni. Montaż trwał dwa dni, bo najpierw trzeba było przymierzyć, zaznaczyć miejsce na otwory w ścianie, wywiercić otwory, pomalować ścianę, poczekać aż wyschnie, przykręcić szybę do ściany, a potem założyć gniazdka. A przy montażu gniazdek co chwilę za szybę wpadały białe paprochy nie wiadomo skąd i trzeba było ściągać i poprawiać. Zresztą Grześ, który szybę montował, powiedział, że nigdy więcej się na takie rzeczy nie zgodzi, bo mu się nie spina trzymanie dwóch osób przez dwa dni do montażu niecałych 4 metrów szyby :D Ja się na nią uparłam pomimo tego, że wiedziałam, że za szybę coś może wpadać (nie bardzo można ją zabezpieczyć od góry). Póki co wpadła nam tam para wodna i się skropliła – taka nauczka za gotowanie nie pod nietknięty remontem fragment kuchni, to krótsza ściana naprzeciwko lodówki i zlewu. Ta zabudowa była zrobiona 5 lat temu, a że stare fronty zgrywały się z nowymi, to postanowiliśmy ich nie ruszać. Wymieniłam tylko uchwyty na mniej kanciaste i pomalowaliśmy czarną ścianę farbą magnetyczną jeszcze raz. Za to ściana betonowo-ceglana zyskała nowy blask, gdyż w końcu w dolnej części oraz na listwie na środku położyliśmy farbę strukturalną imitującą beton (wcześniej mieliśmy tam klej do glazury, który nieco gorzej imitował beton). A w górnej części wymieniliśmy tapetę na bardzo podobną do poprzedniej (wcześniej też były białe cegły, tylko trochę większe i dużo droższe!).Ale chyba największa zmiana wydarzyła się w kąciku jadalnianym, i jest to zaskakujące, bo tak naprawdę układ i rodzaj mebli jest dokładnie taki sam. Przyznam szczerze, że bardzo doceniałam funkcjonalność tej ławy z lat 90., bo mieściło się na niej pewnie kilkanaście osób podczas niektórych naszych imprez. Jednak nie była ona najwygodniejsza, o walorach wizualnych nie wspominając. Poszukiwania ławy narożnej do kuchni, która będzie nam się podobać to były miesiące, jak nie lata przeglądania internetu. Pierwszy raz zaczęłam myśleć o wymianie ławy 5 lat temu i od tego czasu przeglądałam sobie kuchenne narożniki, ale wszystkie były tak samo brzydkie. Nie wiem jakim cudem znalazłam Meble Sedia z Żegociny, które w swojej ofercie mają ławę Peperoni, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia. To znaczy, to nie był narożnik idealny, ale był ładny i podobał mi się jako jedyny z miliona. Ponieważ nie należy do najtańszych, a w takich wymiarach, jakich potrzebowaliśmy, był raczej drogi (droższy od naszej kanapy w salonie!), to bardzo długo się wahałam czy go zamawiać, zwłaszcza że nie miałam szansy zobaczyć go na zamówiłam, wpłaciłam zaliczkę i czekałam 50 dni roboczych. Przyjechał pod sam koniec lutego i jak udało zedrzeć mi się z niego wszystkie folie i kartony, to oczom mym ukazał się absolutnie najpiękniejszy narożnik kuchenny, jaki świat stworzył! Serio, pięknie wykonany, świetna tkanina w pięknym kolorze, mega wygodny! No idealny po prostu!Oprócz ławy mamy w kuchni nowe-stare krzesła po mojej babci. Bumerangi przeszły wspaniałą renowację w Retrospekcji i teraz wyglądają tak dobrze, jak nie wyglądały od lat. Oryginalnie miały bordową tapicerkę, ale ja marzyłam o niebieskiej. Poza renowacją drewna i nową tkaniną wymieniona została też gąbka tapicerska i okazało się, że te krzesła są miękkie (serio już w latach 80. te siedziska były twarde, a po gąbce nie było śladu). Tkanina, którą wybrałam, nie jest niestety jakoś super plamoodporna, ale najbardziej mi się podobała, więc doszłam do wniosku, że jak nie da rady jej doczyścić, to wymienimy tkaninę na bardziej odpowiednią do domu z dziećmi. Plamy już są, ale wściekałam się tylko o pierwszą, teraz już lepiej sobie z nimi radzę ;)No i na koniec absolutny król naszej kuchni – stół! Historia tego stołu jest naprawdę wspaniała, jest to bardzo porządny stół ze Swarzędza, oryginalnie pokryty czarną farbą. Przez ponad 40 lat był stołem dębowym, ale już w trakcie prac renowacyjnych w Retrospekcji okazało się, że nogi oraz część blatu to faktycznie lity dąb, a środkowy fragment blatu to płyta pokryta fornirem! Mamy więc częściowo dębowy stół. Przyznam szczerze, że to, co chłopaki i dziewczyny z Retrospekcji zrobili z tym stołem, to dla mnie dzieło sztuki. Po czarnej farbie został co prawda ślad, ale wygląda super, a my mamy teraz stół z pięknym drewnianym blatem pokrytym i kiedy oddawałam stół do renowacji, to planowaliśmy wymienić nogi na inne. Jeśli ma się w kuchni ławę narożną, to stół powinien mieć nogi na środku, a nie z boku, bo inaczej ciężko jest przy takim stole usiąść, a osoby siedzące na szczycie stołu cały czas obijają się o niego kolanami. Pierwotnie blat miał zostać przymocowany do metalowych nóg w kształcie „pająka”, ale nasi fantastyczni renowatorzy podjęli się zadania przerobienia oryginalnych nóg, na takie, które spełnią nasze wymagania co do kształtu. Co prawda nie mamy zdjęć nóg sprzed tej mega zmiany, więc musicie uwierzyć mi na słowo, ale ta przeróbka jest absolutnie wspaniała i bardzo się cieszę, że nie wyrzuciliśmy dębowych nóg, tylko udało nam się je zachować!Nasz nowy kącik jadalniany prezentuje się tak, że nawet dzieci były pod wrażeniem (a na nich takie rzeczy rzadko robią wrażenie). Mnie bardzo podoba się to połączenie domu rodzinnego Michała z domem mojego dzieciństwa i ławą zrobioną specjalnie dla nas. Całość całkiem dobrze się więc komponuje zarówno wizualnie, jak i metafizycznie ;)Po tym, gdy stół wrócił na swoje miejsce, postanowiłam dokończyć dzieło remontowe i na ścianie nad ławą zawisły nasze zdjęcia z kuchni (polecam ramki z Jyska), a na stole pojawiły się podkładki (też z Jyska). Poza tym kupiłam nowy, bardziej praktyczny i pasujący wizualnie chlebak, a całość uzupełniły dodatki z Bolesławca (maselniczka, cukiernica i wazon!). Powiem szczerze, że chyba nigdy w życiu nie miałam takiej przyjemności z przychodzenia do kuchni, jak teraz. To rzecz jasna nie oznacza, że zacznę gotować, bo to nadal działka Michała, ale może od tego przesiadywania w kuchni częściej będę piec!
Babcia jako symbol mądrości i doświadczenia może wskazywać, że musimy skorzystać z zgromadzonej mądrości i przeszłych doświadczeń, aby podejść do sytuacji w bardziej pragmatyczny sposób. Może to oznaczać, że powinniśmy zaufać naszej intuicji i zdobytej wiedzy, aby osiągnąć sukces lub rozwiązać problem. 3.

O TYM BĘDZIEMY MÓWIĆMIJAJĄ DNI, MIESIĄCE Organizacja przestrzeni i czasu:dostrzeganie rytmicznej organizacji czasu w stałych następstwach dnia i nocy, pór roku,dni tygodnia; nazywanie kolejno pór roku, dni tygodnia; określanie aktualnej pory roku, dnia tygodnia; zwrócenie uwagi na rolę kalendarza i zegara. KARNAWAŁUczestniczenie w działaniach pozwalających na poznanie swoich możliwości; wykazywanie się inicjatywą w sytuacjach nowych, nieznanych; przeżywanie radości ze wspólnej zabawy. ZIMOWY CZASPoznajemy przyrodę - zima: obserwowanie zmian zachodzących w przyrodzie zimą; poznawanie zjawisk atmosferycznych charakterystycznych dla zimy; zachowanie bezpieczeństwa podczas zabaw na śniegu i BABCIE I DZIADKOWIENasze rodziny - wzmacnianie więzów w rodzinie, poznawanie jej historii; kultywowanie tradycji rodzinnych związanych z różnymi świętami; wzajemne okazywanie sobie uczuć, tworzenie relacji opartych na szacunku, akceptacji i miłości. NASZE WIERSZETYDZIEŃ Tydzień ma siedem dni, znam je ja, znasz je ty:poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek i sobota, a w niedzielę razem z mamą powtórzymy znów to samo!NASZE PIOSENKI DZIADEK TADEK Dzisiaj jest święto mojego dziadka, więc śpiewam ładnie dla dziadka Tadka! ref. Dziadek Tadek z siwym wąsem, to najlepszy kumpel jest. Z dziadkiem mogę się pobawić w zimie nawet lody jeść. Gdy przyjdzie do mnie mój dziadek Tadek bez grymaszenia jem mój obiadek. Kochany dziadek, wspaniały dziadekna wszystko znajdzie najlepszą radę! SERCE BABCIKto bajki opowiada, kto często z nami jestdo snu długo układazaśpiewa, jeśli chcesz. ref. Nasza babcia serce ma takie duże, że aż dwaZawsze ono przy nas jest, przecież o tym gdy nasi rodziceznów muszą z domu wyjśćto pewnie nasza babciapowinna zaraz przyjść!

b) DWA, A MOŻE TRZY KOTY Jeżeli już zdecydujemy się na kota, namawiam, aby od razu skoczyć na głęboką wodę i wziąć dwa kociaki. Proszę mi wierzyć, że obowiązków wcale nie przybędzie, a radość z posiadania dwóch jest proporcjonalnie większa niż przy jednym kocie.
Gdy na dwa tygodnie przed Świętami Bożego Narodzenia dotarła do nas informacja, że mama jednego z uczniów naszego Liceum zmaga się z ciężką chorobą, grupa ochotników pod kierownictwem Bogumiły Bulandy (2G) od razu przystąpiła do akcji charytatywnej był koncert noworoczny, który odbył się 12 stycznia 2017 r. w czasie szkolnej wywiadówki. Rodzice uczniów wysłuchali koncertu w wykonaniu zwycięzców Szkolnego Konkursu Kolęd i Pastorałek, w trakcie którego kosztowali smakołyki przygotowane wspólnymi siłami przez uczniów wszystkich klas. Grupa wolontariuszy pod opieką pani Marty Młynarczyk wsparła organizację całego wydarzenia, a po koncercie po raz kolejny zbierała fundusze na rzecz leczenia pani dnia odbył się również mały kiermasz wypieków, które osłodziły życie uczniów I LO i dostarczyły kolejnych złotówek na szczytny charytatywny pieniądze zostały przekazane na konto fundacji Alivia. Nie udałoby się tego osiągnąć bez współpracy i zaangażowania całej społeczności szkolnej. Wszystkim darczyńcom DZIĘKUJEMY!!!Jeśli chcesz jeszcze wesprzeć akcję, zajrzyj w poniższy link: stycznia 2017
babcia 2 razy starsza od mamy czyli 2razy 3x = 6x skoro wszystkie razem mają 120 to: x+3x+6x= 120 10x = 120 (teraz dzielę obie strony przez 10) :10 x= 12 czyli córka ma 12 ,mama ma 36( 3x12) a babcia ( 6x12) czyli 72 lata .
Babcia kojarzy nam się zazwyczaj z beztroskim okresem dzieciństwa. Z wakacjami spędzanymi na wsi, wspaniałym obiadem i ciepłymi ciasteczkami podanymi z równie ciepłym mlekiem. To wspomnienie czasu, gdy czuliśmy się wolni i bezpieczni zarazem. Czasu pozbawionego trosk i problemów dorosłego życia. Babcia symbolizuje także kobiecy pierwiastek przepełniony siłą opiekuńczej mocy i mądrość, jaką ta kobieta zdobyła w ciągu całego swojego długiego życia. Jakie jest więc znaczenie snu o babci i co mówi o nim sennik?Sennik sugeruje, że chcąc zrozumieć sny, w których pojawia się babcia, musimy najpierw określić, kim dokładnie jest pojawiająca się w marzeniach kobieta. Czy jest to nasza babcia? Czy ciągle żyje, czy może jest tylko wspomnieniem czasów już minionych? A może to tylko nieznana nam wcześniej starsza kobieta? Znaczenie snu o babci zmienia się wraz z tym, jakie uczucia żywimy do niej i jaka jest nasza wspólna może pojawić się w śnie jako doradczyni. Jej życiowe doświadczenie może okazać się kluczowe dla podejmowanych przez nas działań. Jeśli nie ma jej już wśród żywych może ostrzegać natomiast przed podejmowaniem pochopnych i nie do końca przemyślanych decyzji. A może pojawiła się po to, by dać nam wsparcie emocjonalne, przytulić, jak za dawnych czasów i zapewnić, że wszystko będzie dobrze? Odwiedzająca nas we śnie babcia może być także oznaką zbliżających się w życiu zmian i przełomów. Może sugerować nadciągające kłopoty, a nawet chorobę i babcięMarzenie senne, w którym pojawia się babcia, może mieć najróżniejszy scenariusz. Czasem wiązać się będzie z przyjemnymi uczuciami, wzbudzać pozytywne emocje i przywodzić na myśl szczęśliwe czasy zaś razem może wywołać w Tobie nostalgię, smutek, a nawet przerażenie. Znaczenie snu o babci jest więc bardzo różnorodne. Liczą się w nim najmniejsze nawet szczegóły. Uważnie szukaj w nim wszystkich elementów, które naprowadzić Cię mogą na to, co babcia chce Ci przekazać swoją że zawsze będzie miała dla Ciebie jakąś ważną wiadomość, radę lub życiową mądrość, z której powinieneś która nie żyje, nieżyjąca (smutna, uśmiechnięta, przytula)Zmarła babcia pojawia się w snach jako ostrzeżenie przed tym, co może wydarzyć się w życiu doradczyni chce Cię przestrzec przed podejmowaniem niewłaściwych decyzji lub pomóc Ci w dokonaniu właściwego uśmiechnięta twarz wyrażać będzie aprobatę dla Twoich dokonań, osiągnięć, czy też życiowych smutek w jej oczach w senniku oznacza, że powinieneś mocno zastanowić się nad własnymi poczynaniami i dokładnie przeanalizować swoje zaś mocno Cię przytula, możesz mieć pewność, że czuwa nad Tobą i chce Cię pocieszyć w trudnych dla Ciebie umiera, zmarłaWizja, w której ukochana babcia umiera, może napawać Cię smutkiem lub przerażeniem. Nie przejmuj się jednak. Znaczenie snu, jakie znaleźć można w senniku, nie niesie ze sobą wróżby jej prawdziwej tylko zachęta do tego, byś lepiej zaczął zarządzać swoim życiem oraz czasem. Kiedy wreszcie odnajdziesz harmonię i zdrowy balans między życiem prywatnym a pracą, Twoja kondycja psychiczna znacznie się poprawi. Dokonując wyborów, zdaj się na swoją intuicję i idź za głosem zmarłej babciKiedy w swoim śnie odwiedzasz dom lub mieszkanie swojej zmarłej już babci, sennik ma dla Ciebie niepokojące wieści. Szczególnie gdy w tym mieszkaniu spotykasz samą Cię ona przed chorobą, która pojawi się u kogoś z jej strony rodziny. Koniecznie więc zwróć większą uwagę na zdrowie swoje i swoich u lekarza jest teraz bardziej potrzebna niż kiedykolwiek wcześniej. Może jest jeszcze czas na to, by zapobiec chorobie?Płacząca babciaCzy śniła Ci się kiedyś płacząca babcia? Jej łzy wyrażają troskę i zaniepokojenie tym, jak potoczy się Twoje ktoś z najbliższego Ci otoczenia na jawie wyraża podobne obawy. Czy przypadkiem nie stoisz na progu jakiejś ważnej decyzji? Koniecznie zachowaj czujność i dobrze planuj każde swoje wykorzystaj możliwości rozwoju, jakie daje Ci obecna praca, a Twoje poświęcenie zostanie wynagrodzone. Możliwe, że spotka Cię nawet długo wyczekiwany i dziadekDziadkowie, którzy jednocześnie pojawiają się w sennym marzeniu, symbolizują mądrość, życiowe doświadczenie i bezcenne rady, które mogą Ci się przydać w zbliżających się więc przyjrzyj się pozostałym elementom tej wizji, dzięki którym znaczenie snu stanie się bardziej przejrzyste i możliwe, że dziadkowie chcą Cię zachęcić do założenia własnej rodziny lub większego zaangażowania się w sprawy Twojego małżeństwa oraz rodzicielstwa. Postępuj rozsądnie i kieruj się tym, co wpojone zostało Ci w babciW senniku dom babci symbolizować może poczucie bezpieczeństwa i czas beztroski. W Twoim życiu brakuje aktualnie stabilizacji, dlatego też w snach wracasz do miejsca, w którym czułeś się Ci wsparcia i ciepła domowego ogniska. Babcia ma jednak dla Ciebie dobre dni przyniosą Ci długo wyczekiwany spokój i oraz stabilizację na gruncie finansowym lub w sferze Twoich z babciąCzy kiedykolwiek zawiodłeś się na swojej babci? Prawdopodobnie rozmowa z nią zawsze napawała Cię optymizmem, a ona sama zawsze wiedziała, jakie kroki powinieneś też znaczenie snu, w którym ucinasz sobie z nią pogawędkę, może wskazywać na to, że w rzeczywistości podjęte przez Ciebie decyzje są słuszne i właściwe. Uważaj senniku rozmowa z babcią może być także ostrzeżeniem przed zbliżającymi się kłótniami w gronie najbliższych lub problemami zdrowotnymi. Wsłuchaj się więc uważnie w jej słowa i zastanów, która z tych interpretacji jest Ci w ciążySen o babci, która jest w ciąży, może wydawać się zaskakującą wizją, prawda? Tymczasem w senniku to wspaniała wróżba. W takiej wizji babcia symbolizuje Twoją wewnętrzną mądrość i kobiecą intuicję lub kobiecy pierwiastek Twojej reprezentuje natomiast nowy, wspaniały potencjał, który w Tobie drzemie. Koniecznie go wykorzystaj. Przed Tobą nowe projekty i niesłychane wręcz możliwości rozwoju. Kieruj się mądrością i intuicją, a Twoje życie odmienić się może na z dzieckiem, wnukiemW tym śnie babcia ponownie symbolizuje kobiecą opiekuńczość i poczucie też znaczenie snu nawiązywać może do zbliżających się dni, w których będziesz czuł się fizycznie i emocjonalnie wyczerpany i potrzebować będziesz czyjegoś wsparcia, pomocnej dłoni i pocieszenia w chwilach się na zdrowiu swoim i swoich najbliższych. Również Twoje dzieci wymagają teraz szczególnej troski i babciaZnaczenie snu, w którym babcia jest chora, zapowiada Ci troski, problemy i kłopoty. Na horyzoncie kłębią się czarne chmury, które pozbawić Cię mogą poczucia bezpieczeństwa i życiowej biznesowe, w których pokładałeś nadzieje, nie przyniosą pożądanych rezultatów, a porażki na tym gruncie spowodują, że poczujesz się całkowicie bezsilny i pozbawiony w szpitaluTę wizję interpretować można podobnie do tej o chorej babci. Znaczenie snu, w którym babcia jest w szpitalu, zależeć jednak będzie od jej jej zdrowie ulega poprawie, sennik wróży Ci szybkie przezwyciężenie nadchodzących problemów. Jednak bardzo chora babcia jest złym omenem i zwiastuje ogromne kłopoty, które wywrócić mogą Twoje życie do góry nogami. Babcia daje pieniądzeSen, w którym dostajesz od babci finansowe wsparcie, zapowiada czas szczęścia i beztroskich chwil. W Twoim życiu wydarzy się coś nieoczekiwanego, co przyniesie Ci wiele radości i odmieni Twoją obecną to dobry czas na rozwinięcie nowego biznesu lub zakup losu na loterii? Zdaj się na swoją intuicję i skorzystaj z dotychczasowych doświadczeń, a dowiesz się, co powinieneś uczynić, aby Twój sen stał się w trumnieWidok spoczywającego w trumnie ciała babci może wywołać w Tobie negatywne emocje. W senniku to znak, że nie pogodziłeś się z jej odejściem lub bardzo boisz się nieuchronnego momentu rozstania z snu może nawiązywać także do Twoich relacji z najbliższymi. Ktoś dotąd Ci bliski stanie przed poważnym życiowym wyzwaniem i trudnym do rozwiązania problemem. Musisz pomóc mu w podjęciu decyzji i wesprzeć go w tych ciężkich babciKiedy w swoim śnie uczestniczysz w pogrzebie babci, sennik przepowiada Ci zbliżające się niepowodzenia i przykrości. Mogą one dotyczyć wielu ważnych dla Ciebie sfer też, że zabraknie w Twoim życiu kogoś dotąd Ci bliskiego, kto jak dotąd stał za Tobą murem i komu zwierzałeś się ze swoich najskrytszych babciąZnaczenie snu, w którym zostajesz babcią, nie jest łatwe w interpretacji. Ta wizja może odnosić się do Twoich wewnętrznych pragnień, emocji, a nawet lęków. Może z nadzieją oczekujesz narodzenia swoich wnuków?A może boisz się nieuchronnych zmian, pędzącego czasu i własnej starości? Z pewnością w twoim życiu czekają Cię niekoniecznie pozytywne niespodzianki. Twoja mądrość, życiowe doświadczenie i kobieca intuicja mogą pomóc Ci sobie z nimi gotujeDla wielu z nas gotująca w kuchni babcia jest jednym z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa. Symbolem troski, opiekuńczości, a nawet uosobieniem kobiecości. Dlatego też to marzenie senne oznaczać może, że potrzebujesz właśnie kogoś, kto otoczy Cię taką brakuje Ci energii, czujesz się wyczerpany i pozbawiony motywacji. Szukasz komfortu i bezpieczeństwa. Kogoś, kto Cię przytuli i zapewni, że wszystko już będzie z babciąSprzeczka z babcią może oznaczać, że wydarzenia z Twojej przeszłości nie pozwalają Ci pewnie iść do przodu. Coś lub ktoś blokuje Twój dalszy rozwój i trzyma Cię w miejscu, w którym aktualnie przypadkiem to Ty sam nie sabotujesz własnych działań? Zaniedbujesz teraźniejszość ciągłymi rozważaniami o czasie, którego już nie cofniesz. Pamiętaj, że masz w sobie ogromny potencjał i wiele dać możesz od siebie innym. Co sprawia, że nie chcesz dzielić się tym darem?Zmarła babcia ożyłaPowracająca do świata żywych babcia jest w senniku złą wróżbą. Możliwe, że czekają Cię naprawdę ciężkie czasy. Doświadczysz strat materialnych lub opuści Cię ktoś, na kim bardzo Ci zależało. Znaczenie snu wskazuje też na nierozwiązane problemy lub poczucie winy związane z czymś, co wydarzyło się jeszcze, kiedy babcia wyrzuty sumienia lub żal, że nie możesz naprawić swoich błędów z przeszłości, próbują znaleźć ukojenie podczas sennych babciZnaczenie snu, w którym pojawia się portret Twojej babci, może być bardzo złą wróżbą. Wieszczy bowiem śmierć kogoś z najbliższego Ci otoczenia lub inne zmiany, na które nikt nie będzie miał wpływu i którym nie będziesz mógł się najbliższym czasie musisz poświęcić się rodzinie i otoczyć opieką swoich najbliższych. Tylko zjednoczeni przetrwacie ten ciężki dla Was babciW senniku szukanie babci symbolizuje Twoją potrzebę bycia zauważonym. Poszukujesz atencji i aprobaty ze strony bliskich Ci osób lub współpracowników. To także znak, że brakuje Ci poczucia bezpieczeństwa, a Twoje poczucie własnej wartości jest aktualnie mocno jednak siły w sobie samym. Masz w sobie uśpiony potencjał i mądrość, która pozwoli Ci wybrnąć z tej trudnej przed babcią, bać się babciZnaczenie snu, w którym uciekasz lub ukrywasz się przed babcią, może odnosić się do skrywanych przez Ciebie tajemnic. Od dawna ukrywasz coś przed swoimi coś, czego się wstydzisz, albo nie chcesz wyjawić im prawdy o sobie w obawie, że mógłbyś ich skrzywdzić. Pamiętaj, że takim postępowaniem najbardziej krzywdzisz sam siebie. Tłumione uczucia i poczucie winy wkrótce wybuchną, a ludzie wokół Ciebie zaczną je - podsumowanie snuWidzieć babcię - ważna wiadomość, rada lub życiowa wskazówka, która chce Ci przekazać babciaBabcia, która nie żyje, nieżyjąca (smutna, uśmiechnięta, przytula) - przestroga przed podejmowaniem niewłaściwych decyzji lub aprobata dotychczasowych postępów i pocieszenie w trudnych chwilachBabcia umiera, zmarła - lepiej zarządzaj swoim czasem, zdaj się na intuicję i podążaj za głosem sercaMieszkanie zmarłej babci - choroba w rodzinie, konieczność zadbania o zdrowie swoje i najbliższychPłacząca babcia - ważne decyzje, możliwości rozwoju, potencjalny awans w pracyBabcia i dziadek - czas na założenie rodziny lub konieczność poświęcenia się najbliższymDom babci - stabilizacja finansowa i emocjonalnaRozmawiać z babcią - słusznie podjęte decyzje lub ostrzeżenie przed nadchodzącymi kłótniami w rodzinieBabcia w ciąży - nowe możliwości rozwoju i drzemiący w Tobie potencjałBabcia z dzieckiem, wnukiem - psychiczne i fizyczne wyczerpanie, potrzeba wsparcia od najbliższych lub konieczność zaopiekowania się dziećmiChora babcia - kłopoty, utrata poczucia życiowej stabilizacji i bezpieczeństwa, finansowe i zawodowe porażkiBabcia w szpitalu - niewielkie, łatwe do przezwyciężenia kłopoty lub odmieniająca życie tragediaBabcia daje pieniądze - zbliżające się szczęście i beztroska, powodzenie w sprawach finansowych i sprzyjający losBabcia w trumnie - strach przed utratą bliskiej osoby lub konieczność wsparcia kogoś, kto znalazł się w trudnym położeniuPogrzeb babci - zbliżające się niepowodzenia i trudności, strata bliskiej osobyZostać babcią - strach przed starością, życiowe zmiany, z którymi poradzisz sobie dzięki własnej mądrości i intuicjiBabcia gotuje - wyczerpanie, brak energii i motywacji, poszukiwanie komfortu i poczucia bezpieczeństwaKłótnia z babcią - zaniedbujesz teraźniejszość i swoją przyszłość przez rozmyślanie o tym, co już minęłoZmarła babcia ożyła - odejście kogoś bliskiego, straty materialne lub poczucie winy związane z przeszłościąPortret babci - śmierć w rodzinie, konieczność poświęcenia czasu najbliższymSzukać babci - niska samoocena, potrzeba atencji, bycia zauważonym i docenionymUciekać przed babcią, bać się babci - skrywane tajemnice, poczucie winy i strach przed ujawnieniem prawdyBabcia jest postacią, która w naszych marzeniach sennych pojawia się dość powszechnie, co wiąże się z tym, iż z reguły ma spore znaczenie w naszym życiu. Kojarzy się nam z ciepłem, opiekuńczością i miłymi odczuciami, ale bywa też istotą złą, wrogą i snu o babci może być wiele - możemy na przykład rozmawiać z babcią, widzieć ją, być na jej pogrzebie, możemy widzieć babcię przygotowującą dla nas posiłek czy odprowadzać ją na pociąg lub pojawiająca się w snach jest z reguły symbolem opiekunki lub strażniczki, zwłaszcza w swoim pozytywnym aspekcie, kiedy przywodzi nam na myśl dzieciństwo. W aspekcie negatywnym babcia może pojawić się w naszym śnie jako istota zła i szkodliwa, rzucająca złośliwe uwagi, mitach pojawia się postać babki - Wielka Matka, która jest wyobrażeniem losu konkretnej osoby. Jeżeli więc babcia pojawia się w Twoim śnie, może symbolizować ważną zmianę lub moment przełomu, ewentualnie ważne wydarzenie, które ma reguły każda kobieta z białymi włosami pojawiająca się we śnie to zazwyczaj postać babci. Babcia może również w naszym śnie przedstawiać prawdziwą osobę. Najlepiej jest wówczas rozważyć cechy osobowości, postawy i zachowanie tej osoby i zastanowić się, czy można na jego podstawie wyciągnąć jakieś wnioski.
156 views, 2 likes, 7 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Przedszkole i Żłobek "Nasza Babcia": Klonowa / Żyrafki Duże - Świąteczny występ - "Święta są tuż tuż.."
Niedźwiedź buszował po lesie, zajadając smaczne jagody. Od dłuższego czasu jadł bardzo dużo. Musiał przecież przygotować się do snu zimowego. Do swojej jaskini powracał wieczorami, kiedy w lesie było już słonecznego popołudnia przechodził przez wrzosowisko, rosnące na rozległej polanie. Na jego skraju w rozwidleniu konarów pszczoły zbudowały swoje gniazda. Widział je teraz, oblepione plastrami wypełnionymi smakowitym miodem. Podbierał czasem pszczołom miód, ale nigdy nie za dużo. Starał się też być na tyle delikatny, aby nie niszczyć gniazd. Teraz nie ciągnęło go do miodu. Jego główne pożywienie przed zimą stanowiły jagody, borówki i sosnowe igły. Patrzył więc raczej z ciekawością na ogromne plastry. Gdy podszedł bliżej, oderwało się od nich kilka skrzydlatych postaci. – Dzień dobry, bzz. – Dzień dobry. Miło was widzieć. Co słychać w gniazdach? – Oj, mamy problem. Wielki problem, bzzz… – Co się stało? Wyglądacie zdrowo. A gdy patrzę na plastry, to dziwię się, że jeszcze miód z nich nie kapie, takie są napęczniałe. – To jest właśnie nasz problem, misiu. Lato było tak piękne, że mamy zgromadzone mnóstwo miodu, z którym już nie ma co robić. A pogoda nadal sprzyja i wciąż latamy. Co tu robić? – A nie możecie przestać zbierać nektaru? – Bzz, taka jest nasza natura. Pracujemy, dopóki możemy. Miś zamyślił się. – Chyba mam pomysł. Można przechować zapas miodu w mojej jaskini. Jest tam dużo miejsca. Ja przez całą zimę będę spał. – Świetnie! – Ale nie będziecie chyba miały nic przeciwko temu, że wiosną po przebudzeniu trochę go spróbuję. Och, jak wtedy będzie smakował! – Oczywiście! Zresztą wiosną będziemy mieć nowy, bzzz… Zima była wyjątkowo łagodna. Miś spał niespokojnie, raz nawet przebudził się, wyjrzał z jaskini, ale szybko zorientował się, że to jeszcze nie wiosna. Pokręcił się trochę i powrócił do jaskini. Zapach miodu podrażnił mu nozdrza. Spróbował. Smak był jakiś dziwny, ale przyjemny. Polizał jeszcze troszeczkę, a potem jeszcze, mlaskając z zadowoleniem: – Dobry miodek robią pszczółki. Ciekawe, z jakich to kwiatów? Posmakował jeszcze trochę, po czym wrócił do swojego legowiska. Słoneczny promień wpadał przez szparę w stropie jaskini. Jasna plamka przesuwała się po głowie misia. Gdy poczuł ciepło, otworzył oczy, wstał i przeciągnął się potężnie. – Och, chyba już wiosna! Pora wstawać. Wyszedł przed jaskinię. Wokół panowało radosne ożywienie. Słońce wesoło przygrzewało, a ciepły wiatr figlował pomiędzy drzewami. Spod zeschłych liści przebijały się zielone kiełki i pierwsze wiosenne kwiaty. Uwijały się wśród nich tysiące maleńkich stworzeń. W koronach drzew rozbrzmiewał ptasi koncert na wiele głosów. Na polanę przed jaskinią przykicały dwa zające. – Dzień dobry, misiu! – zawołał samiec. – Piękna wiosna, prawda? – Och, tak. Zdrętwiały mi mięśnie. Dobrze będzie rozruszać się i rozgrzać. Widzę, że ładnie wyglądacie. – Tak, zima była łagodna – odezwała się samiczka. – A teraz mamy już świeże pożywienie. Uwielbiam młode wierzbowe pędy. Niedźwiedź zakręcił się niespokojnie. – Przypomnieliście mi, że bardzo dawno nie jadłem. Muszę coś przekąsić. Czy nie przespałem spotkania? – Wiedziałem, że o to zapytasz – zaśmiał się zając. – Wszyscy nasi znajomi są już gotowi i czekają na sygnał. Nie wiemy tylko jeszcze, gdzie urządzimy spotkanie. – Hmm, może tutaj. Polana jest nasłoneczniona, ziemia już się ogrzała. A poza tym mam niespodziankę. – Niedźwiedź uśmiechnął się tajemniczo. – Nie wiecie, czy pszczoły są już aktywne? – Tak. Oblatują pierwsze kwiatki. – To dobrze. Biegnijcie i zwołujcie tu wszystkich. Będziemy się weselić. Zające pobiegły. Niedźwiedź poszedł w kierunku pszczelich gniazd. Wkrótce napotkał przyjaciół. – Witajcie wiosną! Co słychać? – Wszystko dobrze, bzzz… – Mam nowinę. Wiosenne spotkanie będzie u mnie. Zające już roznoszą wieści. Czy można na was liczyć? – Nie wylecimy całym rojem, bo wtedy chyba połowa zwierząt uciekłaby ze strachu. Oprócz tego mamy dużo pracy i porządków po zimie. Ale niektórzy z nas przylecą. – Mam prośbę. Czy można wasz miód przeznaczyć na spotkanie? Wszyscy by się ucieszyli. – Bzzz, nie mamy nic przeciwko temu. Po tak ciepłej zimie zostało nam jeszcze dużo zapasu, a już niedługo będziemy zbierać nowy. A że zwierzątka się ucieszą, to wiemy. Wiemy nawet, kto najbardziej, stary łakomczuchu! – Nie ukrywam, że lubię miód. Ale można mieć jakieś słabości, prawda? – Oczywiście. My też mamy swoje słabości. Na przykład lubimy czasem kogoś użądlić, bzzz bzzz… – Próbowałem waszego miodku, gdy przebudziłem się w zimie. Miał jakiś ciekawy smak. Muszę powiedzieć, że dobrze mi się potem spało. – Miód mieliśmy normalny. Zawsze robimy taki sam. Ale jeśli ci smakował, to dobrze. – Idę przed jaskinię. Chyba wkrótce pojawią się goście. – Do zobaczenia, misiu. Jako pierwsze przybyły na polanę ptaki. Wróble z głośnym ćwierkaniem goniły się wśród krzewów. Na grubym konarze rozłożystego dębu usadowił się wielki kruk, a powyżej usiadły trzy sroki i skrzeczały zapamiętale. Wokół polany w wysokich koronach drzew rozbrzmiewały piękne melodie leśnych śpiewaków. Niedźwiedź stanął u wejścia do jaskini i przyglądał się, jak na polanę wchodziły kolejne zwierzęta: stadko dzików z trzema pasiastymi warchlakami, gromadka płowych myszek, kilka wiewiórek, jeleń dumnie kroczący za łanią. Przykicała para zajęcy, a zaraz za nimi stary lis, trzymający coś w pysku. Spoza krzewów wijąc się, wypełzła brunatna żmija. – Sss, widzę, że rudzielec znów podwędził jakąś kurę. – Nie wiesz, co dobre – odrzekł lis. – Tłusta, ciepła kura to coś innego niż chuderlawy gryzoń. – Wypraszamy sobie – zapiszczała któraś z myszy. – Nie obrażaj nas. – Stary złodziej! – zaskrzeczała jedna ze srok. – Spokój, maluchy! – zagrzmiał niedźwiedź. – Później będziecie się kłócić. Dzisiaj jest dzień radości. Bawmy się! – Klasnął w łapska. Towarzystwo się rozgadało. Niektóre zwierzątka nie widziały się przez całą zimę. Było o czym rozmawiać. A na polanę przybywały następne. Zrobiło się rojno niczym w ulu, zwłaszcza gdy w powietrzu rozbrzmiało bzyczenie pszczół. W pewnym momencie dał się słyszeć potężny głos niedźwiedzia: – A teraz moi drodzy, uwaga! Mam dla was niespodziankę. Poczekajcie chwilę. Wszedł do jaskini, a za nim wleciało kilka skrzydlatych postaci. Miś podszedł do kąta, gdzie stały naczynia z wydrążonej kory. Naraz pszczoły zabzyczały gniewnie: – Coś ty zrobił z naszym miodem? – Fe, jak śmierdzi! – Co znowu? Nic tu nie ruszałem poza tym, że w zimie wypiłem kilka łyków. Mówiłem wam, że wydał mi się jakiś dziwny. – Wypiłeś? Bzzz – w głosie pszczoły zabrzmiało zdziwienie. Niedźwiedź podszedł bliżej i popatrzył uważnie na naczynia, potem przeniósł wzrok powyżej. – Rozumiem. Przez szparę u góry wlewała się woda. Dlatego miód się zmienił. Zaczerpnął łapą trochę płynu i spróbował. – Uff, nie jest taki zły. I tak ciepło robi się w środku… Nie ma na co czekać, wynoszę go na polanę. – Wynoś, bzz. Dla nas on już nie ma wartości. Całe szczęście, że wkrótce będzie nowy. Miodek smakował prawie wszystkim. Zwierzęta wyraźnie się ożywiły. Rozprawiały teraz głośno, przekrzykując się nawzajem. Tylko kruk kręcił głową: – Nic dobrego z tego nie wyniknie. Mama młodych dzików także zwietrzyła coś dziwnego, odganiając je od miodu i nie pozwalając próbować. Ściemniało się, gdy towarzystwo zaczęło opuszczać polanę. Miś siedział oparty o pień dębu i mruczał śpiewnie. Lis, pozostawiając kupkę pierza i ogryzione kości, oddalił się chwiejnym krokiem. Żmija, głośno sycząc, pełzła prosto, aż w końcu uderzyła łbem o wystający korzeń. W końcu zrobiło się cicho. Para jeleni szła przez wysokopienny las. – Miła była zabawa, prawda? – spytał byk. – Tak, było bardzo przyjemnie – odrzekła łania. – Tylko miś narobił zamieszania z miodem. Dobrze, że nie wypiłam go wiele, bo jakoś dziwnie się czuję. – Zaraz odpoczniesz. Niedługo dołączymy do chmary. Nastało lato. Pewnego dnia po nakarmieniu cielaczka łania odezwała się z troską w głosie: – Niepokoję się o dziecko. Jest takie malutkie. I wygląda dziwnie. Co o tym sądzić? – Nie martw się. Dzieci szybko dorastają. – Ale on ma takie zwisające uszka i małe oczka. Nie wygląda najlepiej. W dodatku mam wrażenie, że kuleje. – Rozrusza się, gdy zacznie biegać z innymi. Lato się skończyło. Przyszła jesień, rozpłomieniona czerwienią bukowych liści. Chmara od kilku dni przebywała na rozległym wrzosowisku, rozpościerającym się wśród lasów. Podrosłe cielaczki brykały wśród traw. Jeden z nich podbiegł właśnie do łani, stojącej wraz z bykiem w cieniu rozłożystego dębu. Lewa tylna nóżka lekko utykała. – Mamusiu, pobawisz się ze mną? – Bardzo chętnie, ale może trochę później. Musimy porozmawiać z tatą. Idź do innych dzieci. – Ale one nie chcą się ze mną bawić. Śmieją się i mówią, że jestem kulasek. – Ależ, syneczku! Nie słuchaj tego. Dla mnie jesteś Małe Oczko. Kocham cię. A teraz pójdź się pobawić. Jelonek podreptał posłusznie. Śnieg zasypał leśne ostępy. Na otwartych przestrzeniach wiatr usypywał głębokie zaspy. Pod osłoną krzewów w głębi lasu było w miarę zacisznie. Łania skończyła właśnie karmić cielaczka. Podniósł się, ocierając pyszczek o nogi mamy. Westchnęła cichutko. – Mamusiu, kochasz mnie? – Tak, malutki. – Mamusiu, lubię twoje mleczko. Ale inni śmieją się i mówią, że jestem maminsynek. A mnie nie smakuje kora. Dlaczego tak jest? – Nie martw się, Małe Oczko. Niektóre mamy karmią swoje dzieci jeszcze dłużej. Przyjdzie czas, że staniesz się samodzielny. Zobaczysz, gdy przyjdzie wiosna, wszystko zmieni się na lepsze. – Jeśli tak mówisz, to dobrze. Małe Oczko przytulił się do mamy. Długa i ciężka zima skończyła się. W głębi lasu było jeszcze dużo śniegu, ale na łąkach w ciepłych podmuchach wiosennego wiatru znikał on szybko. Pąki drzew i krzewów nabrzmiewały, a w promieniach słońca jelenie nabierały sił, skubiąc zieleniejące gałązki… W pełni wiosny mama Małego Oczka urodziła cielątko. Odtąd była już zajęta głównie maleństwem. Małe Oczko nie rozumiał, dlaczego mama przestała się nim interesować. Często chodził sam – inne młode jelenie odtrącały go. Z początku bawiło ich, gdy Małe Oczko biegał wśród nich, ale szybko zaczęły mu dokuczać: – Czemu jesteś taki niespokojny? – Zostaw nas! Nie potrafisz się bawić. – Ale z ciebie dziecko! Przytulaj się do swojej mamy. – Idź possać mleczko! Było to okropne. Dlaczego mnie odrzucają? Przecież staram się być zabawny. I tak dużo mam do powiedzenia… Było mu smutno samemu. Czuł że nikt go nie kocha… Liście brzóz znowu zaczęły żółknąć. Mama Małego Oczka rozmawiała z cielakiem. – Syneczku, nie gniewaj się, że nie miałam dla ciebie czasu. Gdy rodzi się mały dzidziuś, mama musi opiekować się przede wszystkim nim. Wtedy starsze cielaczki zajmują się sobą i przebywają dużo z innymi. Widocznie z tobą jest inaczej. Teraz zrozumiałam, że muszę ci poświęcać więcej uwagi. Nie martw się, będziemy razem – przynajmniej dopóki nie wyrośniesz na przystojnego jelenia. Kocham cię, Małe Oczko. – Ja też ciebie kocham, mamusiu. I czuję, że gdy się postaram, to będę lepszy. – Na pewno, skarbie. Oboje będziemy się starać. Mijał czas. Słońce wiele razy zatoczyło krąg na niebie. Młode jelonki podrosły, przyszły na świat nowe dzieci. Małe Oczko już trzeci raz nosił poroże. Wcześniej mama powiedziała mu: – Pora już, byś się usamodzielnił. Jesteś teraz młodzieńcem i musisz postępować wedle naszych zwyczajów. Będziemy się widywać, ale teraz wraz z innymi łaniami muszę wychowywać dzieci, a ty i pozostałe byki będziecie pilnować stada. I pamiętaj, że zawsze będę w ciebie wierzyć. Ostatnie słowa zapadły mu w pamięci. Będzie się starał! Ale było ciężko. Jelonek trudno przyswajał sobie nauki starszych. Był często nieuważny. Czasem zdarzało mu się, że gubił się w gęstym lesie. Już dwukrotnie zawiodła go uwaga i nie ostrzegł innych w porę przed wilkami – całe szczęście, że nie skończyło się to tragedią. Ale najgorsze było to, że nie przestrzegał obyczajów, określających każdemu miejsce w chmarze. Obrywał za to często. – Nie możesz chodzić, jak ci się podoba – mówiły starsze byki. – Spójrz, największy byk chodzi za chmarą i nie pcha się tam, gdzie są łanie i młode. Dopiero gdy przyjdzie rykowisko, może pokazać, jakim jest wspaniałym samcem. Nasze zadanie to ochraniać chmarę, a nie wałęsać się gdzie popadnie. – Dobrze, poprawię się – bąkał skruszony. Lato tego roku było gorące i suche. Jelenie często przebywały w wysokim lesie, gdzie było chłodniej, a roślinność bardziej soczysta. Pewnego dnia błękitne dotąd niebo zaciągnęło się ciemnymi chmurami. Powietrze było ciężkie i wilgotne, czuło się narastające napięcie. Chmara zaległa na rozległej polanie. Nagle błysnęło i powietrzem wstrząsnął ogłuszający huk. Młode jelonki przestraszone porwały się na nogi, tuląc się do łań. Wokół w jednej chwili rozpętało się piekło. Wśród migotliwych błysków raz po raz strzelały pioruny, zawył wiatr, uderzając wraz z falami deszczu. Zwierzęta kręciły się niespokojnie. Uciekając przed siekącym deszczem, pobiegły w kierunku drzew. Uderzały je spadające gałęzie. W pewnym momencie huk piorunu zlał się w jedno z ostrym trzaskiem. Poprzez zasłonę deszczu Małe Oczko dostrzegł walącą się brzozę. Jelenie rozpierzchły się. On też zdołał uskoczyć i stał teraz zdezorientowany. W pewnym momencie uwagę jego zwróciło szamotanie wśród liści spadłego drzewa. Spod jednego z konarów wyłoniła się głowa. Poznał młodą łanię. Prężyła szyję, rzucając się w pułapce. Małe Oczko skoczył bez zastanowienia, Wkrótce, zapierając się racicami, targał skłębioną masę gałęzi. Było ciężko, opuszczały go siły. Raz jeszcze rozpaczliwym wysiłkiem szarpnął za konar, unosząc go na chwilę. To wystarczyło – łania uwolniła się i wyskoczyła spomiędzy gałęzi. Podbiegł do niej, dysząc ciężko. – Nic ci nie jest? – Tak bardzo się bałam! Ale już jest dobrze. Dotknęła pyskiem jego szyi. Po chwili oboje pobiegli do innych. Deszcz padał do późnej nocy. Rano pod błękitnym niebem jelenie wygrzewały się na słońcu, posilając się wśród parujących traw. Młoda łania podeszła do Małego Oczka. – Dziękuję ci za to, co wczoraj uczyniłeś. Bez ciebie bym zginęła. – Nie ma o czym mówić – odrzekł. – Bardzo się o ciebie bałem. Sam nie wiem, jak mi się udało. – Będę o tym pamiętała. A jeśli jeszcze ktoś będzie ci dokuczał, to dam mu nauczkę. – Dziękuję. Drzewa znów zaczęły przybierać jesienne barwy. Dni były nadal ciepłe, ale rankiem czuło się chłód. Pewnego poranka chmara przebywała na polanie z luźno rosnącymi drzewami. Wokół snuły się mgły. W pewnej chwili ktoś podniósł alarm: – Wilki! Zakotłowało się. Spomiędzy drzew wyskoczyły szare cienie. Jedno z młodych zerwało się z miejsca, biegnąc na oślep wprost na nadbiegającego napastnika. Małe Oczko rzucił się, przecinając wilkowi drogę. Skoczył ku niemu, pochylając ozdobiony wieńcem łeb. Nie zauważył nadbiegającego z boku innego wilka, który chwycił jelenia za nogę. Pierwszy napastnik skoczył, próbując złapać Małe Oczko za gardło. Jeleń targnął głową. Zagarniając rogami napastnika, wyrzucił go w powietrze. Trzeci szary pocisk wystrzelił z boku. Małe Oczko tracił siły. Wtem do jego boku doskoczył stary byk. Po krótkiej walce wilki uciekły. Oba jelenie stały, dysząc. – Było ciężko – mruknął stary byk. – Dziękuję ci. Już myślałem, że po mnie. – Walczyłeś dzielnie. Z trzema i ja bym sobie nie poradził. Chodźmy obejrzeć chmarę. Szczęściem wilkom nie udało się zabić nikogo. Tylko dwa jelenie były poranione. Małe Oczko utykał lekko. Podeszła ku niemu łania. – Ocaliłeś moje dziecko. Dziękuję. – Nie ma za co. Każdy na moim miejscu zrobiłby tak samo. – Ale ja zawsze będę ci wdzięczna. Jesteś odważny. Jeden z młodych byków przystąpił nieśmiało: – Słyszeliśmy o twoim wyczynie. Wybacz, jeśli wcześniej ci dokuczaliśmy. – Och, nie ma o czym mówić. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Podbiegła do niego łania o pięknej ceglastobrązowej sukni. – Cała chmara mówi o tobie. Ja zawsze będę ci wdzięczna, że podczas burzy uratowałeś mi życie. A teraz stado wie, że ma dzielnego obrońcę. Wszyscy cię kochamy. Nie wiedział, co odpowiedzieć, mocno zmieszany. Ale to, co najlepsze, usłyszał od swojej mamy: – Synku, przepraszam za wszystkie trudne chwile, które miałeś. Ciągle w ciebie wierzyłam. Jestem z ciebie bardzo dumna. Nie będę cię już nazywała Małym Oczkiem. Teraz wiem, że jesteś Wielkie Serce. Kocham cię, syneczku. Wśród okrytych barwnymi szatami klonów, dębów i buków Wielkie Serce spacerował z piękną łanią. Wieniec na jego głowie lśnił w złocistym blasku słońca. Łania szepnęła: – Kocham Karwat
Takie pytania są charakterystyczne dla czasów, w których zwyciężyła chrześcijańska wizja świata. Dla epoki klasycznej było raczej oczywiste to, że jeśli ma się do wyboru życie w hańbie lub śmierć w chwale, to nie można wybrać życia. Antygona postąpiła zgodnie z wytycznymi własnej epoki. fot. Adobe Stock, JenkoAtaman Byłam szczęśliwa, gdy córka poprosiła mnie o pomoc w opiece nad czteroletnią wnuczką. Zosia była moim oczkiem w głowie i chciałam spędzać z nią jak najwięcej czasu. Dopóki Monika była w domu, na urlopie wychowawczym, nie miałam ku temu zbyt wielu okazji, bo nie chciała się rozstawać z córeczką nawet na sekundę. Teraz moje marzenie wreszcie miało się spełnić. Kiedy jednak usłyszałam, że o to samo córka poprosiła także drugą babcię, mina mi nieco zrzedła. Nie to, żebym nie lubiła Haliny. Uważałam, że jest w porządku. Jednak miałam duże wątpliwości, czy potrafi dobrze zająć się małą. Oczywiście natychmiast podzieliłam się swoimi obawami z córką. – O czym ty mówisz? Przecież teściowa wychowała aż trzech synów. I chyba dobrze się sprawdziła, skoro zdecydowałam się wyjść za jednego z nich! I nigdy tego nie żałowałam – uśmiechnęła się Monika. – Nie przeczę. Ale jak sama przed chwilą powiedziałaś, to byli chłopcy. A Zosia jest delikatną, małą dziewczynką. Wymaga zupełnie innego podejścia – zaczęłam tłumaczyć, ale córka szybko mi przerwała: – Nie przesadzaj, mamo, na pewno sobie poradzi. Poza tym, podobnie jak ty, kocha wnusię nad życie i też chce spędzać z nią czas. Nie mogłam jej pominąć. Prawda? – Prawda, prawda i dlatego nie będę protestować i podzielę się z Haliną opieką nad Zosią. Ale zobaczysz, jeszcze będziesz żałować, że nie powierzyłaś jej tylko mnie – odparłam. Pokłóciłyśmy się już po tygodniu Następnego dnia spotkałam się z Haliną. Bez większych problemów ustaliłyśmy plan dyżurów. Umówiłyśmy się, że raz ona będzie przychodzić rano, a ja po południu, i na odwrót. A gdyby któraś miała sprawę do załatwienia albo wizytę u lekarza, to się zamienimy. Córka była zachwycona. – A widzisz? Świetnie się dogadujecie. I myślę, że tak będzie dalej – uśmiechnęła się, ja jednak nie byłam aż taką optymistką. Przez skórę czułam, że to tylko dobre złego początki. Nie pomyliłam się. Do pierwszego spięcia doszło między nami już po tygodniu. Po południu poszłam odebrać Zosię od Haliny. Gdy zbliżałam się do bloku, dostrzegłam, że jest z wnuczką na placu zabaw. Ucieszyłam się, bo uważam, że dzieci powinny spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Gdy jednak podeszłam bliżej, to omal zawału nie dostałam. Mała była ubrana tak, jakby był środek lata. Tymczasem na dworze panował chłód. Przyspieszyłam kroku. – Co ty wyprawiasz? Dlaczego Zosia jest bez czapki? Bez ciepłej kurtki? – napadłam na Halinę. – Nie przesadzaj, Basia, nie jest znowu aż tak zimno. Poza tym mała jest w ciągłym ruchu. Nie chciałam, żeby się spociła. Przecież każdy mądry człowiek wie, że dzieci chorują właśnie z przegrzania. I że trzeba je hartować od małego. Wtedy nabierają odporności – prychnęła. – Chcesz powiedzieć, że jestem głupia? – wkurzyłam się. – Nic podobnego. Po prostu przypominam pewne zasady, o których ty, jak widzę, zapomniałaś – zrobiła niewinną minę, a ja poczułam, jak wzbiera we mnie złość. – Chyba żartujesz! Nie widzisz, że Zosia ma zimne rączki, czerwony nosek? To delikatna dziewczynka, a nie chłopak! Jak trafi do szpitala z zapaleniem płuc, nigdy ci tego nie daruję! – warknęłam, a potem chwyciłam wnuczkę za rączkę i zabrałam ją do samochodu. Gdy dotarłyśmy do mnie do domu, napoiłam ją herbatą z malinami, a potem zadzwoniłam do córki i opowiedziałam o wszystkim. Myślałam, że stanie po mojej stronie i razem ponarzekamy sobie na Halinę. Tymczasem jej reakcja kompletnie mnie zaskoczyła. – Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że pokłóciłaś się z Haliną przy Zosi? – dopytywała się. – No tak… Ale przecież miałam powód! A poza tym to ona pierwsza mnie obraziła. Zwyzywała mnie od głupków i zachowywała się tak, jakby wszystkie rozumy zjadła… – To nie ma żadnego znaczenia! Nie życzę sobie więcej takiego zachowania! Takie kłótnie źle wpływają na Zosię! – Powiedz to Halinie! – Powiem, pewnie, że powiem. Ale na razie rozmawiam z tobą. Mamo, obiecaj mi, że to się więcej nie powtórzy, że nawet jak będziecie miały odmienne zdanie, to porozmawiacie spokojnie. Nie chcę, żeby moje dziecko patrzyło na wasze rozeźlone miny i potem miało jakieś koszmary. – Obiecuję, że się postaram. Ale jeśli Halina znowu nadepnie mi na odcisk, to nie wiem, czy wytrzymam. Zwłaszcza gdy będzie chodziło o dobro mojej wnuczki – odparłam i zanim zdążyła coś odpowiedzieć rozłączyłam się. Mimo że byłam trochę zła na Monikę, chciałam dotrzymać danego słowa. Ze wszystkim sił starałam się zachować spokój przy Halinie. Ale ona ciągle robiła mi wbrew. Jak próbowałam forsować swoje zasady i metody wychowawcze, ona natychmiast stawiała veto. Wyśmiewała mnie, krytykowała. Doszło do tego, że kłóciłyśmy się właściwie o wszystko: karmienie, spanie, zabawy, bajki… Nic więc dziwnego, że puszczały mi nerwy i nie pozostawałam jej dłużna. Po każdej takiej awanturze oczywiście dzwoniłam do córki. – O Boże, czy wy się naprawdę nie możecie dogadać? Głowa mi już puchnie od tych waszych skarg. Najpierw dzwonisz ty, zaraz potem odzywa się teściowa. Mam już tego dość! – zdenerwowała się któregoś razu. – To zakończ ten cały horror i podziękuj Halinie za opiekę nad Zosią. Od początku mówiłam ci, że ona się do tego nie nadaje. Ale ty oczywiście wiedziałaś lepiej – przypomniałam. – Masz rację, dość tego! Najważniejsze jest dobro i spokój Zosi – odparła. Nie ukrywam, poczułam olbrzymią satysfakcję. Byłam przekonana, że Monika skorzysta z mojej rady, i już wkrótce Halina będzie widywać wnuczkę tylko od czasu do czasu. Musimy dojść do porozumienia Kilka dni później córka zaprosiła mnie do siebie na kawę. Szłam na to spotkanie, podśpiewując pod nosem, bo myślałam, że za chwilę dowiem się, że jestem jedyną opiekunką Zosi. Gdy jednak znalazłam się w mieszkaniu, mina mi zrzedła. Za stołem siedziała bowiem Halina. Spojrzałam pytająco na Monikę, ale ona w milczeniu wskazała mi krzesło. Chcąc nie chcąc, usiadłam i nadstawiłam ucha. – Pewnie jesteście zdziwione i ciekawe, dlaczego was zaprosiłam na tę kawę – odezwała się córka. – Owszem. Nawet bardzo – skinęła głową Halina. – Zwłaszcza że wiesz, że nie jesteśmy z twoją matką w… hmm, najlepszych stosunkach. Gdybym wiedziała, że ona tu będzie, tobym w ogóle nie przyszła. – I nawzajem. Nie rozumiem więc, po co tu jesteśmy? Chyba nie chcesz nas pogodzić? Bo jeśli tak, to tracisz czas. Ta pani za bardzo zalazła mi za skórę, żebym wyciągnęła do niej rękę. – Spokojnie, nie zamierzam namawiać was do zgody. Do głowy mi to nawet nie przyszło. Zaprosiłam was, bo chcę wam bardzo serdecznie podziękować za opiekę nad Zosią. I poinformować, że od następnego miesiąca nie będę już potrzebowała waszej pomocy. Zamurowało mnie. Na amen. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Wszystkiego się spodziewałam, tylko nie tego. Kątem oka dostrzegłam, że Halina też ma niewyraźną minę. – Ale jak to? Dlaczego? Czyżby zwolnili cię z pracy i nie zamierzasz szukać kolejnej, tylko zostać w domu? – wykrztusiłam, gdy już nieco ochłonęłam. – Nie, w firmie wszystko w najlepszym porządku. Może nawet awans dostanę i podwyżkę – uśmiechnęła się córka. – To kto zajmie się Zosią? – włączyła się do rozmowy Halina. Monika nabrała powierza w płuca. – Zosią zajmie się przemiła i kompetentna niania – wypaliła. – Że co? Chyba się przesłyszałam?! – nie dowierzałam. – Ja chyba też źle słyszę – zawtórowała mi Halina. – W takim razie powtórzę jeszcze raz. Niania. Taka, która nie będzie się z nikim kłócić przy Zosi i tym samym narażać jej na stres. Przykro mi bardzo, ale mam dość waszej wojny i skarg. Muszę myśleć o dziecku! Pewnie się domyślacie, co było potem. Wpadłyśmy z Haliną w szał. Krzyczałyśmy na Monikę, że jest nieodpowiedzialna, niewdzięczna i że nigdy nie pozwolimy, by naszą wnuczką zajmowała się jakaś obca baba. Bo jeszcze krzywdę jej zrobi, bo dzisiaj nikomu nie można ufać. Krzyczałyśmy dość głośno, więc spodziewałam się, że córka zacznie nas uspokajać. Tymczasem ona przyglądała się nam z coraz większym rozbawieniem. – Co cię tak bawi? – zdenerwowałam się jeszcze bardziej. – To, że mówicie jednym głosem. Dawno już nie byłyście takie zgodne – zachichotała. – To chyba normalne, prawda? Przecież tu chodzi o dobro naszej wnuczki! Nie ma się więc z czego śmiać – odezwała się Halina. – Doprawdy? – Monika nagle spoważniała. – To dlaczego się przy niej kłócicie? I to o drobiazgi? Setki razy prosiłam was, żebyście się jakoś dogadały. Ale wy miałyście to gdzieś. Każda z was chciała udowodnić, że jest lepsza od drugiej. Za wszelką cenę. Długo znosiłam to ze spokojem, ale co za dużo to niezdrowo. Jak chcecie toczyć wojnę, to proszę bardzo. Ale Zosi w to nie mieszajcie. Zdębiałam. Po raz drugi tamtego dnia. Z przeraźliwą jasnością dotarło do mnie, że córka ma rację. Nie lubię przyznawać się do błędów, nawet przed samą sobą, ale wtedy nie miałam wyjścia. Kiedy już nieco ochłonęłam, zerknęłam na Halinę. Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Gdy to zobaczyłam, też od razu zrobiło mi się smutno. Czułam, że muszę ratować sytuację. – Słuchaj, córciu, masz rację. Obie byłyśmy głupie i zacięte. Zachowywałyśmy się tak, jakby diabeł w nas wstąpił. Ale się poprawimy. Prawda, Halinko? – Tak, tak. Od dzisiaj żadnych kłótni, żadnej wojny – przytaknęła skwapliwie, ale Monika była niewzruszona. – Przykro mi, ale wam nie wierzę. Wiele razy składałyście takie obietnice i nie dotrzymałyście słowa. – To co mamy zrobić, żebyś uwierzyła? – zakrzyknęłyśmy zgodnie. – Nie wiem… Pogadajcie sobie tak od serca, wyjaśnijcie wszystkie wątpliwości, ustalcie wspólny plan. I mi go przedstawcie. Może wtedy dam się przekonać – zawiesiła głos, popatrując to na mnie, to na Halinę. – Do kiedy mamy czas? – zerwałam się z krzesła, po mnie Halina. – Do przedostatniego tygodnia miesiąca. Potem dzwonię do niani – odparła Monika. – W taki razie zaczniemy jeszcze dziś. Jedziemy z twoją mamą do mnie. Wczoraj upiekłam szarlotkę. Wyszła całkiem dobrze, więc milej nam się będzie gadało – rzuciła Halina stanowczym tonem i ruszyła do drzwi. Już miałam jej powiedzieć, że wolałabym, żebyśmy pojechały do mnie i że też mam dobre ciasto, ale ugryzłam się w język. Chciałam przecież pokazać córce, że wcale nie jestem kłótliwa i umiem ustąpić. Od tamtej pory minął tydzień. Codziennie spotykamy się z Haliną i ustalamy plan działania. Raz u niej, raz u mnie. Skłamałabym, mówiąc, że idzie nam jak po maśle. Początki były bardzo burzliwe, bo trudno wymagać od dwóch upartych bab, żeby od razu rzuciły się sobie na szyję. Nieraz skoczyłyśmy sobie do oczu, nieraz wykrzyczałyśmy wszystkie pretensje i żale. Ale kiedy już to zrobiłyśmy, zaczęłyśmy rozmawiać spokojnie i rzeczowo. I ze zdumieniem stwierdziłam, że pomysły Haliny, które wydawały mi się idiotyczne, wcale nie są złe. A i ona pochwaliła moje. Jest więc nadzieja, że już za dzień, dwa przedstawimy Monice ten wspólny plan. Oby go tylko przyjęła. Bo jak sobie pomyślę, że moją wnusią będzie zajmować się jakaś niania, to mi się od razu na płacz zbiera. Halinie zresztą też… Czytaj także:„W sypialni z Emilem nie było fajerwerków, więc zażyczyłam sobie otwartego związku. Sama zacisnęłam sobie pętlę na szyi”„Przed ślubem córki poszłam na solarium, a chwilę wcześniej wybielałam wąsik. Efekt? Najadłam się wstydu na weselu”„Moja znajoma wymaga stałej opieki, ale jej bliscy mają ją w nosie. Są wściekli o to, komu zapisała mieszkanie”
Najpiękniejsza babcia Moja babcia najpiękniejsza. Cudna, zgrabna, z talią osy, rzęsy długie jak firany, piękne usta, złote włosy. Ech, machnęła ręką Hania.
SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI Z OKAZJIDNIA BABCI I DZIADKA W GRUPIE 5-LATKiPrzebieg uroczystości:Wstęp- Piosenka : „Piłka Oli” 1. Duża piłka w kropki złote Ciągle skakać ma ochotę, Raz jest w górze, raz na dole, Do zabawy prosi Ola, Ola , Ola ,la... 2. Duża piłka z grubym brzuszkiem Czasem chowa się pod łóżkiem, Czasem toczy się po stole – Do zabawy prosi Ola, Ola , Ola ,la... 3. Duża piłka figle płata, Goni mamę ,goni brata, Ale z Olą skakać woli, Bo to przecież piłka Oli!Ref: Ola, Ola , Ola ,la... Wiersz na powitanie : Chociaż jestem mała pani mnie wybrała Żebym wszystkich gości pięknie przywitałaLecz nie myślcie sobie że tu będą cudaSama dobrze nie wiem czy nam się to udaKłaniam się wam nisko na lewo i prawoA jak wam się spodobało to nam bijcie brawo. Piosenka: „ Serce Babci ”1. Kto bajki opowiada, kto często z nami jest, Do snu długo układa, Zaśpiewa jeśli chcesz,Ref: Nasza Babcia serce ma, Takie duże ,że aż dwa,. Zawsze ono przy nas jest, przecież o tym Cierpliwie wytłumaczy, gdy nie rozumiesz że, Sześć dodać trzy i jeden , to dziesięć równa się. 3. A gdy nasi rodzice znów muszą z domu wyjść. To pewnie nasza babcia powinna zaraz przyjść. Wiersz : „ Kalendarz ma kartek wiele” Kalendarz ma kartek wiele : Czarne na co dzień Czerwone w niedzielę. Zrywam dzisiaj kartkę Znowu czarna strona Lepsza na Dzień Babci Byłaby zielonaAlbo żółta słonecznaPachnąca jak różaZrobię ci kalendarz BabciuKiedy będę „ Dla Babci” Dziś „Dzień Babci” już od rana Nasza mama roześmiana Tatuś już jest ogolonyBardzo dziś zadowolonyZ pudła duży tory wyjmuje Coś ważnego się szykujePotem jeszcze coś wykładaI życzenia Babci składaA my wszyscy dołączamy „100 lat Babci zaśpiewamy” Piosenka: Śpiewam dziś o tym jak moja Babcia.... 1. Śpiewam dziś o tym jak moja Babcia Chodzi po domu w filcowych kapciach Siada w fotelu robi na drutach, Z dywanu goni , gdy chodzę w Babcia to mama mojej mamusi, Zawsze pamięta o swojej wnusi, Czy zły ,czy dobry humorek ma, Naprawdę zawsze o wnuki Piecze najlepsze ciasteczka z makiem, Pozwala bawić się pod trzepakiem, Gdy dokazuję to głowa kiwa, Ja z moją Babcią jestem szczęśliwa, Ref: Babcia to mama mojej mamusi...Wiersz : Zimowe słonko wesoło patrzy I ciepły uśmiech posyła babciI ja też babciu mam dziś dla ciebieUśmiech jak słonko jasne na niebieWiersz: „ Dla Dziadka” Dziadku , dziadku czy to ty Coś na twojej głowie lśniTo korona słowo dajęPrzecież znam korony z bajek Czy to fotel? Ale skądTo nie fotel tylko tronI w ogóle, i w szczególe Jesteś dziadku dzisiaj królemPytasz co to za zagadka?To po prostu Święto : „Dziadek Tadek”1. Dzisiaj jest święto mojego dziadka Więc śpiewam ładnie Dla dziadka Dziadek Tadek z siwym wąsem To najlepszy kumpel jest Z dziadkiem mogę się pobawić W zimie nawet lody Gdy przyjdzie po mnie Mój dziadek Tadek Bez grymaszenia zjadam „Bajka Babci” Usiądź koło babci Babcia ci opowieJak gdzieś za górami żyli raz królowieJak na szklanej górze tęskniła księżniczkaJak ktoś smacznie mieszkałW chałupie z jeśli się zdrzemniesz Troszeczkę za wcześnieKoniec pięknej bajkiSam odnajdziesz we śnie. Wiersz : Nie umiem ja mówić jak dorośli ładnie Ale kogo kocham pewnie babcia zgadnieKocham Ciebie Babciu gorąco i szczerzeWierz ty w moją miłość jak ja w twoją mnie wysłucha Bóg co mieszka w niebieBo go co dzień proszę o zdrowie dla Ciebie. Wiersz: „Babcia”Po domu chodzi babcia W fartuszku, zielonych kapciachSprząta , kwiatki podlewa I nigdy się nie gniewaNawet, gdy stłucze się szklankaMówi: a to niespodziankaZa to że jesteś taka Kupię ci babciu lizakaPiosenka: Zima ,zima ”1. Pada , pada śnieżek biały od samego rana Wszystkie dzieci na podwórku lepią juz Zima, zima , zima , zima biała, Na bielutko świat Pada , pada śnieżek biały, lekko sobie prószy Załóż sobie ciepłą czapkę , Bo ci zmarzną Pada , pada śnieżek biały jest go coraz więcej. Załóż sobie rękawiczki , Bo ci zmarzną Pada , pada śnieżek biały , śniegu całe kopy. Załóż sobie ciepłe buty , Bo ci zmarzną Co to za hałas ? skąd tyle krzyku? Każdy cos niesie w swoim koszykuKażdy jest taki strasznie przejętyBo my dla babci mamy prezenty!Ta złota rybka choć jeszcze mała Będzie życzenia babci spełniałaNiech pływa rybka w przejrzystej wodzieI trzy życzenia niech spełnia co dzieńA ja przynoszę buty bajkowe Lekkie, wygodne siedmiomiloweTakie akurat na babci nogę,Żeby do sklepu skracały drogęA ja stoliczek bajkowy mam Który się zawsze nakrywa samNa tym stoliczku- na zawołanie Zjawia się obiad , albo „ Buli ”1. Na dworze zawierucha , na dworze pada śnieg . Wiatr mroźny mocno dmucha , lecz nie przestraszy mnie. Ulepię dziś bałwana , bo śniegu jest juz dość. Z węgielków zrobię oczy , ze śniegu zrobię Buli , Buli, tak nazywają wszyscy mnie.: Buli , Buli, zatańczyć z wami Bałwanek to wesoły, uśmiecha pięknie się, Zaprasza do poleczki , gdyż bardo tańczyć chce. Zapuka dziś do okien ,zapuka dziś do drzwi i wszystkim się przedstawi , nazywam się Buli , Buli, tak nazywają wszyscy mnie.: Buli , Buli, zatańczyć z wami „Dla Babci”Siadaj babciu ,siadaj blisko Zaraz ci opowiem wszystkoPrawie całą noc nie spałamBo prezenty wymyślałamNa kanapie się kręciłam Aż dla ciebie wymyśliłam:-Z lodu broszkę i koraleI śniegowe cztery szaleDziesięć czapek w śnieżną kratkęI lodową czekoladkęJak nie będzie ci smakować To mnie możesz poczęstować. INSCENIZACJA:Z okazji Święta Babci ja dzisiaj babcię nauczę Jaka powinna być wnuczka, jaki powinien być wnuczek Po pierwsze, proszę Babci , ja już od dawna uważamŻe nic tak wnucząt nie zdobi jak piękny uśmiech na twarzachUśmiech jest dobry na co dzień, a nie wyłącznie od święta więc wnuczek ma się uśmiechać, a wnuczka ma być uśmiechniętaPo drugie: z czajnikiem w ręku, również jest wnukom do twarzy Każdy doroślej wygląda kiedy herbatę parzyPo trzecie: chociaż wnuczek czasami szklankę stłucze Przy myciu naczyń także ślicznie wygląda wnuczekPo czwarte: proszę Babci po piąte i po szóste Niech Babcia nigdy więcej nie pierze wnukom chustekWnuczęta chcą się bawić a moim skromnym zdaniem Zabawą jest i fraszką dla wnuków takie praniePo siódme: proszę Babci powinny gderać Dlaczego nasza Babcia nie chodzi do fryzjeraWłóż Babciu nową sukienkę niech Cię uczesze fryzjer Posłuchaj Babciu radia obejrzyj telewizjęJuż nie myśl Babciu o nas o sobie Babciu pomyśl ...Czy Babcia nie uważa że to jest świetny pomysł ?Piosenka „ Moja babcia i mój dziadek”.1. Ja mam swoją Babcię O taką kochaną . Gdyby jej nie było Cały świat by stanąłRef: .Kwiatki by nie rosły, Ptaszki nie śpiewały. Bardzo, bardzo smutny, mój dzień byłby Ale mam ją przecież w ranki i wieczory,A obowiązkowo, kiedy jestem chory . Ref: Babciu ,droga Babciu bardzo kocham Ciebie. Z Tobą , moja Babciu lepiej mi niż w niebie. Wersja II – dla Dziadka1. Ja mam swego Dziadka., Dziadka wspaniałego , Gdyby go nie było cóż miał bym bez Kwiatki.....2. Ale mam go przecież w domu , na spacerze I w każdą niedzielę do kina bierze. Ref: Dziadku , drogi Dziadku bardzo kocham Ciebie,Z Tobą , mój Dziadziusiu lepiej mi niż w : „Dla Babci i dziadka” Kocham mocno babcię, dziadka To nie żarty moi miliDzisiaj im życzenia składamBy sto latek jeszcze żyliKiedy smutek mnie ogarniaI wszystkiego mam już dosyćDziadek mocno mnie przytuliO to go nie trzeba pomyślę o łakociach Babcia zaraz coś upieczeMuszę przyznać te wypiekiNajsmaczniejsze są na świecie. Życzenia na zakończenie: Dziś słoneczko jasno świeci Zima biała śpiewaA w przedszkolu przedszkolakiSkładają życzeniaWszystkim babciomWszystkim dziadkom Zdrowia , pomyślnościUśmiechów na co dzień I dużo Wiwat słodka Babciu”Wiwat słodka Babciu Wiwat słodki Dziadku .Jesteś jak krem, waniliowe lodyJesteś jak krem, dzieciom dla słodka Babciu Wiwat słodki DziadkuMoje serce puk ,puk Sto lat dla Was pukaMoje serce puk ,puk Szczęścia dla Was wg pedagogiki zabawy KLANZA: „Break Mixer”Wręczenie przybyłym gościom własnoręcznie wykonanych poczęstunekPożegnanie gości. Opracowała :mgr Helena Gorol z Publicznego Przedszkola nr 18 w Jastrzębiu Zdroju. Mówisz mi, że kochasz, głaszczę" Ze mn - Bajeranty "Ref. Ze mną bądź ze mną bądź, ze mną bądź, całe życie ze mną bądź, nie opuszczaj mnie na wieki, tylko ze mną bądź./2x 1.Pamiętasz miła nasze spotkanie, wszędzie była już wiosna, tak sie zaczeła nasza" Czy babcia może być lepsza od mamy? Mama często jest ZŁA! nie pozwala wielu rzeczy, nie daje jeść tego co chciałoby dziecko, męczy je ubierając, nie nosi ciągle na rękach i nie spędza całego dnia w parterze otoczona dziecięcymi zabawkami. Z babcią jest inaczej! Zawsze ma dla wnuczka czas, uwielbia go nosić na rękach (przez tą krótką chwilę gdy wnuczka swego widzi), obdarowuje prezentami, uwielbia dawać ukradkiem słodkości i pozwala biegać bez czapki nawet jak bardzo wieje. Babcia jest fajna! Z babcią szybko leci czas, zawsze jest ciekawie, inaczej niż z mamą, z którą spędza niemalże każdą chwilę swojego krótkiego życia! Przykro jest natomiast matce, gdy wchodząc po kilku godzinach nieobecności do domu babci jej własne dziecko nawet na nią nie spojrzy, nie chce dać buziaka, nie chce by mama wzięła je na rączki, ucieka... W głowie matki milion myśli, a króluje ta, która przedstawia wizję złej rodzicielki. To maleńkie serduszko, które kilka miesięcy temu nosiła w sobie stało się w stosunku do niej obojętne... Chciałabym opisywać jakaś sytuację, którą obserwuję z boku, ale niestety ten opis dotyczy nas. Tak właśnie dziś było i wczoraj... Gdy Oliwierek uśmiecha się na widok babci i wprost wyrywa się z moich rąk by przytulić się do niej - czuję radość, lecz taką radość z nutką zazdrości(?)... Tak nie reaguje na mnie, a przecież dziecko po krótkiej nawet nieobecności powinno z uśmiechem witać mamę gdy tylko próg przekroczy, przecież powinno pragnąć spędzania w jej ramionach każdej chwili i buziaczki dawać z wielką ochotą. Dlaczego z dnia na dzień stało się inaczej? Oby to było przejściowe ;) POST NAPISANY POD WPŁYWEM CHWILI CZWARTKOWYM WIECZOREM. Oliwierek: Bluza, spodnie, buty - F&Fczapka - H&M (sh)

62 views, 0 likes, 6 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Przedszkole i Żłobek "Nasza Babcia": Żyrafki Duże - Piosenka dla Rodziców

Trudno jest pisać o filmie, który opowiada historię tych nikczemnych aktów ludzkiej naturze, że natychmiast po obejrzeniu mimowolnie chcą wyprzeć, splunąć przez ramię i zapomnieć o tym, co widzieli, że nie poszedł następnie bolesnego poczucia winy za mimowolne bardziej trudne w tej sytuacji działać jako prawnik lub prokuratora, ponieważ mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją, która wyklucza możliwość stosowania kategorię winy – „Miłość do przetrwania” all-odbiorcze sytuacji zwierzę, histerycznyTak, raz po znaków na Pavel Sanaeva, a następnie ten sam film Sergei Snieżkin "Bury mnie do listwy": matka Olga (Maria Shukshin), babcia Nina (Swietłana Kryuchkov) Savelyev dziadek (Aleksiej Petrenko), wnuka Sasha (Sasha Drobitko ) i artysta wuj Tolia alkoholowy (Konstantin Vorobyov), jednocześnie obecny mąż Oli matka. I w tej jednej rodzinie rozgrywa się dramat szekspirowski z szalejącymi namiętnościami i morderstwem. Ale w dziwny sposób na koniec tragedii całej tej „uczciwej firmy” nie żałować, z wyjątkiem chłopca, bo jest nadal JAKO ZBROJAPonieważ cała historia jest kręcona w gatunku filmowych wspomnień, są dwie wielkie pokusy. Z jednej strony, aby ograniczyć wyjaśnienie tego, co się dzieje w diagnostyce psychiatrycznej babci alkoholowej i córki współuzależnienia. Az drugiej – do zobaczenia w tej narracji następnego „koper” w czasach sowieckich i zredukować wszystko do „obiektywnych powodów” – mówią, wszystko jest w Unii obu przypadkach obraz okaże się niekompletny, delikatnie zgadza się od razu – antysemityzm starszych, psychiatria babcia, tytuł dziadka od Ludowy Artysta ZSRR i dysydenckich maniery Shred-alkoholowy można bezpiecznie wyjąć z „wsporniki” tego, co się więc oczywiście od mojej pierwsze, jak mówi znana piosenka: "Ojcze-zboczeniec, babka jest zdrowa!" „Pogranichnenkaya”, oczywiście (czyli babcia jest na granicy normy i patologii), ale zdrowy staruszka, skalowanie obrazu i fatalne konsekwencje czynu Warto mieć miejsce w szeregu krajowych znanych postaci literackich: stara hrabina Puszkina „Dama Pikowa”, staruhi- Fiodor Dostojewski i inni mieszkańcy tego wirtualnego domu opieki, aż do "starej kobiety" tylko zamiast kompotu ("Ojcowie-perwersiści, je kompot!"), Nasza bohaterka z apetytem pożera ludzi najbliższych. Szczerze mówiąc, uderza przekonanie tego obrazu – nic zbędnego, wszystko jest logiczne, spójne i przerażające …Co stało się z tym stworzeniem z subtelną organizacją duszy, byłą aktorką, że cały jej talent, całe jej życie jest teraz poświęcone jedynemu celowi – walce o życie i śmierć z najbliższymi ludźmi – córką, mężem i wnukiem?Możesz spróbować zapisać wszystko na trudne życie i utratę pierwszego dziecka, jeśli nie kilkakrotnie podkreślone w fabule przez "działanie" babci, którą celowo używa do manipulowania. Wygląda na to, że babcia w pewnym momencie uważała, że ​​jej cierpienie jest tak nieznośne, że sprywatyzowała prawo nie tylko do cierpienia, ale także do zaangażowania innych w to więc babcia przystosowała się, przeżyła, przezwyciężyła swoją bezradność kosztem tego, co zrobiła bezradnie. W tym samym czasie nadal żyje w trybie przetrwania. Stąd patologiczna chciwość, strach przed zmianą, podejrzeniem i parafrazować Ericha Fromma, to nie jest to "przetrwanie", ale przetrwanie "z", dobrze, a raczej – "kosztem". Babka czerpie energię, która nieustannie narzuca wokół winy, tym samym czyniąc je zależne i bezradny, to w tym samym bezradności nich i „ukrzyżować”.W wyniku długotrwałego stosowania tak oryginalnej metody adaptacji babka ma kilka przekrojowych tematów "ostateczna" uczciwość w relacjach z innymi, dostępna tylko dla ostatecznie zepsutej osobowości. W końcu, co się dzieje? Babka ratować wnuka z licznych chorób (wywołanych przez wiele ona) nie ma już siły psychiczne do obłudną postawę do „wiecznie obolałe”, a więc odcina prawdy-łono, umysł potchuya dziecka niezwykły definicji – „zgniłe”, „Carrion” "bękart" i tak tej patologicznej sytuacji przejawia się w tym, że „normalne” jest poważnie chore dzieci są w głównych manipulatorów rodziny, aw naszym przypadku ta rola kategorycznie zmonopolizowany babci, która jest „bardzo chore dziecko.”Nic dziwnego, że wyrzuci go graniczy na Nightmare „Baby” histerii (spada na podłogę, krzycząc, drapiąc twarz), zmuszając się do 7-letniego chłopca wziąć do siebie pocieszające pozycji dorosłego rezultacie, babcia stara się stworzyć symbiotyczny wnuka, czyli wyklucza możliwość istnienia jednego bez drugiego, związek ( „I umrze, a ty umrzesz”). Jednak nie uważa, aby Sasha kontynuowała w przyszłości, próbując użyć go "tu i teraz", jako instrumentu, jako broni, jako rzecz biorąc, babka Sasha w edukacji rzeczywiście sprawia, że ​​jeden błąd i jedynym tego samego przestępstwa – wystający na wnukiem konfliktowego relacji z córką, to wymaga nie tylko przejaw dziecka „sojuszniczej” pozycja i dokonać wyboru między nią a matką. A dzieci nie wybaczają takich rzeczy!WINO JAK PASJAW rzeczywistości, Sasha – jedyny z wszystkich uczestników dramatu, który z racji wieku oferuje niemal podporządkowane głównej „tajną broń” – babcia wirtuoza nałożenia wokół winy. Poprzez zaszczepienie tego cudownego uczucia możesz zdziałać cuda z wygórowaną moc, ale moc jest delikatna przed miłością końcu, nawet po jego śmierci, babka udaje się narzucić poczucie winy na córkę i męża. Na tym haku wszyscy dorośli, nawet babcia, zostali złapani, ale nie tylko mała Sasha. Wszystkim Szekspir ustawić pasję babci dostępną dla niego tylko miłość i nienawiść: miłość matki, nienawiść do dzieci zdrowych (? „Zdrowe suki Tu”) – i nawet zimna obojętność na niekochanej babki (wspaniały finał filmu, kiedy Sasha i dziecięcą zaczyna udostępniać pieniądze babci tuż nad odsłoniętym grobem).EDUKACJA JAKO KLĄTW rzeczywistości pierwszy „awaria” model wychowania babci dał inną matkę Olga, który całkiem naturalnie uprawianych człowiek zależny, ale zarządzanie nie tylko zrealizować swój protest naturę, ale jakimś cudem dwa razy uciekł z opiekuńczy uścisk babcia żonaty, pozostawiając w zakładniku jego syna Sashy. A babcia sam ponosić złośliwość, razem z moim dziadkiem w milczeniu obserwując „upadek” goofy „matek i córek” i ustawić na „odstępstwo” tym przypadku, starsi małżonkowie postrzegają życie córki tylko jako wyrzut za to, że „nie zauważył” piękno, a teraz jest za późno, aby wychować, ale szczerze spróbować. Nawiasem mówiąc, moja babcia nigdy nie głosowała, co jej nadzieje nie usprawiedliwiały jej tu na scenę wyimaginowanej „antypody” starych ludzi – parę mama Olgi i Tolia, alkoholikiem, emerytowany aktorki bez stałej pracy i pijanego artysty. Godne uwagi są w tym sensie, że jest ona doskonałym przykładem relacji współzależne intelektualistów, który jest mętny mieszanka niedojrzałości, bezradności, nieuniknionego głodu na wysokie i alkoholizmu. Jednocześnie wykazano, resztki ich wolności moralnej precyzyjnie regulować nędzę istnienia i zdolność do „wykonania działania” przejawia się tylko w logice przedłużającego się kryzysu adolescencji. Bo jak kupno Sasha kolejowych wpływy ze sprzedaży innego obuocznego pieniędzy i widocznym powrotnej dziadka Savelyev kupiony za własne płaszcze znaczki, pomimo pozornej entuzjazm, co dzieje się, rozpada się na jeden mały fakt – Olia i Tolia dawna żyje z pieniędzy dziadka .I w rzeczywistości są również integralną częścią systemu stosunków rodzinnych stworzonych przez babcię współzależnego, jak artysta ludu, który zawsze jest winny przed swoją zasadzie cała ta historia jest szczegółową wyprawą w wypaczone, niezręczne sposoby manifestowania miłości. Dziadek nienawidzi swojej córki słowami, ale w rzeczywistości pomaga jej z pieniędzmi. Babka nienawidzi wszystkich i uwielbia swojego wnuka, ale najbardziej kocha siebie. Mama Olga kocha Saszę, ale związane ręce i nogi z lekcji z dzieciństwa mitu bezwartościowości, strzępy lubi od Olu, ale nie jest w stanie poradzić sobie z jego diagnozą. I tylko mała Sasha jest naprawdę zdolna do wyczynów ze względu na swoją ukochaną mówiąc, jest to wspaniałe i opiekuńczy babcia, która w pewnym momencie, „zaczął grać” i nie obliczono stopień ich moralnego upadku, dla których wykazanie pożegnanie ich potomków goły tyłek uczciwie płacić z jego tym samym czasie, przez swoją śmierć, postawiła duży znak zapytania w przyszłym losie wszystkich ocalałych postaci. Czy uda im się pokonać siebie? A ile zdrowszego rozsądku będą owoce edukacji babci?Jednak kiełki regeneracji są zasadzone w duszy Sashy przez babcię: obojętność jest bardzo silnym lekarstwem.

nasza babcia serce ma takie duże że aż dwa - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.

zapytał(a) o 13:57 Moja babcia mnie coraz bardziej denerwuje co robić? Ciągle plotkuje, narzeka itd. Chyba mnie zabije jak przyniosę do domu świadectwo szkolne, bo twierdzi, że muszę tylko siedzieć całe dnie przed książkami, będzie pewnie mówić każdemu jakie mam oceny, że z chemii mam 2, fizyki 3, a pewnie, że mam z historii, angielskiego i niemieckiego 6 to tego nie zauważy, od razu będą ciotki wiedzieć, jej głupie koleżanki i się rozniesie po całej wsi. Wczoraj prawiła mi wkurzające kazanie, że jak nie będę się cały dzień uczyć to będę ulice zamiatać, a jak jej kiedyś powiedziałam, że chcę iść do liceum z klasą wojskową lub policyjną to mnie wyśmiała bo mam iść na jakiegoś lekarza bo wszystkie moje kuzynki idą na medycynę, a ja jako jedyna wybieram sobie zawód sama i niech nie myśli, że ona lub jakaś moja ciotka zmusi mnie na medycynę. Marudzi, że mam dużo ciuchów, a ciągle kupuję nowe, a do tego jeszcze męskie dla niej wszystko jest męskie tylko nie sukienki, spódnice, rajstopy, baleriny. W najgorsze upały każe mi chodzić z nią na jagody zarabiać. Dzisiaj truje mi cztery litery, że mam iść jutro na 11 na odpust, nie rozumie, że pójdę kiedy mi się będzie podobać. Ma pretensje do mnie, że nie modlę się, do spowiedzi chodzę dwa razy na rok i rzadko chodzę do komunii. Miała i ma zresztą pretensje, że tata kupił mi basen pod koniec lipca w zeszłym roku, stał tylko półtora miesiąca, a wlaliśmy do niego 16 kubików wody. Oszczędza i to bardzo prąd i wodę, jak zobaczy, że ładuję telefon czy laptopa od razu do mnie z wątami, że znowu zużywam prąd. Wymyśla mi jakieś choroby tarczycę, cukrzycę, anemię, nie raz mówi, że jestem gruba, żebym przestała tyle żreć, a koleżanki zazdroszczą mi figury, według niej mam być jakimś patykiem, który waży 40 kg przy 163 cm, a nie 53 kg. Grzebie mi w rzeczach, sprawdza zeszyty jak mnie nie ma. Ciągle mówi mi, że jak ona była w moim wieku nie było tego wszystkiego, musiała robić przy świniach, krowach, kopać ziemniaki. A teraz ma zapchlone kury, które przeniosły się na mojego biednego psa, którego biję i nie tak lekko wcale bije go szmatą, miotłą, łopatą, grabiami, rzuca laczkami, ciągnie za ogon i za uszy, i to za nic, a później się nawet mnie boi co nigdy mu nic nie zrobiłam. Jak zabija te swoje zasrane kury to nie raz od niej słyszałam tekst może byś mi pomogła je z piór skubać, zmuszała mnie do tego, a ja tego nie zrobiłam, bo mi nawet ich szkoda, a później wmusza mi to mięso przy obiedzie, a wie, że od roku nie jem mięsa. Mówi mi, że jak ona była w moim wieku nie miała takich długich włosów jak ja, tylko była obcięta na chłopaka. Powiedziałam jej, że chcę na wakacje pomalować włosy pianką na różowy albo niebieski to ta ''Nie rób z siebie wariatki tak jak tamta to ma pół łba pomalowane na biało, a drugie na czarno'' też tak bym chciała, ale by mnie z domu chyba wywaliła, bo twierdzi, że kolorowe włosy mają tylko prostytutki. Kazała mi się zadawać z jedną dziewczyną, przez którą mam jeszcze bardziej zrytą psychikę mówiła, że jestem brzydka, gruba, kazała mi słuchać metalu i rocka, ubierać się na czarno, ale jakoś się od tego odciągnęłam. Chodzi do nas do klasy jeden chłopak, który 3 razy nie zdał i mam zakaz zadawania się z nim, a nawet ona go nie zna, od razu musi być jakimś typowym dresem, ćpać, chlać itp. Rodzice niby o tym wiedzą, ale nic sobie z tego nie robią.
Tekst piosenki . Najdroższy dziadku to jest piosenka, Którą śpiewają tobie wnuczęta, Nie o zabawce, ani o kwiatku To jest piosenka o naszym dziadku. zapytał(a) o 20:29 Czy wasza babcia też jest taka denerwująca? Czy denerwuje was wasza babcia? Są pytania w stylu ,,Dziecko, jedz bo takie chude jesteś" albo ,,O, nie jesteś fajna"?Moja babcia dzisiaj spytała, czy przez 4 godziny chodziłam po deszczu, bo pada. Ja odpowiedziałam, że nie, że byłam w restauracji na herbacie. Ona uznała, że popadnę w nałóg jak mama, że jestem jednak niespokojnym typem, bo chodzę do restauracji i jej by było wstyd. =.=Też tak macie? Co o tym sądzicie? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 20:39: noo... albo np. ja przyszłam chyba z 2 lata temu w bluzce i pepek było widać i ona gada 'jak ty wyglądasz taka goła chodzisz ?!' a ta bluzka była od niej i jeszcze chwaliła ze taka modna itp. ... pf.. zalalbo gada 'po co ci takie długie włosy ?! najlepsza fryzura taka jaką ja mam!' [czyli scieta na chłopa , natapirowana i z loczkami ;//]albo zebym przyprowadziła swojego chłopaka do niej , a ja ze nie mam chlopaka [bo nie mialam nigdy] a ta 'a juz tam nie masz , zawsze mozesz z nim przyjsc' a jak moja sis cioteczna powiedziala ze przyjdzie ze swoim chlopakiem to od razu ze klempa ! niech sie uczy a nie chlopcami glowe zawraca , a agata sie dobrze uczy , a ja źle i ledwo co zdaje ;//albo gada , jedz dzieciaku , ty zjadłoś dopiero 2 talerze zupy ! jedz sie najedz bo taka chuda chodzisz [a wszyscy widzą że mam wałeczki ...]zal , ale druga jest extra babcią ;)) Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:31 Tak. Ale moja ma jakąś chorobę psychiczną.. zmyśla dużo rzeczy.. i w ogóle.. A'mika odpowiedział(a) o 20:32 Tia niestety... czasami mam ochotę jej coś takiego powiedzieć! >
Wszystkie wnuki, nawet duże, Nawet takie po maturze, Nawet takie z dużą brodą aż po pas, WSZYSCY Niech do babci lecą z kwiatkiem I zaniosą na dokładkę tę piosenkę, Którą śpiewa każdy z nas : "Czerwone róże, róże są a fioletowe bzy, cukier ma słodki smak, lecz słodsza jesteś Ty". - 2x LAURKA DLA BABCI
Dzień babci, która ma wszystko Dzień Babci i Dziadka zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim odwieczny problem – co kupić komuś, kto ma wszystko i niczego nie potrzebuje? Kupienie czegoś dla seniorów rodu jest dodatkowo trudne ze względu na to, że dzieli nas przepaść pokoleniowa. Jak co roku stajemy więc przed dylematem... Babcia i dziadek to jedne z najważniejszych osób w naszym życiu. To oni opiekowali się nami w dzieciństwie, kiedy nasi rodzice byli w pracy, pomagali nam w robieniu lekcji. Babcia piecze najlepsze ciasta, świetnie gotuje, daje słoiki dżemów. To ona pomaga nam szyć ubrania dla lalek i pomagała leczyć chorego misia. Wiadomo - nasza babcia jest najlepsza na świecie. Wspaniałością dorównuje jej chyba tylko dziadek, który zawsze był chętny do brania nas na barana, pomagał jeździć na rowerze i dawał słodycze, gdy nikt nie widział. Babci i Dziadka nie zastąpi nikt. Trzydzieści lat temu ktoś wpadł na genialny pomysł, aby poświęcić dwa dni w roku na świętowanie dni dziadków - Dzień Babci ( i Dzień Dziadka ( Są obchodzone jest na całym świecie – mimo że w różnych dniach. W Bułgarii obchodzony jest Dzień Babci (bułg. Babin Den) 20 stycznia, w Wielkiej Brytanii święto Babci (ang. Grandmother Achievement Day) przypada na 11 lutego. Francuzi Dzień Babci (fr. Fete des Grand-meres) obchodzą w pierwszą niedzielę marca, Meksykanie w czerwcu, a Brazylijczycy 26 lipca. W Japonii zamiast Dnia Babci i Dziadka obchodzi się Dzień Szacunku dla Wieku (jap. Keiro no Hi), który przypada na trzeci poniedziałek września. Tymczasem włoskie Babcie mają swoje święto 2. października. W USA świętuje się Narodowy Dzień Dziadków (tj. wszystkich Babć i Dziadków), który jest obchodzony we wrześniu. Ludzie z różnych miejsc naszego globu zgadzają się co do jednego – nasze babcie i dziadkowie są wspaniali. I tu pojawia się odwieczny problem – co dać komuś, kto obdarowuje nas przez całe życie? Niestety styl życia polskich emerytów odbiega od tego, jaki prowadzą osoby starsze na Zachodzie. Tam, rówieśnicy naszych babć i dziadków podróżują po całym świecie, swój czas wolny mogą poświęcić na realizowanie swoich pasji – począwszy od uczenia się języków, poprzez kluby książki, aż po skoki na spadochronie i lekcje tańca. Zapewniają im to liczne organizacje seniorów, zarówno te rządowe, jak i komercyjne. Działa wiele portali internetowych im poświęconych, dzięki czemu dziadkowie mogą prowadzić bogate życie towarzyskie nawet siedząc w domu. Emerytura jest dla nich czasem odpoczynku i spełniania marzeń, w końcu to ich najlepszy czas. Życie polskich seniorów zdecydowanie odbiega od tej wizji. Nasze babcie nie podróżują, organizacje dla nich poświęcone to, co najwyżej Koło Gospodyń, a nowe technologie wciąż są im obce. Brakuje im ciekawych hobby i pasji. Różnica pokoleń dzieląca nas i naszych dziadków jest spora. I tu człowiek dwudziestego pierwszego wieku staje przed problemem – co w takim razie podarować babci, która ma wszystko, czego potrzebuje. Dlatego co roku idziemy na łatwiznę i kupujemy standardowe szaliki, kremy, czy czekoladki. Pozostaje jednak niedosyt. Babcia jest przecież kimś tak wyjątkowym, że zasługuje na coś więcej. Dlaczego więc nie podarować im czegoś wyjątkowego? Możemy wykorzystać coś, co wszystkie babcie lubią robić – wspominać. Każda z nich posiada bezcenną kolekcję albumów pełnych biało – czarnych fotografii. Może więc przy wybieraniu prezentu wykorzystać tę ich pasję, podając im ją w nowym, nowoczesnym wcieleniu? Na stronach np. zamówić można wyjątkowe fotoksiążki - prezent, który każda babcia pokocha. Te współczesne albumy, pomieszczą wspomnienia z młodości naszych dziadków, uwiecznią historię ich miłości i małżeństwa. Możemy stworzyć księgę ich ulubionych fotografii rodzinnych, zabawnych zdjęć dzieci i wnuków. Zeskanowane stare zdjęcia oraz cyfrowe odbitki, bardzo łatwo zamienić w piękny album. Do każdego zdjęcia dodać możemy opis oraz przerobić je wykorzystując programy Dla wielbicieli codziennych przyjemności powstały kubki, magnesy, fartuchy, podkładki, ręczniki, pościel, a nawet puzzle. Pijąc swoją ulubioną herbatkę dziadek zobaczy siebie w młodości, swojego syna, piękną żonę, małe wnuki. Do herbaty ciasto poda mu babcia w fartuchu ze zdjęciem z pięknych wakacji. Na wspólne zakupy zabiorą fototorbę. Magnesy na lodówce mogą wyglądać jak prawdziwy kolaż rodzinnych zdjęć. W jaki sposób? Dzięki nadrukowanym zdjęciom, które sami wybierzemy! Jednym kliknięciem możemy wybrać dowolne zdjęcie, które będzie wydrukowane w różnych ramkach. Dzięki temu można przemienić przedmioty codziennego użytku w wielki album rodzinny. Jako małe dzieci robiliśmy laurki dla Babci i Dziadka. Teraz możemy nawiązać do tej tradycji komponując fotokartkę wykorzystując zdjęcia lub zeskanowane dziecięce rysunki. Jeśli nasza babcia ma skłonność do zapominania pewnych rzeczy, zawsze możemy podarować jej kalendarz wykonany specjalnie dla niej. Możemy ozdobić kolejne miesiące starannie dobranymi przez nas zdjęciami z ważnych uroczystości rodzinnych, urodzin, ślubów, rocznic albo po prostu ozdobić każdy miesiąc zdjęciem jednego członka rodziny. Na pewno nasze babcie i dziadkowie docenią pomysłowość, a tegoroczne prezenty okażą się niezapomniane prawie tak, jak zdjęcia, które uwieczniają. Więcej informacji: Justyna Bandola Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 012 426 01 46 Dzień Babci i Dziadka zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim odwieczny problem – co kupić komuś, kto ma wszystko i niczego nie potrzebuje? Kupienie czegoś dla seniorów rodu jest dodatkowo trudne ze względu na to, że dzieli nas przepaść pokoleniowa. Jak co roku stajemy więc przed dylematem... Babcia i dziadek to jedne z najważniejszych osób w naszym życiu. To oni opiekowali się nami w dzieciństwie, kiedy nasi rodzice byli w pracy, pomagali nam w robieniu lekcji. Babcia piecze najlepsze ciasta, świetnie gotuje, daje słoiki dżemów. To ona pomaga nam szyć ubrania dla lalek i pomagała leczyć chorego misia. Wiadomo - nasza babcia jest najlepsza na świecie. Wspaniałością dorównuje jej chyba tylko dziadek, który zawsze był chętny do brania nas na barana, pomagał jeździć na rowerze i dawał słodycze, gdy nikt nie widział. Babci i Dziadka nie zastąpi nikt. Trzydzieści lat temu ktoś wpadł na genialny pomysł, aby poświęcić dwa dni w roku na świętowanie dni dziadków - Dzień Babci ( i Dzień Dziadka ( Są obchodzone jest na całym świecie – mimo że w różnych dniach. W Bułgarii obchodzony jest Dzień Babci (bułg. Babin Den) 20 stycznia, w Wielkiej Brytanii święto Babci (ang. Grandmother Achievement Day) przypada na 11 lutego. Francuzi Dzień Babci (fr. Fete des Grand-meres) obchodzą w pierwszą niedzielę marca, Meksykanie w czerwcu, a Brazylijczycy 26 lipca. W Japonii zamiast Dnia Babci i Dziadka obchodzi się Dzień Szacunku dla Wieku (jap. Keiro no Hi), który przypada na trzeci poniedziałek września. Tymczasem włoskie Babcie mają swoje święto 2. października. W USA świętuje się Narodowy Dzień Dziadków (tj. wszystkich Babć i Dziadków), który jest obchodzony we wrześniu. Ludzie z różnych miejsc naszego globu zgadzają się co do jednego – nasze babcie i dziadkowie są wspaniali. I tu pojawia się odwieczny problem – co dać komuś, kto obdarowuje nas przez całe życie? Niestety styl życia polskich emerytów odbiega od tego, jaki prowadzą osoby starsze na Zachodzie. Tam, rówieśnicy naszych babć i dziadków podróżują po całym świecie, swój czas wolny mogą poświęcić na realizowanie swoich pasji – począwszy od uczenia się języków, poprzez kluby książki, aż po skoki na spadochronie i lekcje tańca. Zapewniają im to liczne organizacje seniorów, zarówno te rządowe, jak i komercyjne. Działa wiele portali internetowych im poświęconych, dzięki czemu dziadkowie mogą prowadzić bogate życie towarzyskie nawet siedząc w domu. Emerytura jest dla nich czasem odpoczynku i spełniania marzeń, w końcu to ich najlepszy czas. Życie polskich seniorów zdecydowanie odbiega od tej wizji. Nasze babcie nie podróżują, organizacje dla nich poświęcone to, co najwyżej Koło Gospodyń, a nowe technologie wciąż są im obce. Brakuje im ciekawych hobby i pasji. Różnica pokoleń dzieląca nas i naszych dziadków jest spora. I tu człowiek dwudziestego pierwszego wieku staje przed problemem – co w takim razie podarować babci, która ma wszystko, czego potrzebuje. Dlatego co roku idziemy na łatwiznę i kupujemy standardowe szaliki, kremy, czy czekoladki. Pozostaje jednak niedosyt. Babcia jest przecież kimś tak wyjątkowym, że zasługuje na coś więcej. Dlaczego więc nie podarować im czegoś wyjątkowego? Możemy wykorzystać coś, co wszystkie babcie lubią robić – wspominać. Każda z nich posiada bezcenną kolekcję albumów pełnych biało – czarnych fotografii. Może więc przy wybieraniu prezentu wykorzystać tę ich pasję, podając im ją w nowym, nowoczesnym wcieleniu? Na stronach np. zamówić można wyjątkowe fotoksiążki - prezent, który każda babcia pokocha. Te współczesne albumy, pomieszczą wspomnienia z młodości naszych dziadków, uwiecznią historię ich miłości i małżeństwa. Możemy stworzyć księgę ich ulubionych fotografii rodzinnych, zabawnych zdjęć dzieci i wnuków. Zeskanowane stare zdjęcia oraz cyfrowe odbitki, bardzo łatwo zamienić w piękny album. Do każdego zdjęcia dodać możemy opis oraz przerobić je wykorzystując programy Dla wielbicieli codziennych przyjemności powstały kubki, magnesy, fartuchy, podkładki, ręczniki, pościel, a nawet puzzle. Pijąc swoją ulubioną herbatkę dziadek zobaczy siebie w młodości, swojego syna, piękną żonę, małe wnuki. Do herbaty ciasto poda mu babcia w fartuchu ze zdjęciem z pięknych wakacji. Na wspólne zakupy zabiorą fototorbę. Magnesy na lodówce mogą wyglądać jak prawdziwy kolaż rodzinnych zdjęć. W jaki sposób? Dzięki nadrukowanym zdjęciom, które sami wybierzemy! Jednym kliknięciem możemy wybrać dowolne zdjęcie, które będzie wydrukowane w różnych ramkach. Dzięki temu można przemienić przedmioty codziennego użytku w wielki album rodzinny. Jako małe dzieci robiliśmy laurki dla Babci i Dziadka. Teraz możemy nawiązać do tej tradycji komponując fotokartkę wykorzystując zdjęcia lub zeskanowane dziecięce rysunki. Jeśli nasza babcia ma skłonność do zapominania pewnych rzeczy, zawsze możemy podarować jej kalendarz wykonany specjalnie dla niej. Możemy ozdobić kolejne miesiące starannie dobranymi przez nas zdjęciami z ważnych uroczystości rodzinnych, urodzin, ślubów, rocznic albo po prostu ozdobić każdy miesiąc zdjęciem jednego członka rodziny. Na pewno nasze babcie i dziadkowie docenią pomysłowość, a tegoroczne prezenty okażą się niezapomniane prawie tak, jak zdjęcia, które uwieczniają. Więcej informacji: Justyna Bandola Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 012 426 01 46
,moja babcia serce ma takie duże że aż dwa; Highest; Paluch ft. Majo, - Jak Najdalej (prod.KJN) Przybiezli do Betlejem pasterze; jezu jezu w malej hostii ukryty - tekst piosenki; Słowem zaczaruj świat słowem zaklętym; Ona ma chopla na punkcie mego opla; Gwiazdko moja; tatiana okupnik oczy na zapalki; O.S.T.R. Szpaku cytaty antypowy
1. Piosenka pt. „W zieleni łąka majowa”.1. W zieleni łąka majowa, gdzieś w trawie świerszczyk się skrzypce maleńkie, gra zielone Dla mamy piosenki, dla mamy. Dla taty piosenki dla taty. kolorach łąka majowa już od stokrotek różowa. A od bławatków błękitna, wszystkie kwiaty zakwitły. Ref. Dla mamy zakwitły, dla mamy. Dla taty zakwitły, dla Daniel: Kochani rodzice, Mamusie, Tatule, W dniu Waszego święta witamy Was czule. Aneta: Bo jesteście dla nas najważniejsi w świecie, A jak Was kochamy, zaraz się dowiecie. Ola: Rodzice nas mają i my rodziców mamy, Więc z okazji Ich święta przedstawienie Inscenizacja pt. „Czerwony Kapturek”.N.: Na skraju lasu mieszkała mała dziewczynka, którą nazywano Czerwonym Kapturkiem. Pewnego razu mama poprosiła ją, aby zaniosła chorej babci koszyczek z Tylko pamiętaj – przestrzegała córkę – nie zbaczaj ze ścieżki i nie rozmawiaj z Po drodze Czerwony Kapturek napotkał wilka, który przymilnie się przywitał i zapytał dziewczynkę- Dokąd idziesz?Cz. K.: Do babci, która leży chora- odparł Czerwony gdzie mieszka twoja babcia?- spytał podstępny K.: W samym środku lasu- odpowiedział dobrze wychowany Czerwony Zerwij więc babci trochę kwiatków . Na pewno się ucieszy-poradził wilk i ruszył w swoją Sprytny wilk pobiegł prędko do domku babci i natychmiast ją połknął. Potem wślizgnął się do łóżka i założył na nos babcine okulary, żeby dziewczynka nie mogła go rozpoznać. Kiedy wnuczka dotarła do domku babci, zauważyła ze zdziwieniem, że jej babcia bardzo dziwnie K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy ?- Żeby cię lepiej słyszeć- odpowiedział K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy?- Żeby cię lepiej widzieć- odparł K.: Babciu, a dlaczego masz takie wielkie zęby?- Żeby cię lepiej zjeść!- wykrzyknął wilk i połknął Najedzonemu wilkowi zachciało się spać, więc z powrotem położył się do łóżka. A chrapał tak, że aż trząsł się cały dom. Usłyszał to myśliwy i ostrożnie wszedł do Zaraz, zaraz, coś mi się tu nie podoba- powiedział, kiedy zobaczył śpiącego wilka. I nagle zrozumiał co się Prędko przeciął wilkowi brzuch i uwolnił babcię wraz z wnuczką. Na szczęście nic im się nie stało. Wszyscy bardzo się cieszyli, a babcia w podziękowaniu za uratowanie życia poczęstowała dzielnego myśliwego pysznym ciastem, które przyniósł Czerwony K.: Przepraszam mamusiu, że nie posłuchałam twojej dobrej rady- powiedział Czerwony Cieszę się córeczko, że nic ci się nie stało-powiedziała pt. „choć mam rączki małe”. Choć mam rączki małe i nie wiele zrobię, pomogę mamusi niech odpocznie sobie./ 2x Zamiotę izdebkę, umyję garnuszki, niech się tu nie schodzą łakomczuszki muszki./2x I braciszka uśpię w białej kolebusi, chociaż tym pomogę kochanej mamusi./ pt. „ Kto mnie kocha?”. Kto mnie może kochać więcej ? Zmarznę, grzejesz moje ręce. Zszywasz spodnie, budzisz rano, Miód smarujesz mi na chlebie. Ty mnie kochasz, a ja mamo, Bardzo, bardzo kocham pt. „Serce jedno mam”. Serce jedno mam . Komu serce swoje dam? Dam je tobie mamo miła, Bo w nim miłość, radość, Piosenka pt. „Na urodziny”. Na urodziny dostałam trzy kwiaty, od przyjaciela, od brata i mamy. I myślę sobie, mam trzy kwiaty świeże, zaraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze./bis Najpierw mi zwiędły kwiaty przyjaciela, potem mi zwiędły od braciszka ziela. A kwiaty mamy pozostały świeże, bo tylko mama umie kochać szczerze./bis7. Wiersz pt. „Oczy mamy”. Rano wstaje moja mama, jeszcze drzemie słońce. A mnie budzą dwa słoneczka; wesołe, gorące. W oczach mamy te słoneczka żarzą się od rana. Przez dzień cały bez ustanku spoglądają na nas. Gdy wieczorem słońce zajdzie, uśnie las i rzeczka, jeszcze nad mą śpiącą głową lśnią te dwa pt. „Mama ma zmartwienie”. Mama usiadła przy oknie. Mama ma oczy mokre. Mama milczy i patrzy na ziemię. Pewnie ma jakieś zmartwienie... Zrobiłam dla niej teatrzyk, a ona wcale nie patrzy. Przyniosłam w złotku orzecha- a ona się nie uśmiecha. Usiądę sobie przy mamie, obejmę mamę rękami i tak jej powiem na uszko: „Mamusiu, moje jabłuszko! Mamusiu, moje słoneczko!” Mama uśmiechnie się do mnie I powie : „Kasiu, moja kochana córeczko.”9. Piosenka pt. „Moja mama”/wszyscy/1. Moja mama wszystko wie, moja mama kocha mnie. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło zaśpiewamy. Ref. Niechaj żyje nasza mama, zdrowa i wesoła. Bijmy brawo naszej mamie, wszyscy Moja mama wszystkich zna, moja mama rację ma. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło Wiersz pt. „Dla mamy”. Mamo, Chcę duża urosnąć. Chcę, żebyś była wesoła latem, zimą i wiosną. A gdy jesienią spadną liście, nastaną słoty, przyniosę ci w podarunku- uśmiech Wiersz pt. „Kiedy dorosnę”. Kiedy dorosnę, będę lotnikiem lub kosmonautą śmiałym, wtedy polecę sobie sputnikiem szybciej od złotej strzały. Jak pan Twardowski, na księżyc trafię w kosmicznej tej podróży, chyba dokonać tego potrafię, gdy będę całkiem duży. I może gwiazdkę odkryję nową na wielkim jasnym niebie, lecz potem, mamo daję ci słowo: powrócę znów do Piosenka pt. „Szła dzieweczka”.Wszyscy: Szła dzieweczka do laseczka, /do zielonego, a ha, ha,/ 2x do zielonego. Nazbierała dużo kwiecia/ bardzo ładnego, a ha, ha,/2x Bardzo ładnego. Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mojej mamusi, bo kocham ją. Te właśnie kwiatuszki dla mamy są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mego tatusia, bo kocham go. Te właśnie kwiatuszki dla taty są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Montaż słowno-muzyczny „O tatusiach”. Nar.: O naszych tatusiach też myślimy czasami, więc najpierw Dawidek powie wierszyk, a potem piosenkę pt. „Jak rysować tatę?”Tatę wielkiego rysować trzeba,choćbyś rysować miał cały jak szczyt góry sięga do nieba,niech jak dąb rzuca ogromny cień. Tata podobny jest do olbrzyma, co na ramionach cały dom trzyma. A, że jest droższy mi od skarbu, namaluję tatę złotą pt. „Co powie tata?”. biedronka jest mała? Czy może być morze bez dna? Czy każda królewna ma pałac? I czy on jest ze szkła? Dlaczego raz jestem nieśmiała, a potem to brykam, aż wstyd?Ref.: Co powie tata/2x Co tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie tata/2x Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci- on wzięły się mrówki w słoiku? Czy lepiej mieć kota, czy psa? Dlaczego wciąż mówią bądź cicho, przecież głos mam i ja? Czy można pokochać ślimaka? Skąd wzięły się burze i mgłyRef.: Co powie...Nar.: Gdyby nie tata, powiedzcie co by było? Sami zobaczcie, jak smutno wszystkim by się by gwoździe wbijał w ścianę? by dziury wiercił w ścianie? żelazko by naprawił? by pokój wymalował? I kto meble by przestawił?Nar.: Wam tylko śrubki oraz gwoździe w głowie! Czyj tato gotuje, kto mi powie? Mój wczoraj obiadek nam taki zrobił: makaron guma i kości z drobiu. Za bardzo to tym się nie najadłem, Chociaż dwie porcje ja sam zjadłem. Tato wyciągnął wnioski praktyczne, że to obiady są Mój ciągle siedzi przy samochodzie, z garażu prawie już nie wychodzi. Samochód sprząta, czyści , wygładza, ale na zewnątrz nie Mój ciągle siedzi przed telewizorem: Rano, w południe w nocy To nie pracuje chyba? O rany! Owszem, pracuje ale na zmiany. Wszystko ogląda, wszystko jak leci; czy dla dorosłych, czy też dla Twój telewizję ciągle ogląda, a mój w lusterku się wciąż przygląda. Ciągle krawaty sobie kupuje, bo ten źle leży, ten nie Co tam krawaty, co tam krawaty! Gorzej, gdy w domu nie ma wciąż Mój tatuńcio ukochany jest w rybkach zakochany. Przygląda im się od rana, a do mamy pieszczotliwie mówi „rybko kochana”. Eee! Co ty Kasiu, chyba żartujesz? Mój tato: pierze, sprząta, Pierze, gotuje, tak wszystko naraz? A mój bez przerwy powtarza zaraz. Od tego zaraz mama jest chora i zaraz musi iść do doktora. Tata nerwowo się wtedy krząta i migiem wszystko wkoło Drodzy tatusiowie, to były tylko żarty niewinne, nasze rodzinki są całkiem Piosenka pt. „Wesoły świat”. rodzinę dobrą mamy, wszyscy razem się trzymamy. I choć czasem czas nas goni, my jak palce jednej dłoni. Ref.: Mama, tata, siostra, brat i ja to mój mały świat. Dużo słońca, czasem grad- to/ wesoły jest mój świat/ zawsze kocha czule, ja do mamy się przytulę. Tata kocha lecz inaczej, uspokaja, kiedy płaczę. Ref.: Mama ,..... napsocę i nabroję siedzę w kącie bo się boję. Tata skarci pożałuje, a mamusia Mama,... nie ma taty, mamy- wszyscy sobie pomagamy. I choć sprzątać nie ma komu, jest wesoło w naszym Drodzy tatusiowie, wszyscy przyrzekamy, Że będziemy grzeczni dla ciebie, dla mamy. A dzisiaj mamusiu, tatusiu przyjmijcie nasze życzenia: Stu lat w dobrym zdrowiu i marzeń spełnienia!Wręczenie upominków swoim ruchowa do piosenki pt. „Wąską ścieżką”- z udziałem rodziców. Uroczystość z okazji Dnia Mamy i Taty1. Piosenka pt. „W zieleni łąka majowa”.1. W zieleni łąka majowa, gdzieś w trawie świerszczyk się skrzypce maleńkie, gra zielone Dla mamy piosenki, dla mamy. Dla taty piosenki dla taty. kolorach łąka majowa już od stokrotek różowa. A od bławatków błękitna, wszystkie kwiaty zakwitły. Ref. Dla mamy zakwitły, dla mamy. Dla taty zakwitły, dla Daniel: Kochani rodzice, Mamusie, Tatule, W dniu Waszego święta witamy Was czule. Aneta: Bo jesteście dla nas najważniejsi w świecie, A jak Was kochamy, zaraz się dowiecie. Ola: Rodzice nas mają i my rodziców mamy, Więc z okazji Ich święta przedstawienie Inscenizacja pt. „Czerwony Kapturek”.N.: Na skraju lasu mieszkała mała dziewczynka, którą nazywano Czerwonym Kapturkiem. Pewnego razu mama poprosiła ją, aby zaniosła chorej babci koszyczek z Tylko pamiętaj – przestrzegała córkę – nie zbaczaj ze ścieżki i nie rozmawiaj z Po drodze Czerwony Kapturek napotkał wilka, który przymilnie się przywitał i zapytał dziewczynkę- Dokąd idziesz?Cz. K.: Do babci, która leży chora- odparł Czerwony gdzie mieszka twoja babcia?- spytał podstępny K.: W samym środku lasu- odpowiedział dobrze wychowany Czerwony Zerwij więc babci trochę kwiatków . Na pewno się ucieszy-poradził wilk i ruszył w swoją Sprytny wilk pobiegł prędko do domku babci i natychmiast ją połknął. Potem wślizgnął się do łóżka i założył na nos babcine okulary, żeby dziewczynka nie mogła go rozpoznać. Kiedy wnuczka dotarła do domku babci, zauważyła ze zdziwieniem, że jej babcia bardzo dziwnie K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy ?- Żeby cię lepiej słyszeć- odpowiedział K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy?- Żeby cię lepiej widzieć- odparł K.: Babciu, a dlaczego masz takie wielkie zęby?- Żeby cię lepiej zjeść!- wykrzyknął wilk i połknął Najedzonemu wilkowi zachciało się spać, więc z powrotem położył się do łóżka. A chrapał tak, że aż trząsł się cały dom. Usłyszał to myśliwy i ostrożnie wszedł do Zaraz, zaraz, coś mi się tu nie podoba- powiedział, kiedy zobaczył śpiącego wilka. I nagle zrozumiał co się Prędko przeciął wilkowi brzuch i uwolnił babcię wraz z wnuczką. Na szczęście nic im się nie stało. Wszyscy bardzo się cieszyli, a babcia w podziękowaniu za uratowanie życia poczęstowała dzielnego myśliwego pysznym ciastem, które przyniósł Czerwony K.: Przepraszam mamusiu, że nie posłuchałam twojej dobrej rady- powiedział Czerwony Cieszę się córeczko, że nic ci się nie stało-powiedziała pt. „choć mam rączki małe”.Choć mam rączki małe i nie wiele zrobię, pomogę mamusi niech odpocznie sobie./ 2xZamiotę izdebkę, umyję garnuszki, niech się tu nie schodzą łakomczuszki muszki./2xI braciszka uśpię w białej kolebusi, chociaż tym pomogę kochanej mamusi./ pt. „ Kto mnie kocha?”. Kto mnie może kochać więcej ? Zmarznę, grzejesz moje ręce. Zszywasz spodnie, budzisz rano, Miód smarujesz mi na chlebie. Ty mnie kochasz, a ja mamo, Bardzo, bardzo kocham pt. „Serce jedno mam”. Serce jedno mam . Komu serce swoje dam? Dam je tobie mamo miła, Bo w nim miłość, radość, Piosenka pt. „Na urodziny”. Na urodziny dostałam trzy kwiaty, od przyjaciela, od brata i mamy. I myślę sobie, mam trzy kwiaty świeże, zaraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze./bis Najpierw mi zwiędły kwiaty przyjaciela, potem mi zwiędły od braciszka ziela. A kwiaty mamy pozostały świeże, bo tylko mama umie kochać szczerze./bis7. Wiersz pt. „Oczy mamy”. Rano wstaje moja mama, jeszcze drzemie słońce. A mnie budzą dwa słoneczka; wesołe, gorące. W oczach mamy te słoneczka żarzą się od rana. Przez dzień cały bez ustanku spoglądają na nas. Gdy wieczorem słońce zajdzie, uśnie las i rzeczka, jeszcze nad mą śpiącą głową lśnią te dwa pt. „Mama ma zmartwienie”. Mama usiadła przy oknie. Mama ma oczy mokre. Mama milczy i patrzy na ziemię. Pewnie ma jakieś zmartwienie... Zrobiłam dla niej teatrzyk, a ona wcale nie patrzy. Przyniosłam w złotku orzecha- a ona się nie uśmiecha. Usiądę sobie przy mamie, obejmę mamę rękami i tak jej powiem na uszko: „Mamusiu, moje jabłuszko! Mamusiu, moje słoneczko!” Mama uśmiechnie się do mnie I powie : „Kasiu, moja kochana córeczko.”9. Piosenka pt. „Moja mama”/wszyscy/1. Moja mama wszystko wie, moja mama kocha mnie. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło zaśpiewamy. Ref. Niechaj żyje nasza mama, zdrowa i wesoła. Bijmy brawo naszej mamie, wszyscy Moja mama wszystkich zna, moja mama rację ma. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło Wiersz pt. „Dla mamy”. Mamo, Chcę duża urosnąć. Chcę, żebyś była wesoła latem, zimą i wiosną. A gdy jesienią spadną liście, nastaną słoty, przyniosę ci w podarunku- uśmiech Wiersz pt. „Kiedy dorosnę”. Kiedy dorosnę, będę lotnikiem lub kosmonautą śmiałym, wtedy polecę sobie sputnikiem szybciej od złotej strzały. Jak pan Twardowski, na księżyc trafię w kosmicznej tej podróży, chyba dokonać tego potrafię, gdy będę całkiem duży. I może gwiazdkę odkryję nową na wielkim jasnym niebie, lecz potem, mamo daję ci słowo: powrócę znów do Piosenka pt. „Szła dzieweczka”.Wszyscy: Szła dzieweczka do laseczka, /do zielonego, a ha, ha,/ 2x do zielonego. Nazbierała dużo kwiecia/ bardzo ładnego, a ha, ha,/2x Bardzo ładnego. Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mojej mamusi, bo kocham ją. Te właśnie kwiatuszki dla mamy są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mego tatusia, bo kocham go. Te właśnie kwiatuszki dla taty są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Montaż słowno-muzyczny „O tatusiach”. Nar.: O naszych tatusiach też myślimy czasami, więc najpierw Dawidek powie wierszyk, a potem piosenkę pt. „Jak rysować tatę?”Tatę wielkiego rysować trzeba,choćbyś rysować miał cały jak szczyt góry sięga do nieba,niech jak dąb rzuca ogromny cień. Tata podobny jest do olbrzyma, co na ramionach cały dom trzyma. A, że jest droższy mi od skarbu, namaluję tatę złotą pt. „Co powie tata?”. biedronka jest mała? Czy może być morze bez dna? Czy każda królewna ma pałac? I czy on jest ze szkła? Dlaczego raz jestem nieśmiała, a potem to brykam, aż wstyd?Ref.: Co powie tata/2x Co tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie tata/2x Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci- on wzięły się mrówki w słoiku? Czy lepiej mieć kota, czy psa? Dlaczego wciąż mówią bądź cicho, przecież głos mam i ja? Czy można pokochać ślimaka? Skąd wzięły się burze i mgłyRef.: Co powie...Nar.: Gdyby nie tata, powiedzcie co by było? Sami zobaczcie, jak smutno wszystkim by się by gwoździe wbijał w ścianę? by dziury wiercił w ścianie? żelazko by naprawił? by pokój wymalował? I kto meble by przestawił?Nar.: Wam tylko śrubki oraz gwoździe w głowie! Czyj tato gotuje, kto mi powie? Mój wczoraj obiadek nam taki zrobił: makaron guma i kości z drobiu. Za bardzo to tym się nie najadłem, Chociaż dwie porcje ja sam zjadłem. Tato wyciągnął wnioski praktyczne, że to obiady są Mój ciągle siedzi przy samochodzie, z garażu prawie już nie wychodzi. Samochód sprząta, czyści , wygładza, ale na zewnątrz nie Mój ciągle siedzi przed telewizorem: Rano, w południe w nocy To nie pracuje chyba? O rany! Owszem, pracuje ale na zmiany. Wszystko ogląda, wszystko jak leci; czy dla dorosłych, czy też dla Twój telewizję ciągle ogląda, a mój w lusterku się wciąż przygląda. Ciągle krawaty sobie kupuje, bo ten źle leży, ten nie Co tam krawaty, co tam krawaty! Gorzej, gdy w domu nie ma wciąż Mój tatuńcio ukochany jest w rybkach zakochany. Przygląda im się od rana, a do mamy pieszczotliwie mówi „rybko kochana”. Eee! Co ty Kasiu, chyba żartujesz? Mój tato: pierze, sprząta, Pierze, gotuje, tak wszystko naraz? A mój bez przerwy powtarza zaraz. Od tego zaraz mama jest chora i zaraz musi iść do doktora. Tata nerwowo się wtedy krząta i migiem wszystko wkoło Drodzy tatusiowie, to były tylko żarty niewinne, nasze rodzinki są całkiem Piosenka pt. „Wesoły świat”. rodzinę dobrą mamy, wszyscy razem się trzymamy. I choć czasem czas nas goni, my jak palce jednej dłoni. Ref.: Mama, tata, siostra, brat i ja to mój mały świat. Dużo słońca, czasem grad- to/ wesoły jest mój świat/ zawsze kocha czule, ja do mamy się przytulę. Tata kocha lecz inaczej, uspokaja, kiedy płaczę. Ref.: Mama ,..... napsocę i nabroję siedzę w kącie bo się boję. Tata skarci pożałuje, a mamusia Mama,... nie ma taty, mamy- wszyscy sobie pomagamy. I choć sprzątać nie ma komu, jest wesoło w naszym Drodzy tatusiowie, wszyscy przyrzekamy, Że będziemy grzeczni dla ciebie, dla mamy. A dzisiaj mamusiu, tatusiu przyjmijcie nasze życzenia: Stu lat w dobrym zdrowiu i marzeń spełnienia!Wręczenie upominków swoim ruchowa do piosenki pt. „Wąską ścieżką”- z udziałem rodziców.
Daybreak - The Plan zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Daybreak.
fot. Adobe Stock Nastał wieczór. Jak zwykle o tej porze wszyscy siedzieliśmy w kuchni. Andrzej z laptopem, Krzyś nad zeszytami, ja z nosem w książce. Od czasu do czasu mieszałam w garnku z gotującą się na jutrzejszy obiad zupą. Oczywiście Andrzej mógł pracować w swoim gabinecie, a Krzyś odrabiać lekcje w pokoiku, ale zawsze przychodzili do kuchni. – Bo chcemy być z tobą – mówili. A ja czułam się taka szczęśliwa, mimo smutnych wspomnień, które są i zawsze będą we mnie. Nigdy nie zapomnę, jaki był bezbronny i maleńki. Nie miałam jeszcze 17 lat, kiedy się urodził, i nie miałam nic do powiedzenia. Mój ojciec decydował o wszystkim. Gdyby chociaż chciał mnie wysłuchać… Ale kiedy tylko padło słowo „ciąża”, z ukochanej córeczki przeistoczyłam się we wrzód na ciele rodziny, który należy jak najszybciej usunąć. Ojciec był wtedy wójtem, a rodzice mojego chłopaka nauczycielami w miejscowej szkole. Urobił ich błyskawicznie – już po tygodniu mój ukochany wylądował w liceum z internatem w dalekim mieście. Nie zapomnę szyderczego uśmiechu, z jakim ojciec oznajmił: – Bardzo grzeczny chłoptaś, ten twój Romeo. Nawet nie pisnął, a wręcz wyglądał na zadowolonego. Potem przyszła kolej na mnie. Kazano mi pojechać do babci i zostać tam aż do rozwiązania. Dziecko miało zostać w szpitalu, a ja po 6 tygodniach zrzec się praw rodzicielskich i jak się wyraził ojciec „będzie po sprawie”. – Mamo – błagałam – mamo, pomóż mi, to moje dziecko, ja nie chcę go oddać, mamo… – Córeczko, sama jeszcze jesteś dzieckiem, całe życie przed tobą, minie czas, zapomnisz. Ostatnią nadzieją była babcia. Jednak ojciec chyba czytał w moich myślach. Sam mnie odwiózł, wrzucił walizkę do przedpokoju i stojąc w drzwiach, powiedział: – Niech mama dobrze zapamięta, od tej decyzji nie ma odwołania. Chyba że będzie ją mama utrzymywać razem z tym bachorem. Poród trwał bardzo długo, jakbyśmy za nic nie chcieli się rozdzielić. Kiedy już było po wszystkim, lekarz powiedział: – Możemy go od razu zabrać, nie musi go pani widzieć. – Muszę, chcę, proszę… Pozwolono mi chwilę go potrzymać. Patrzyłam w granatowe oczka, gładziłam ciemne włoski, przyjrzałam się znamieniu na rączce, takiemu samemu jak moje. Mimo kategorycznych żądań ojca nie wróciłam do domu. Przestałam się go bać. Cóż mógł mi jeszcze zrobić. Zostałam z babcią. Skończyłam szkołę, potem studia. Oprócz nauki nic mnie nie interesowało. Nigdzie nie chodziłam, z nikim się nie spotykałam. Czasami dzwoniłam do ośrodka adopcyjnego, gdzie mówili mi tyle, ile mogli, że synek jest zdrowy, że jego rodzice bardzo go kochają… Nawet nie wiedziałam, jak ma na imię. – Haniu, jeśli będziesz ciągle rozdrapywać rany, nigdy się nie zagoją – tłumaczyła babcia – nie możesz ciągle myśleć o tym, co było. Ale o czym miałam myśleć? O tym, co będzie? Mąż, dzieci? Dzieci, które albo będę okłamywać, albo im powiem: „macie jeszcze starszego braciszka, ale go oddałam”. Wolałam trwać w samotności. Jakiś czas potem poznałam Andrzeja. Pracował w naszej firmie, ale w ogóle się nie widywaliśmy. Nic dziwnego, był takim samym odludkiem jak ja. Cały dzień siedział z nosem w komputerze, a punktualnie o 16 wychodził. Pewnie nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi, gdyby nie usłyszany strzęp rozmowy: – Szkoda, taki przystojny facet i tak się marnuje. – Podobno samotnie wychowuje syna. – Gdyby chciał, niejedna chętnie by mu pomogła… Zaczęłam go dyskretnie obserwować. Rzeczywiście był przystojny. I bardzo smutny. I sprawiał wrażenie samotnego, tak samotnego jak ja… Po raz pierwszy od czasu mojej pierwszej, tak brzemiennej w skutki miłości poczułam drgnienie serca. Zaczęłam też kończyć pracę o 16. Po kilku spotkaniach przy wyjściu zaczęliśmy się do siebie uśmiechać, wymieniać banalne zdania o pogodzie. W pracy już nie mijaliśmy się bez słowa, okazało się że o tej samej porze chodzimy robić sobie kawę, a niebawem jadaliśmy razem obiady w firmowym barku. Nasza znajomość rozwijała się błyskawicznie, coś ciągnęło nas do siebie z przemożną siłą. Zaczęliśmy spotykać się w weekendy. Były to krótkie randki, Andrzej nie chciał na długo zostawiać synka u sąsiadów, bo jak mówił, mały cały czas bardzo tęskni za matką, jest smutny i nerwowy. – To już dwa lata, jak moja żona umarła – opowiadał – a cały czas tak bardzo jej brakuje… Może to głupie, że ci o tym mówię, ale byliśmy bardzo szczęśliwą i kochającą się rodziną… Do niedawna nie wyobrażałem sobie nawet, że mógłbym jeszcze kogoś pokochać. A wtedy pojawiłaś się ty i stało się coś niesamowitego. Jakby moje serce urosło. Jest w nim moja żona, bo zawsze tam będzie, ale jesteś też i ty. A razem z tobą przyszła radość i chęć życia. Wziął mnie za ręce i zajrzał w oczy. – Haniu, nie mówisz wiele o sobie, ale czuję, że ciebie też los skrzywdził. Chcę być z tobą, chronić cię i wspierać. Dopiero teraz wiem, jak bardzo byłem samotny. – A twój syn? – zapytałam – Czy on mnie zaakceptuje? – Jestem tego pewien – patrzył na mnie z czułością – nie może być inaczej. Pojutrze ma siódme urodziny. Myślę, że to dobry moment, żebyście się poznali. Co za zbieg okoliczności. Mój synek pojutrze skończy 7 lat. – Wiesz – ciągnął Andrzej – tak naprawdę to nie jest mój rodzony syn. Żona nie mogła mieć dzieci, a tak bardzo chcieliśmy… Zaadoptowaliśmy Krzysia, gdy był niemowlęciem. Zaniemówiłam. Oto stał się cud. Moje modlitwy zostały wysłuchane. Nic nie działo się przypadkiem. Los postawił Andrzeja na mojej drodze, aby mój synek wrócił do mnie. Nie mogłam się doczekać tych urodzin. Przekraczałam próg domu Andrzeja prawie nieprzytomna ze wzruszenia. Już za chwilę go zobaczę… – Poznajcie się – Andrzej też był zdenerwowany – Krzysiu, to jest pani Hania, moja najlepsza przyjaciółka. Spod rudej czupryny patrzyły na mnie szare, poważne oczy. W rysach buzi nie było cienia niczego znajomego. Nawet nie spojrzałam na rączkę, gdzie powinno być znamię. To nie był on. Ze wszystkich sił starałam się nie rozpłakać. Mimo wysiłków Andrzeja to nie było wesołe przyjęcie. Nie potrafiłam ukryć przygnębienia. Chciałam choć przez chwilę być sama. – Wyjdę na taras – powiedziałam – muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. – Oczywiście. Ja tymczasem zmienię talerzyki – Andrzej zaczął szybko zbierać naczynia. Oparłam się o balustradę i zaciskając pięści starałam się opanować. – Czemu pani jest taka smutna? – usłyszałam nagle głos Krzysia. Stał obok i patrzył na mnie ze współczuciem. – Tęsknię za moim synkiem – powiedziałam po prostu. – To tak, jak ja za mamą – oczy wypełniły mu się łzami – ale tatuś mówi, że trzeba być dzielnym. Przykucnęłam i ostrożnie ujęłam jego małą rączkę. Zrobiło mi się strasznie wstyd. To dziecko było sto razy mądrzejsze i lepsze ode mnie. Ja myślałam tylko o swoim bólu, a on… – Wiem, że to trudne – głos mi drżał – mnie też nie bardzo wychodzi, ale trzeba się starać…Kiedy Andrzej przyszedł do nas, przytuleni płakaliśmy już na całego. Taki był początek naszej miłości. Okazało się, że wszyscy mamy wielkie serca, w których mieści się i to, co było, i to co jest. Chcesz podzielić się z innymi swoją historią? Napisz na redakcja@ REKLAMA Więcej listów do redakcji: „Teściowa to hetera, która ciągle mnie krytykuje i poucza. W uszach mam tylko jej ciągły jazgot”„Nasza miłość przetrwała życiowe burze, a pokonały ją drobne nieporozumienia. Mąż odszedł bez wyjaśnienia”„Mąż zdradził mnie z moją przyjaciółką, a ja postanowiłam, że już zawsze będę sama. Życie zdecydowało inaczej...”

Oto babcia z uśmiechem na twarzy. z torbą pełną jabłek i warzyw. No i zaraz wszystko się odmienia : w domu robi się jaśniej , weselej…. jakby babcia przyniosła niedzielę. z odrobiną Bożego Narodzenia. Z babcią wszystko jest pyszną zabawą: szczotka tańczy raz w lewo raz w prawo, jakby szczotka tańczyła walczyka.

Babcia to osoba, która towarzyszy nam od najmłodszych lat, przymyka oczy na nasze potknięcia i rozpieszcza nas, chroniąc przed surowym okiem rodziców. Właśnie dlatego, kiedy tylko przychodzi taka okazja, jej urodziny lub Dzień Babci, warto pomyśleć o niezwykłym prezencie czy niezwykłych życzeniach dla babci. Co zrobić, aby odwdzięczyć się babci za wszystkie obiadki, zabawę, rozpieszczanie, a przede wszystkim obecność. Oczywiście warto każdego dnia pokazywać bliskim, jak wiele dla nas znaczą i jak bardzo nam na nich zależy. Jednak przychodzi czasem taki dzień, w który można to zrobić w wyjątkowy sposób. Urodziny i imieniny babci będą idealnym momentem, nie można również oczywiście zapomnieć o Dniu Babci, który wypada 21 stycznia. Właśnie dlatego przygotowaliśmy dla was kilka najpiękniejszych i najzabawniejszych wierszyków i życzeń dla babci, które trafią prosto do jej serca. Zobacz także: Chcesz uczcić Dzień Babci i Dziadka. Zaskocz ich niezwykłymi życzeniamiŻyczenia dla babci - na Dzień Babci, urodziny i imieniny Babciu! Tak bardzo Cię kocham i dziękuję Ci za Twój uśmiech, który ogrzewa mnie w różnych chwilach mego życia. A najbardziej dziękuję Ci za to,że jesteś!*** Ty, Babciu, dla gromadki wnuków kochających jesteś podporą, przykładem i siłą. Życzymy Ci dzisiaj, aby szczęścia słońce zawsze dla Ciebie, Babciu,radością świeciło!*** Wesołe słońce, wesoło patrzy i ciepły uśmiech posyła babci. I ja też, Babciu, mam dziś dla Ciebieuśmiech jak słonko jasne na niebie.*** Babciu kochana! Nie bądź nigdy zatroskana. Niechaj w zdrowiu długie lata dni Twe płyną w pomyślności, niech Twe chwile radość splata,pośród wnucząt Twych miłości.*** Wnuczkowi małemu słów niewiele trzeba, on Tobie Babuniu chce przychylić nieba. A chociaż wszystkiego powiedzieć nie umie,jego uściski Babcia zrozumie...*** Kochana Babciu! Przyjmij ten kwiatek jako zadatek mojej dla ciebie miłości, a mam nadzieję, że gdy dorosnę lepszy dam dowód wdzięczności.*** Życzę Tobie, Babciu miła, byś zawsze w życiu szczęśliwa była. Życzę Ci, Babuniu, życia najdłuższego,pociechy, szczęścia i zdrowia dobrego!*** Zimowe słońce wesoło patrzy i ciepły uśmiech posyła ja też, Babciu, mam dziś dla Ciebie uśmiech, jak słońce jasne na niebie.*** Siadaj Babciu, siadaj blisko. Zaraz ci opowiem wszystko. Prawie całą noc nie spałam, bo prezenty wymyślałam. Na kanapie się kręciłam, aż dla ciebie wymyśliłam: z lodu broszkę i korale i śniegowe cztery szale. Dziesięć czapek w śnieżną kratkę i lodową czekoladkę. Jak nie będzie Ci smakować, to mnie możesz poczęstować!*** Babcie bywają różne, lecz każda pamięta, że jednakowo zawsze kochają wnuczęta. To samo je cieszy, to samo raduje: nasz pocałunek, uśmiechi słowo... Dziękuję!*** Kto mnie może kochać więcej? Zmarznę-grzejesz moje ręce Zszywasz spodnie, budzisz rano Miód smarujesz mi na chlebie Ty mnie kochasz –a ja babciuBardzo ,bardzo kocham Ciebie.*** Babciu, babciu tak cię kocham jak się oddalę, już z rozstania szlocham. Ty mi zawsze pomożesz tyle ile sama możesz. Dzisiaj Twoje święto! Ono ma moc zaklętą! Kocham cię tak bardzo, że sama nie wiesz jak!*** Kochana Babciu, gdy się zbudziłam I oczu moich powieki uchyliłam, Promyczek miłości w serduszku zawzięcie, Wspominał mi ciągle o Twoim święcie. Życzę Ci Babciu zdrowia dobrego, Gdyż skarbu lepszego nie znam od tego. Miłość ma również wielkie znaczenie, Tej jednak doznasz na pewno ode mnie. Bądź zatem zdrowa i bardzo szczęśliwa, A naszej miłości niech w sercach przybywa. Kochać Cię będę i kochać nie przestanę,Bo wiem że od Ciebie to samo dostanę.*** Jest taka Pani, piękna jak kwiat. Ogromne serce dla wszystkich ma. Bardzo ją kocham, ona mnie też. Być blisko przy niej codziennie chcę. Dziś wnuczka i wnuczek życzeń mają sto. Żyj babciu ma droga, żyj nam latek sto.*** Babciu moja ukochana, nie bądź nigdy zatroskana i nieważne jaka pora, babciu nigdy nie bądź chora! Życzę samej pomyślności,oto wyraz mej miłości.*** W dniu tak uroczystym, w dniu Twojego święta, składam Ci życzenia, o Tobie pamiętam. By życie Twe było kwiatami usłane,tak piękne i czyste jak letni poranek.*** Kochana Babciu - zacznę zwyczajnie, że z Tobą w domu jest fajnie: i w deszczu i w słotę, w smutku, w radości, wspierasz i uczysz życia w miłości. Dzisiaj za wszystko chcę Ci dziękowaći skromny bukiecik kwiatów także: Kiedy jest Dzień Babci i Dzień Dziadka? Nie zapomnij o tej dacie!*** Znam jedną kobietę o sercu gołębia, jej oczy to czysta tajemnic głębia, przy niej się goi każda ma rana,taka jest właśnie moja Babcia kochana.*** Tak wiele mnie nauczyłaś, tak wiele uśmiechu mi dałaś, na spacery ze mną chodziłaś, kiedy byłam jeszcze mała. Do snu nuciłaś piosenki, byłaś zawsze blisko mnie więc podziękować Ci, Babciu za to wszystko chcę. Żyj długo w spokoju i uśmiechaj się, bo uśmiech jest najważniejszyi to, że kocham Cię!*** Dziś mojej babci życzenia złożę, w wiązankę kwiatów serduszko włożę i wiem, że bardzo będzie się cieszyć, kiedy zobaczy, że do niej śpieszę. Moja babunia najlepsza w świecie, wszystkim wam powiem, bo wy nie wiecie. Ja babcię kocham, ściskam za szyję,niech będzie zdrowa i sto lat żyje!*** Żyj nam Babciu lat ze dwieście, Boś najlepsza w całym mieście, Gdy za bardzo rozrabiamy, Pod Twe skrzydła uciekamy. Ty nas zawsze wytłumaczysz, Wszystkie błędy nam wybaczysz. Bądź więc zdrowa uśmiechnięta- tego życzą Ci wnuczęta.*** Nieraz gdy sen skrzydła uniósł, Ciebie widziałem Babuniu, jak swą delikatną ręką w śnie okrywasz mnie kołderką... I codziennie widzę stale, jak się troszczysz o mnie wytrwale więc ode mnie przyjmij w wdzięcznościzapewnienie mej miłości.*** Jestem malutka, dwa latka mam, i zamiast życzeń całuska dam.*** Babciu, babciu coś ci dam, uśmiech w sercu, który mam Kolorowe kwiatki trzy, żebyś miała miłe dni. Narysuję słonko Tobie i życzenia nim ozdobię. Przyjmij laurkę dziś z kwiatami , bądź szczęśliwa razem z nami.*** Życzę dziś Tobie, Babuniu Miła, byś zawsze, zawsze szczęśliwą była. Życzę Babuni życia najdłuższego,pociechy, szczęścia i zdrowia dobrego.*** Kochana Babciu w dniu Twojego Święta życzę Ci: A- abyś zawsze była uśmiechnięta... B- by troski Cię omijały... C- ciepłych uśmiechów... D- dużo zdrówka... E- ekstra humoru... F- fantastycznych przeżyć... G- gości od święta... H- herbaty z cytrynką... I-i jeszcze... J- jak najmniej siwych włosów... K- kochających wnuków... L- listów z serduszkiem... M- miłości... N- na niepogodę kolorowego parasola... 0- odrobinkę szaleństwa... P- pysznego ciasta... R- radości... S- sukcesów wszelkich... T- tylko miłych dni... U- ulubionej książki do poduszki... W- wyjątkowych ludzi dookoła Ciebie...Z- zostań z nami na 100 lat!!!!***Zobacz także: Najzabawniejsze życzenia urodzinowe, które bawią do łez Kochana Babciu! Jak można pomieścić w sobie, tyle troski, ciepła i miłości? Jak można podarować innym tyle uśmiechu, dobroci i radości? Jak można - powiedz Babciu – stać się jak Ty, cudownym człowiekiem?*** Babciu nasza kochana nie bywaj nigdy stroskana! Niechaj wdzięcznych wnucząt kołozawsze widzi Cię wesołą.*** My mamy babcie, babcie nas mają! Więc im życzenia wnuczki składają. Zdrowia, szczęścia i słodyczy babci wnuczek dzisiaj życzy. W poniedziałki-pomyślności a we wtorki-kosz radości, w środy, czwartki-precz zmartwienia! Niech i w piątki strapień nie ma. Na sobotę, na niedzielę życzę odpoczynku wiele! To nie koniec życzeń jeszcze, emerytury życzę Ci większej! Niech Ci życie płynie miło, żeby Ci też trosk ubyło! Żebyś dla prawnuków miała jeszcze zdrowiebo kto moim dzieciom bajeczkę opowie?*** Niech złota rybka, choć jeszcze mała będzie życzenia babci spełniała. Niech pływa rybka w przejrzystej wodziei trzy życzenia niech spełnia co dni kilka.*** Jestem małą różyczką, wyskoczyłam z koszyczka, nie umiem winszować,tylko babcię kobieta została okrzyknięta najseksowniejszą babcią na świecie. Jej zdjęcia zapierają dech w piersiach:
  1. Կотя ጮжጡфሞгла
    1. Фስգዒнамաνи еւጆջаքе едօсреኽ
    2. Оտиቀ օсο руցሴтвесиκ апс
  2. Хխнու եстω օրемυն

Kup Serce - Babcia - w Dekoracje i ozdoby - Dom i Ogród - Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz!

Dzień Babci i Dziadka w Przedszkolu Współpraca przedszkola ze środowiskiem rodzinnym dziecka to bardzo ważny element działalności naszej placówki. Za pomoc i zaangażowanie dziadków w życie przedszkola należą się im szczególne wyrazy uznania i serdeczne podziękowania. Dzieci potrafią to robić bardzo wdzięcznie i szczerze. Dzień Babci i Dziadka to już tradycja w naszym przedszkolu, to również okazja by wyrabiać u dzieci, więzi uczuciowe z rodziną, zapoznać je z miejscem Babci i dziadka w rodzinie, uczyć szacunku dla nich. W tym dniu dzieci przedstawiają barwny i atrakcyjny program artystyczny. Są to wiersze, piosenki, inscenizacje oraz tańce. Babcie i Dziadkowie popisy artystyczne swoich wnucząt obserwują przy kawie, herbatce i słodkim poczęstunkiem. Później wnuczęta wręczają dziadkom prezenty przez siebie wykonane. Trwałą pamiątką tych serdecznych spotkań są kasety video, zdjęcia, kronika przedszkolna. SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI Z OKAZJI DNIA BABCI I DZIADKA "Święto babci" W całej Polsce wszystkie dzieci Święcą dzisiaj Święto Babci Jedne dają upominki Drugie dają piękne kwiatki My jesteśmy jeszcze mali Więc niewiele dziś umiemy Czegośmy się nauczyli to Babciom i Dziadkom opowiemy A że bardzo Was kochamy To wesoło zawołamy Niech żyją nam 100 lat Nasze Babcie i Dziadkowie "Babcia" -Anna Kodeńska Babcia to są miłe ręce, Książka, herbata słodka, Śmieszne słowa w dawnej piosence, Suknia dla lalki i szarlotka. Babcia to bajka, której nie znamy, Pudełeczka, perfumy, włóczka, Babcia to mama mojej mamy, A ja jestem wnuczka. "Na dzień Dziadka" -Paweł Kowalski Chociaż dziadziuś mój jest stary Lubi robić wciąż kawały; To pomyli cukier z solą I posoli nią herbatę Ja odwiedzam go wraz z Olą Lubię dziadka bo ma humor I nie gniewa się na rumor, Który co dzień i od święta Robią w domu wciąż wnuczęta. "Dzień Babci" Mam serduszko małe jak czerwony maczek Takie jak ma każdy mały przedszkolaczek Pozbieram serduszka dziś od wszystkich dzieci Zrobię dla Babci i Dziadka serdeczny bukiecik "Kochana Babciu" Babciu kochana, Czekam cierpliwie od samego rana, Żebyś mi buziaka dała. Przyjdź i usiądź wygodnie w fotelu, pogawędzimy sobie, Mam dla ciebie niespodziankę: torcik, kakao i serduszko gorące. A w serduszku same róże, Byś nam żyła jak najdłużej "Uśmiech Dziadka" Dziadku chce być grzeczna Chce duża urosnąć - Chcę żebyś był wesoły Latem, zima, wiosną A gdy jesienią spadną słoty Przyniosę Ci w podarku uśmiech złoty "Dla Babci" -Hanna Ochocka Kalendarz ma kartek wiele: Czarne -na co dzień, czerwone -w niedzielę. Zrywam dzisiaj kartkę. Znowu zwykła strona! Lepsza na Dzień babci Byłby -zielona Albo żółta słoneczna, Pachnąca jak róża... Zrobię Ci kalendarz, Babciu, Kiedy będę duża! "Kocham Babcię i Dziadka" Kochamy mocno babcię, dziadka- to nie żarty moi mili, dzisiaj im życzenia składamy by sto latek jeszcze żyli. Kiedy smutek nas ogarnia i wszystkiego mamy już dosyć, dziadek mocno nas przytuli, o to go nie trzeba prosić. Gdy pomyślimy o łakociach, babcia zaraz coś upiecze. Musimy przyznać, te wypieki najwspanialsze są na świecie. Babcia z dziadkiem w wolnych chwilach przekazują wciąż wytrwale, swym kochanym wnukom, wnuczkom rad życiowych całą gamę. "Wiersz dla Babci" Z okazji Święta Babci ja dzisiaj Babcie nauczę jaka powinna być wnuczka i jaki powinien być wnuczek. Po pierwsze proszę Babci ja już od dawna uważam że nic tak wnucząt nie zdobi jak piękny uśmiech na twarzach. Uśmiech jest dobry na co dzień a nie wyłącznie od święta więc wnuczek ma się uśmiechać a wnuczka ma być uśmiechnięta. Po drugie z czajnikiem w ręku również jest wnuczkom do twarzy każdy doroślej wygląda kiedy herbatę parzy. Po trzecie- chociaż wnuczek czasami szklankę stłucze przy myciu także ślicznie wygląda wnuczek Po czwarte proszę Babci po piąte i po szóste niech Babcia nigdy więcej nie pierze wnukom chustek. Wnuczęta chcą się bawić a moim skromnym zdaniem zabawa jest i fraszką dla wnuczków takie pranie. Po siódme proszę Babci wnuki powinny gderać Dlaczego nasza Babcia nie chodzi do fryzjera? Włóż Babciu nową suknię niech Cię uczesze fryzjer Posłuchaj Babciu radia, obejrzyj telewizję! Już nie myśl Babciu o nas o sobie babciu pomyśl "Czy Babcia nie uważa że to jest świetny pomysł?" "Na Dzień Babci" - piosenka I. Witaj mroźny styczniu do nas zaproszony Dziś specjalny program babciom przedstawiamy. Ref. Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń dzwonki dzwonią Mroźny styczeń jedzie w koszu niespodzianki Wszystkim Babciom wiezie Wszystkim Dziadkom wiezie. II. Jeśli masz ochotę Gościom czas umilać To przyłącz się do nas czas już rozpoczynać III. Może coś o sobie Styczniu nam zaśpiewasz Chociaż jesteś zimny Serca nam rozgrzewasz. "Dla Babci" - piosenka I. Moja Babcia ukochana Bardzo pyszne robi dania Zupkę z cienkim makaronem i racuszki uważone. Ref. La, la, la, la lody, frytki i pączusie niech najedzą się wnuczusie II. Ja gdy kiedyś będę babcią Też nauczę się gotować I co tylko wnuczki zechcą zawsze będę im szykować. "Kocham Go" Kocham mojego dziadka chodzę z dziadkiem na spacer. Wtedy jest tyle słońca wtedy nigdy nie płaczę. Chodzę z dziadkiem do parku Albo idziemy nad rzekę. Bawimy się w chowanego W zielone- gramy listkiem. Lubię kiedy mój dziadek wraca z pracy do domu. Ja zawsze mojemu dziadkowi Mogę powiedzieć- pomóż. Gdy się zepsuje latawiec, Wrotki, samochód lub rower. Mój dziadek rower naprawi i dalej ruszam w drogę. To dziadek mi opowiada o gwiazdach i ptakach w obłokach i dlatego mojego dziadka tak bardzo, bardzo kocham. "Niechaj Dziadzio z Babunią" Niech dziadzio z babunią tak nam długo żyją, póki komar i mucha morza nie wypiją. A ty mucho, ty komarze pijcie wodę powoli aż się dziadzio i babcia nażyją do woli. "Dziadek Józek" - piosenka I. Mój dziadek Józek śpi ode mnie dłużej, bo już jest dawno na emeryturze. Lecz gdy się zbudzi wcale się nie nudzi, tak jak często nudzę ja. Ref. Mój dziadek Józek ma zdolności duże i ciągle mu brakuje dnia. W piecu napali, fiata nam naprawia, potem o zdrowiu z babcia porozmawia. O coś zapyta, gazetę przeczyta, bo umie czytać lepiej niż ja. Ref. Mój dziadek Józek ma zdolności duże. i ciągle mu brakuje dnia. "Wszystko dla Babci" Po pokoju chodzi babcia w pluszowych kapciach. Sprząta, kwiaty podlewa I nigdy się nie gniewa. Nawet gdy się stłucze szklanka Mówi: a to niespodzianka. Stłukło się o bo było szklane, przynieś szczotkę i już pozamiatane. Babciu za to, że jesteś taka dam Ci buziaka. "Życzenia dla Dziadka" Ty dziadziuniu dobrze wiesz czego wnuk Ci życzy: zdrowia, skarbów jakich chcesz szczęścia i słodyczy. Niechaj dziadzio mój jedyny żyje długo i przyjemnie. Niech mu w szczęściu mkną godziny i niech ma pociechę ze mnie. "Na święto Babci" (Dziecko trzyma w ręku dwa kapcie i koszyk a kolorową wełną) Dziecko 1 i 2: - My jesteśmy ciepłe. Dziecko 1: - Kapeć lewy... Dziecko 2 - Kapeć prawy... Dziecko 1 i 2: (razem) - Czasem się chowamy Babci ale tylko dla zabawy. Lecz dzisiaj przed Babcią staniemy na baczność. Dziecko 3: - A ja jestem koszyk- pełny kolorowej, miękkiej wełny. Ja pilnuję przez dzień cały by się nitki nie splątały. Wnuczek: A ja jestem wnuczek mały. Wiersza się dla Babci uczę i zgadnijcie co mam jeszcze? Na dzień Babci, na dodatek, sam zrobiłem piękny kwiatek. "Na Dzień Babci i Dziadka" I. Idą dzieci do przedszkola Bardzo wcześnie wstały. A ja wracam z kraju marzeń Poduszkowcem białym. Potem babcia da śniadanie Ubrać się pomoże I powiezie na saneczkach Jeśli śnieg na dworze. Ref. Nie pytajcie, nie pytajcie kogo wolę, bo to sprawa całkiem jasna, lepsza babcia niż przedszkole, bo jest tylko moja własna. II. Choć w przedszkolu dobra zupka i jarzynka smaczna Nikt gotować nie potrafi tak jak moja babcia. Chodź w przedszkolu dużo dzieci I zabawek wiele Ja swą babcie mam na co dzień Nie tylko w niedzielę. Ref. Nie pytajcie, nie pytajcie kogo wolę, bo to sprawa całkiem jasna, lepsza babcia niż przedszkole, bo jest tylko moja własna. "Kwiaty dla Dziadka" Kto ci powie o dawnych latach? Tych lat naoczny świadek, Jak kraj nasz rośnie, jak ludzie rosną, opowie ci- Twój dziadek. Otworzy serce, kieszeń otworzy, podsunie czekoladę, z Twoich sukcesów zawsze się cieszy Kto? No, wiadomo- dziadek. A jak coś spsocisz, jak cos naknocisz jak trzeba spytać o radę- kto za uszy wyciągnie z biedy? Wiadomo, zawsze- dziadek. Więc wnuki proszą, żeby w kwiaciarniach kwiatów nie chować pod ladę. Dziadek ma święto! Kwiaty dla dziadka! Wiwat, niech żyje dziadek! "Dla Babci" Serce przynoszę ci na laurce i tak Ci życzę babuniu miła czego chcesz sam- niech ci się stanie Bylebyś tylko szczęśliwa była. Niech nigdy twego czoła nie zasępi żadna chmurka Bądź szczęśliwa i wesoła tak ci życzy córki córka. Babuniu moja miła Życzę Ci w dniu twego święta abyś bardzo długo żyła A ja zawsze będę o tobie pamiętać. Uchwycę słońca promyczek złoty co na niebie świeci i jak wstążką nim przewiążę dla babci bukiecik. "Mój Dziadzio" Mój dziadzio jest dobry mój dziadzio wszystko naprawia gdy się zepsuje światło albo maszyna do szycia, albo dzwonek przy drzwiach Mój dziadzio umie robić latawca a nawet łuk i strzały. - Patrz dziadziu zepsuł się księżyc Niedawno był okrągły, a dziś jest cały wyszczerbiony. Napraw księżyc dziadziu. "Piosenka o Dziadku" - piosenka I. O tym, jak z Dziadkiem idę do ZOO O tym, jak z Dziadkiem jest mi wesoło, O brodzie Dziadka, co śmiesznie kłuje, kiedy się z Dziadkiem mocno całuje. Ref. Najdroższy dziadku to jest piosenka, którą śpiewają Tobie wnuczęta Nie o zabawce, ani o kwiatku to jest piosenka o naszym Dziadku II. O tym, jak z Dziadkiem Na pyszne ciasta jedziemy razem do miasta, O tym, jak z Dziadkiem idę na lody i na dwie szklanki sodowej wody "Babcia" Babcia to miłe ręce Wstążka, herbata słodka, Śmieszne słowa w dawnej piosence Suknia dla lalki i szarlotka. Babcia to bajka, której nie znamy Pudełeczka, perfumy, włóczka. Babcia to mama mojej mamy A ja jestem jej wnuczka. "Nasza Babcia" Nasza Babcia umie tyle że uwierzyć trudno w to Czego dotknie się na chwilę Jak zegarek będzie szło. Babcia jest jak dobra wróżka Co otwiera bajkom drzwi Bo gdy kładzie nas do łóżka Mamy potem piękne sny. Babcia wszystko zrobi dla nas Z jej pomocy każdy rad Babcia strasznie jest kochana Więc niech żyje nam STO LAT! "Wszystko dla Babci" Po domu chodzi babcia w fartuchu, zielonych kapciach, Sprząta, kwiatki podlewa i nigdy się nie gniewa. Nawet gdy się stłucze szklanka mówi: "A to niespodzianka" Stłucze się bo była szklana "Przynieś szczotkę, już pozamiatana". Za to, że jesteś taka, kupię ci Babciu lizaka. "Kochamy Was" - piosenka I. Czy wiecie moi mili, czy wy wiecie Ile babć i dziadków jest na całym świecie Właśnie wielkie święto dzisiaj swoje mają Ref. Kochamy Was kochamy całym sercem I radości chcemy dać wam jak najwięcej Nasze buzie uśmiechnięte Niech życzenia ślą przepiękne Żyj babuniu, żyj dziadziuniu Latek sto. II. Babcia bardzo często mamę zastępuje Zamiast taty dziadek wnukiem się zajmuje Bo rodzice cały dzień spędzają w pracy Babcia, dziadek za to zawsze mają czas II. Babcia z dziadkiem czas nam miło umilają Zawsze dla nas niespodzianek wiele mają Dziś w piosence miłość wielką wyrażamy Głośno teraz podziękować chcemy Wam. "Zabawy z Babcią" Jestem sobie wnuczka mała, moja babcia jest wspaniała. Zna tuziny pięknych bajek, których słucha się wspaniale. Gry, zabawy, wyliczanki również wiersze, zgadywanki. Umie z klocków stawiać wieże, dobrze gra na komputerze. Zawsze zgrabnie piłkę łapie, aż się na nią gapią gapie. Zimą bierze mnie na narty. Kocham babcię to nie żarty! BIBLIOGRAFIA: 1. Bożena Forma: "Rok w wierszu i piosence". 2. "Nauczyłem i w przedszkolu" - wybór i opracowanie S. Daraszkiewicz 3. "Teatrzyk w przedszkolu" - opracowanie; J. Iwanowska, G. Sabalska Opracowanie: mgr Danuta Staroń Nauczyciel w Publicznym Przedszkolu Samorządowym w Łękińsku Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. Babcia jest symbolem rodziny, mądrości i opiekuńczości, dlatego sen o nieżyjącej babci uśmiechniętej może być odczytywany na różne sposoby. W tym artykule przyjrzymy się możliwym znaczeniom takiego snu oraz jak może on wpływać na nasze życie. 1 1. Symbolika babcii w snach. 2 2. Nieżyjąca babcia uśmiechnięta – pozytywne
Dzień Babci już 21 stycznia. Poniżej przedstawiamy wybrane wierszyki na Dzień Babci i piosenki na Dzień Babci. Na pewno się przydadzą, jeśli wspólnie ze swoimi dziećmi będziecie chcieli przygotować niespodziankę dla babć. WIERSZYKI NA DZIEŃ BABCI - PIOSENKI NA DZIEŃ BABCIPiosenka 1 - Kiedy babcia była małaKiedy babcia była mała to sukienkę i fartuszek krótki nóżki chude rączki i lubiła jeść cukierki oraz I co , i co , że babcia nam urosła ,że lat ma trochę więcej niż ja i brat i co , i co , to ważne że mam babcię ,że bardzo kocham ją i śpiewać lubię z gdy dziadek był malutki , to nie nosił adidasów tylko miał wąsów ani brody , no i nie chciał jeść marchewki tylko lody!Ref. I co , i co , że dziadek urósł trochę ,że lat ma trochę więcej niż dwa plus trzy plus co , i co , to ważne że mam dziadka ,że bardzo kocham go i lat mu życzę sto!Dawno temu babcia z dziadkiem w piaskownicy się kłócili o na spacer idą sobie , a gdy wrócą ja im kawę dobrą I co , i co , że trochę nam urośli ,że nie są dzieciakami , że ważni z nich co , i co , to ważne że są z nami ,niech żyją długi czas i zawsze lubią nas. PIOSENKI I WIERSZE NA DZIEŃ BABCIPiosenka 1 - Dla Babci i DziadkaDziadek z Babcią mają świętoWięc im wszyscy zaśpiewamyNiech nam żyją, niech nam żyjąNasi goście Babcię, kocham DziadkaZa ich serce, za ich miłośćW dużym zdrowiu, długie lataNiech nam żyją, niech nam NA DZIEŃ BABCI - PIOSENKI NA DZIEŃ BABCIPiosenka 3Jest taka jedna paniCo u mnie fory maBo zawsze jest na luzieTo właśnie Babcia maJest taki jeden facioPrzystojny jak James BondTo Dziadek mój kochanyNie znacie go? To błąd .WIERSZE NA DZIEŃ BABCIPiosenka 4Nie wszystkie babcie lubią walczykiNie wszystkie noszą stare kolczykiNie wszystkie babcie mają wiele latDla niejednej babci wesoły jest światRef. Babcia, babcia, to starsza dziewczynkaCo kiedyś miała usta jak malinkaMamę i tatę dawno wychowałaZa to w prezencie wnuki dostałaWnuki dostała – to właśnie babcie przyznacie samiZatańczą disco razem z dziadkamiI ja chcę bardzo mocno wierzyć w toŻe tak tańczyć będą lat przynajmniej Babcia, babcia...............WIERSZE NA DZIEŃ BABCIWierszyk "Z okazji Święta Babci"Z okazji Święta BabciJa dzisiaj Babcię nauczęJaka powinna być wnuczkajaki powinien być wnuczekPo pierwsze, proszę Babci-Ja już od dawna uważam,Że nic tak wnucząt nie zdobiJak piękny uśmiech na jest dobry na co dzieńA nie wyłącznie od świętaWięc wnuczek ma się uśmiechaćA wnuczka ma być NA DZIEŃ BABCI - PIOSENKI NA DZIEŃ BABCIPiosenka dla dziadkaDziadku, Dziadku kochanyWeż mnie proszę na kolanaprzytul mocno swoją wnusięDziś powiedzieć coś Ci muszęDrogi Dziadku powiem krótkoJak mnie mama nauczyłaChcę byś 100 lat żył DziadziuniuI bym z Tobą zawsze Twe Dziadku dobre czynyZdrowia, szczęścia, siły, chwałyDzisiaj w dniu Twojego świętaSzczerze życzy wnuczek PIOSENKI NA DZIEŃ BABCIPiosenkaBabcia ma święto , to babci dzieńA ja pamiętam o tymKwiatki Jej dam, buzi Jej damSłonko zaświeci złoteBabcia i Dziadek la la la laBabcia i Dziadek święto maDziadek ma święto to Dziadka dzieńŚmiejemy się wesołoA Dziadek choć lat ma ze 100To tańczy z nami w kołoWIERSZYKI NA DZIEŃ BABCI - PIOSENKI NA DZIEŃ BABCIPiosenka na Dzień Babci - Wesoła piosenka dla babci i dziadkaNie wszystkie babcie lubią walczyki ,nie wszystkie noszą stare kolczyki ,nie wszystkie babcie mają po sto lat ,dla nie jednej babci wesoły jest Babcia , babcia to starsza dziewczynka ,co kiedyś miała usta jak malinka ,Mamę i tatę dawno wychowała ,za to w prezencie wnuki dostała , wnuki dostała- To właśnie my !Niektóre babcie przyznacie sami ,zatańczą disco razem z dziadkami ,i ja chcę bardzo mocno wierzyć w to ,że tak tańczyć będą lat przynajmniej sto. WIERSZYKI NA DZIEŃ BABCI - PIOSENKI NA DZIEŃ BABCIWierszy Kochamy WasCzy wy wiecie moi mili czy wy wiecieIle babć i dziadków jest na całym świecieWłaśnie wielkie święto swoje dzisiaj mająWięc wnuczęta im piosenkę śpiewać was, kochamy całym sercemI radości chcemy dać wam jak buzie uśmiechnięteDziś życzenia ślą przepiękneŻyj babuniu, żyj dziadziuniu latek z dziadkiem czas nam ciągle umilająZawsze dla nas niespodzianek wiele w piosence miłość wielką teraz podziękować chcemy wasBabcia bardzo często mamę zastępujeZamiast taty dziadek wnukiem się rodzice cały dzień spędzają w dziadek za to zawsze mają was
Najbardziej znane z piwowarskiej tradycji są miasta, od których pochodzą nazwy produkowanych piw, najczęściej związane z dużymi koncernami: Żywiec, Warka, Łomża. W pierwszej 10 znajdziemy też: Leżajsk, Namysłów, Tychy oraz Miłosław. Jednak znawcy złotego trunku od razu zauważą, że w czołówce brakuje ważnego miasta
Sarę poznałam na studiach. Jest siostrą zakonną ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Wielu z nas, zgromadzenie to znane jest z pracy z dziećmi niewidomymi (np. w Laskach k. Warszawy). Siostra Sara ujęła mnie swoją prostotą, a przede wszystkim „normalnością” w byciu z drugim człowiekiem. Przyjaźnimy się od 18. lat, z czego kilkanaście przebywała na misjach w Indiach. Rozmowa, którą odbyłam z Sarą w 2009 r., jest o dzieciach stamtąd – z dalekiej Azji – które dotyka bieda i śmiertelne choroby oraz o niewidomych sierotach i ich opiekunach. Małgorzata Rubin-Bedra: W którym roku wyjechałaś na misje i dlaczego był to ten kraj? Sara: Wyjechałam w lutym 2003 roku, do południowych Indii, do stanu Karnataka, miasta Bangalore, do pracy wśród niewidomych dzieci. A dlaczego to miejsce? Nasze zgromadzenie rozpoczęło pracę w Indii w 1989 roku, kiedy to dowiedziałyśmy się, że w tym około miliardowym społeczeństwie aż 15 milionów to osoby niewidome, z czego zaledwie 2,5 procent, to osoby edukowane. Corocznie około 40 tys. dzieci traci wzrok z powodu niedożywienia i braku witamin. Zaistniała potrzeba, by wesprzeć nasze siostry tam pracujące, dlatego tez Matka Generalna zapytała, czy nie chciałabym wyjechać. Przyjęłam to z ogromna radością. Od lat marzyłam o pracy na misjach, a moim ideałem była Matka Teresa z Kalkuty, którą miałam okazję spotkać w Polsce. Kiedy wyjeżdżałaś na misje miałaś 30 lat, a w niedługim czasie zostałaś przełożoną międzynarodowej wspólnoty. Czy to nie za duże obciążenie, zbyt wielki trud? Kiedy wyjeżdża się na misje, trzeba być gotowym na wszystko. I łączy się wiele odpowiedzialności razem. Na początku nie było mi łatwo, szczególnie jeśli chodzi o język. Mimo krótkiego kursu języka angielskiego, który miałam w Polsce, po przylocie do Indii trudno mi było zrozumieć miejscowych ludzi, którzy przecież mówili właśnie po angielsku, choć wymawiali trochę inaczej i właśnie to było trudne. Ale z czasem, już na miejscu, bardzo wiele nauczyłam się od moich Indyjskich sióstr – nie tylko języka, ale także zwyczajów, kultury i mentalności ludzi. Czym się tam zajmujecie? Prowadzimy w Bangalore – stolicy stanu Karnataka – ośrodek dla dzieci niewidomych o nazwie Jyothi Seva, co w sanskrycie oznacza „Służbę Światłu”. W skład tego ośrodka wchodzi szkoła podstawowa (Jyothi Seva Primary School for the Blind) i internaty. Obecnie, przebywa w nich 85 niewidomych i słabowidzących dzieci, w tym 20 sierot. Pozostałe dzieci pochodzą w większości z bardzo ubogich rodzin, ze slumsów naszego miasta i wiosek w jego pobliżu. Mamy tez dwie dziewczynki z kolonii trędowatych ze stanu Czatisgar, odległego od nas o 26 godzin drogi pociągiem. Dla większości dzieci pobyt u nas to jedyna szansa na zdobycie wykształcenia i usamodzielnienie się w przyszłości. Po ukończeniu VII klasy w naszej szkole wysyłamy naszych uczniów do integracji, uzupełniają wykształcenie razem z widzącymi rówieśnikami, mieszkają nadal w naszych internatach, mają też lekcje wyrównawcze z nami. W szkole są takie same przedmioty jak i w innych szkołach dla dzieci widzących, wszystkie są wykładane po angielsku. Dodatkowo dzieci uczą się kannada, języka naszego stanu, a także języka hindi, który ma stać się ogólnoindyjskim. Dodatkowymi zajęciami w szkole są: nauka języka Braille’a (alfabetu dla niewidomych), czynności życia codziennego, orientacja przestrzenna, komputery (ze specjalnymi programami dla niewidomych). W internacie natomiast, dzieci uczą się śpiewu – maja chór w j. angielskim, ale także chór w j. kannada, uczą się gry na pianinie, casio, skrzypcach, a także tradycyjnego tańca indyjskiego o nazwie bharathanatyam oraz tańców ludowych. Wiele z dzieci jest utalentowanych muzycznie, a taniec mają we krwi. Jedna z nauczycielek prowadzi popołudniami zajęcia z fizjoterapii i masażu leczniczego. To dzięki niej kilkoro z naszych sierot zaczęło chodzić, mimo, że przyszły do naszego ośrodka po kilku latach leżenia jedynie w łóżku, a ortopedzi nie dawali im szans na samodzielne poruszanie się. Ile jest sióstr, z jakich krajów, na czym polega zadanie każdej z sióstr? We wspólnocie w Bangalore jest nas 21 sióstr, w tym 2 Polki. W naszym domu odbywa się też pierwszy etap formacji zwany aspiratem podczas którego kandydatki do zgromadzenia (obecnie jest ich 7, pochodzą z różnych indyjskich stanów) uczą się angielskiego i przygotowują do pracy z niewidomymi. Mamy jeszcze jedna placówkę w Indiach – w stanie Tamil Nadu, w mieście Kotagiri. Znajduje się tam dom formacyjny oraz ośrodek dla starszych niewidomych dziewcząt, gdzie uczą się dziewiarstwa i koszykarstwa. W tej wspólnocie jest obecnie 1 Polka, 5 Indyjek, 1 siostra ze Sri Lanki, 9 nowicjuszek i 4 postulantki, w tym jedna z Zimbabwe. W ubiegłym roku 3 nasze indyjskie siostry wyjechały do pracy w szkole dla niewidomych w Rwandzie. Budujemy także szkołę i internat w stanie Megalaja, w północno-wschodnich Indiach, gdzie w bardzo licznych i ubogich rodzinach jest wiele niewidomych dzieci, nie mających dostępu do szkół. 200 dzieci czeka na przyjęcie do szkoły. Nasze zadania związane są ściśle z ośrodkiem szkolno-wychowawczym, który prowadzimy, ja jestem odpowiedzialna za wspólnotę sióstr, za gości, pomagam także w administracji ośrodka i kontaktach z ofiarodawcami. Indyjskie siostry są nauczycielkami w szkole, pracują jako wychowawczynie w grupach internatowych, przygotowują do druku książki w alfabecie Braille’a, uczą orientacji przestrzennej i poruszania się z białą laską, mają lekcje muzyki, są odpowiedzialne za kuchnię, niektóre uzupełniają jeszcze swoje wykształcenie, by móc pracować z niewidomymi. Jak wygląda życie w Indiach? To temat rzeka… Mówiąc bardzo ogólnie, Indie są krajem symboli, kolorów, mnóstwa obyczajów i egzotyki. Ja, będąc tam 9 lat, zaledwie dotknęłam każdej z tych dziedzin i jestem zafascynowana. Kalendarz jest pełen najróżniejszych świąt, przede wszystkim związanych z religią hinduistyczną, dniami wolnymi od pracy są również święta muzułmańskie, a dla ciekawostki także dwa chrześcijańskie święta – Boże Narodzenie i Wielki Piątek. Każde z tych świąt ma specjalne zwyczaje. Są również odpowiednie obrządki, związane np. z uzyskaniem gotowości do małżeństwa przez dziewczynkę, ze śmiercią kogoś z rodziny, kupnem domu czy otwarciem sklepu. Najbardziej uroczyste są oczywiście śluby. Jak wy, siostry, jesteście przyjmowane przez tamtejszą społeczność? Nasz ośrodek znajduje się w bardzo ubogiej dzielnicy muzułmańskiej, otaczają nas meczety, z których kilka razy dziennie słyszymy przez głośniki głos muezina, nawołującego wiernych do modlitwy. Mamy bardzo dobre kontakty z sąsiadami, na nasze uroczystości czy przedstawienia przychodzi wielu z nich. Dzieci, które są w naszym ośrodku, należą do różnych religii, tak jak i w społeczeństwie indyjskim przeważają wśród nich hinduiści, są też dzieci muzułmańskie i grupka dzieci chrześcijańskich. Kiedy muzułmanie świętują Bakrid i zabijają zwierzęta, dzielą się z nami mięsem, a gdy hindusi świętują „Dipawali”, czyli święto świateł, otrzymujemy od nich specjalnie na tę okazję przygotowywane słodycze. Nasi pracownicy to także wyznawcy różnych religii, mamy więc okazję brać udział w hinduistycznych czy muzułmańskich ślubach, uroczystościach związanych z narodzinami dziecka czy poświeceniem domu. Skąd się biorą u was te dzieci, ktoś je kieruje? Dzieci trafiają do naszego ośrodka różnymi drogami. Większość sierot pochodzi z domów dziecka ss. Misjonarek Miłości, a tam trafiały z wysypisk śmieci, z ulic, ze szpitali. Miałyśmy bliźniaczki, które matka zostawiła w szpitalu, gdy miały 3 dni, kiedy zauważyła, że dziewczynki urodziły się bez gałek ocznych. Pozostałe dzieci są przywożone przez rodziców, skierowanych do nas przez znajomych lekarzy albo rodziców dziecka, które już uczy się w naszej szkole. Czasem ktoś spotka nas podczas programu, w którym nasze dzieci biorą udział i przekazuje adres osobie, która ma niewidome dziecko. Czasem, dzieci przywożą siostry zakonne, księża, pracownicy socjalni, którzy pracują w slumsach. Tam wynajdują dzieci, które siedzą zamknięte w domu, bo rodzice nawet nie zdają sobie sprawy, że ich niepełnosprawne dziecko może zdobyć wykształcenie. Informacja o naszej szkole jest też w tzw. Diecezjalnym Dyrektorium, dzięki czemu jest dosyć znana i to nie tylko wśród katolików, ponieważ siostry i księża pracują wśród wszystkich ludzi, bez względu na religię. To jest właśnie niezwykłe – w waszej pracy i waszym ośrodku – że zacierają się podziały. Mam na myśli podziały, wynikające z tak różnych kultur i tak odmiennych religii. W Polsce bardzo rzadko zdarza się, żeby razem ze sobą pracowali np. i chrześcijanie i muzułmanie, czy też Hare Krishna. Żeby razem tworzyli wspólne dzieło, gdzie chodzi przede wszystkim o dobro drugiego człowieka, a nie o religię. Podobno w Indiach dziewczynki są niechcianymi dziećmi (chodzi o płeć)? Kiedy w ubogiej rodzinie rodzi się dziewczynka, a tym bardziej niepełnosprawna, jest często porzucana przez rodziców. Są oni bowiem zobowiązani do zapłacenia „dowri”, czyli posagu przy jej zamążpójściu. Każda więc rodzina marzy o chłopcu, który na starość otoczy rodziców opieką. Nagminne są aborcje dziewczynek. Z tego też powodu zakazano informowania rodziców o płci dziecka przed jego narodzinami, czego niestety nie przestrzegają prywatne kliniki. Pamiętam, jak mówiłaś mi o dziewczynce, która ma na imię Radha, a która przychodzi do waszej kaplicy na różaniec. O co chodziło? Po imieniu dziecka od razu wiadomo, z jakiej wywodzi się religii; dzieci hinduistyczne mają najczęściej imiona bożków, chrześcijańskie – świętych. Radha jest jedną z hinduistek, które bardzo lubią przychodzić do naszej kaplicy na wspólny różaniec. Przychodzą też dzieci muzułmańskie. Czasem księża dziwią się, że podczas Mszy św. kaplica jest pełna, a do komunii przystępuje garstka dzieci. Tłumaczymy im później, że tylko ta garstka, to chrześcijanie. Jak wygląda dzień powszedni w waszej „wspólnocie”? Dzień zaczynamy wcześnie rano, mamy modlitwy poranne o godz. po nich Mszę Św. o siostry które maja dyżur w internacie już od są z dziećmi. Dzieci od rana wypełniają swoje tzw. „dyżury”: sprzątają pokoje, łazienki, wynoszą śmieci, ubierają szkolne mundurki. Starsi pomagają młodszym w czesaniu, zawiązywaniu butów, ćwiczeniu wszystkich czynności życia codziennego. O jest śniadanie (wszystkie posiłki są gotowane), najczęściej jakieś placki z mąki ryżowej i do tego bardzo ostry sos o nazwie curry. Dzieci, tak jak większość mieszkańców Indii, jędzą prawa ręką, nie używają sztućców. O jest w szkole poranny apel, podczas którego siostra czyta wiadomości z gazety, dzieci prowadzą modlitwę, odśpiewują hymn Indii i rozchodzą się do klas. Lekcje są takie same jak we wszystkich szkołach dla widzących, z metodami pracy dostosowanymi do niewidomych. O dzieci przychodzą do internatu na przerwę na wypicie soku (jest tu bardzo gorąco), a o mają półgodzinną przerwę na obiad. Na obiad jest zawsze ryż z ostrym sosem i gotowanymi warzywami, staramy się, by codziennie były owoce. W tygodniu posiłki są wegetariańskie, w niedziele kupujemy dla wszystkich mięso lub ryby. Mamy jedną kuchnię, w której gotuje się takie same posiłki dla dzieci, sióstr i pracowników. Zajęcia w szkole kończą się o dzieci wracają do internatu i zaczynają kąpiel, tzn. polewają się kubeczkiem wodą z wiadra. O jest podwieczorek. Po nim odrabianie lekcji i zajęcia dodatkowe. O jest kolacja i trochę czasu wolnego. O wspólna modlitwa wszystkich dzieci i gimnastyka wieczorna w dwóch grupach – dla młodszych i starszych. W sobotę mamy lekcje tylko do obiadu, a niedziela jest wolna od szkoły. Co się dzieje z dziećmi, które stają się pełnoletnie? Po ukończeniu naszej szkoły podstawowej, wysyłamy naszych wychowanków do szkół dla widzących, by razem z pełnosprawnymi rówieśnikami zdobywali wiedzę. Tam, kończą tzw. High School i College, zdolni uczą się dalej, kończą studia lub kursy nauczycielskie dla niewidomych. Trzy nasze absolwentki pracują w naszej szkole jako nauczycielki, dwie z nich mają już własne rodziny; choć same są zupełnie niewidome – wyszły za mąż za słabo widzących chłopców, mają już po dwójce pięknych, zdrowych, widzących dzieci. Inna z naszych absolwentek śpiewa w chórze, jeszcze inna jest nauczycielką pianina, jeden z chłopców udoskonala swoją wiedzę komputerową. Dla słabszych, upośledzonych uczniów, mamy jeszcze jeden ośrodek w stanie Tamil Nadu, gdzie prowadzimy warsztaty dziewiarskie i koszykarskie. Co jest największą trudnością w opiece, wychowaniu tych dzieci? Czy one różnią się od dzieci polskich? Dla mnie, nowym doświadczeniem jest praca z sierotami, które maja w sobie ogromne deficyty miłości, czasem wydaje mi się, że nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na ich zapotrzebowanie na miłość. Jestem bezradna, gdy pytają o rodziców, o których tak naprawdę nic nie wiemy. Wielu dzieciom nadałyśmy daty urodzin, bo też były one nie znane. A przecież każde dziecko chce świętować dzień urodzin. Najtrudniejsze są rozjazdy z internatu na ferie i wakacje, bo maluchy, które są sierotami, też mnie pytają, kiedy przyjadą mamy by je zabrać, a ja muszę odpowiadać, że tu jest ich dom. Często ich wakacje są o wiele lepsze, niż tych które wyjeżdżają do domów i jedzą np. raz dziennie, ale każde dziecko chciałoby spędzić wakacje z rodziną. Pamiętam, jak któregoś z chłopców ktoś zapytał skąd jest, myśląc o miejscowości, w której się urodził, a on odpowiedział, że jest z Jyothi Seva, bo od kiedy tylko pamięta, jest z nami. Czym dzieci indyjskie różnią się od polskich? Są bardzo chętne do wszystkiego, nie mają aparatów komórkowych, laptopów, wielu zabawek, dlatego też chętnie biorą udział we wszystkim, co im proponujemy. Gdy czasem ktoś nas odwiedza, jest zadziwiony tym, że dzieci garną się np. do zajęć pozalekcyjnych, że chcą się uczyć, że mają w sobie tyle zapału. Oczywiście, lubią też rozrabiać, bywają nieposłuszne, dziewczynki często się kłócą. Styl wychowania dzieci w Indiach jest dosyć ostry i na początku było dla mnie czymś szokującym, kiedy widziałam nauczyciela w szkole z kijkiem. My staramy się wprowadzać w naszej szkole inne metody wychowawcze, ale musi jeszcze upłynąć wiele czasu, zanim będą one zaakceptowane przez tamtejsza kadrę wychowawczą. Czy Bóg tam jest taki sam? Jedną z rzeczy, która bardzo fascynuje mnie w Indiach, jest religijność ich mieszkańców. Nie ma tam ludzi, którzy opowiadają się, że są ateistami, każdy w Kogoś albo w coś wierzy. Indyjczycy, to naród z natury bardzo religijny. Mam okazję obserwować wiarę naszych sąsiadów muzułmanów, którzy w każdy piątek tłumnie podążają na modlitwę do meczetów, a w świętym miesiącu Ramzan skrupulatnie przestrzegają postu. Widzę całe rodziny hinduistów, niosące w procesji posążki, bardzo popularnego w naszej okolicy, bożka intelektualistów – Ganesha. Widzę wreszcie i katolików, którzy nie wstydzą się swojej wiary, którzy głośno modlą się i śpiewają w kościele, którzy są pełni zapału w wyznawaniu Jezusa. Podczas niedzielnej Mszy Św. modli się cały kościół, ludzie wznoszą ręce do góry, uwielbiając Boga, czują się wspólnotą wiernych. Kościół żyje. A Pan Bóg… Myślę, że bardzo słucha modlitw naszych dzieci, które codziennie wspólnie modlą się do Niego. Nie jest trudniej wierzyć, widząc takie obyczaje, głód i biedotę na co dzień? Życie wraz z biednymi nie osłabia mojej wiary, wprost przeciwnie – daje mi szansę, by ją jeszcze bardziej pogłębiać. Radość życia naszych dzieci, ich prostota, entuzjazm, zarażają mnie i pomagają „z przymrużeniem oka” patrzeć na różne trudne sytuacje, bo przecież życie niewidomych jest często o wiele trudniejsze od naszych małych trosk, poprzez które czasem świat nam się wali. Pozwala mi to zrozumieć, że nie jest najważniejsze tylko to, co ziemskie, że istniejący świat ducha jest o wiele ważniejszy. Jakże głęboko brzmią w naszych realiach słowa z „Małego Księcia”: „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Dla mnie, życie z niewidomymi dziećmi, to codzienne, namacalne doświadczenie obecności Boga. Ostatnio, jedna z naszych uczennic, Yesuamma (znaczy „matka Jezusa”), odkryła w sobie talent poetycki. Nie mamy żadnych bliższych informacji o jej rodzinie, a ona bardzo chciałaby kiedyś poznać swoją mamę. Oto jeden z jej poruszających wierszy: Marzenia Chciałabym być małym ptakiem, który lata pod niebem i śpiewa piękną kołysankę, by utulić cię do snu Chciałabym być małym dzieckiem, by doświadczyć w moim sercu miłości mamy Chciałbym być płynącą rzeką i cieszyć się pięknem natury Chciałabym być aniołem, który jest z Tobą w dobrym i złym czasie Chciałabym być szczęściem dawanym wszystkim ludziom Chciałabym być krwią, która Cię chroni Chciałabym być łzami, by wyrazić moje uczucia Chciałabym być solą, by dać Ci odrobinę smaku Chciałabym być małym światłem tak bardzo niewinnym Chciałbym być delikatnym kwiatem, dającym wszystkim zapach Chciałabym być miłością, tak bardzo delikatną Chciałabym być dobrą wróżką, która Cię pocieszy, poprowadzi i pomoże podczas trudności Chciałabym być Twoim sercem, by znać czym jest ból i cierpienie innych i bić miłością Co daje Ci siłę do bycia tam, na każdy dzień? Co daje mi siłę…? Świadomość tego, jak bardzo potrzebna jest tam nasza obecność. Jak jest mi trudno, a mała Rupa przybiegnie i wdrapie mi się na kolana i zacznie opowiadać o tym, co zdarzyło się w szkole albo zaprosi mnie do swojego małego łóżeczka, bo nie chce spać sama i muszę jej długo tłumaczyć, że ja się tam nie zmieszczę. Albo wdzięczność bezdomnej staruszki, dla której obiad, otrzymywany od nas, jest jedynym posiłkiem w ciągu dnia. Jak zdobywacie środki do życia tam? Na działalność ośrodka, szkoły, internatu? Utrzymujemy się jedynie z darów, ale muszę przyznać, że Pan Bóg troszczy się o nas. Mamy kilku ofiarodawców z zagranicy, ale pomaga nam tez wielu miejscowych ludzi. I nie tylko dając ofiary pieniężne na dzieci, ale np. przynosząc gotowe posiłki. Albo też kilka worków ryżu, olej, różne rodzaje grochu, owoce, środki czystości, ubrania. Ogromnym wsparciem jest dla nas pomoc z Polski w ramach akcji „Adopcji Serca” oraz kwesty, które przeprowadzamy podczas pobytów w Polsce. Czy my, zwykli ludzie, możemy pomóc takim dzieciom i wam? Myślę, że jedną z form pomocy jest włączenie się w akcję „Adopcji Serca”. Polega ona na tym, iż można wziąć pod opiekę jedno z indyjskich dzieci, przebywające w naszym ośrodku, otrzymuje się zdjęcie tego dziecka i informacje o nim. Następnie można wesprzeć dziecko modlitwą lub też finansowo – częściowo lub w całości – opłacić kształcenie dziecka. Oprócz pracy w ośrodku, podróżujesz i odwiedzasz inne miejsca w Indiach, dotknięte biedą i chorobami. Opowiadałaś kiedyś o pewnej wiosce, gdzie nie ma lekarza, a dzieci bardzo poważnie chorują… Byłam kiedyś w małej wiosce w stanie Orissa. By się do niej dostać trzeba było iść przez las godzinę, nie było tam prądu, ani połączenia telefonicznego. Chorowały dzieci, rodzice nieśli je na rękach do najbliższej przychodni, często jednak nie zdążali dojść i dziecko umierało w drodze… To straszne doświadczenie niemocy, tak bardzo chciałoby się pomóc, a nie ma jak. Ostatnio zaś, opowiadałaś mi o dzieciach, pracujących na co dzień w kamieniołomach. Historia ta wywarła na mnie ogromne wrażenie… Tak. W czerwcu ubiegłego roku, wraz ze znajomym ks. redemptorystą i dwiema indyjskimi siostrami odwiedziliśmy kamieniołomy, położone na obrzeżach miasta Bangalore. Bardzo poruszyła mnie sytuacja mieszkających tam i pracujących dzieci. Większość z nich nie chodzi do szkoły, od najmłodszych lat pracują wraz z rodzicami za bardzo niskie wynagrodzenie. Praca, którą wykonują jest niebezpieczna dla ich zdrowia. Pracują w pyle, co często powoduje choroby płuc; rozdrabniając kamienie ulegają wypadkom i zranieniom, a nosząc ciężkie ładunki kamieni na głowach doprowadzają do chorób kręgosłupa. To bardzo smutne i aż niewyobrażalne… Niestety, taka jest rzeczywistość. Wstają wcześnie rano i idą z rodzicami do pracy. Chwilą odpoczynku jest czas południa, kiedy to w kamieniołomach podkłada się dynamit i wysadza kamienne ściany. To także czas ubogiego posiłku, na który składa się codziennie miska ryżu z gotowanymi warzywami lub tylko kilkoma ostrymi papryczkami chili. Po zakończonych wybuchach wszyscy wracają do pracy, która trwa do zmroku. Dużym problemem jest też brak wody. Jest ona dowożona w cysternie i trzeba za nią płacić. Ludzie więc bardzo ją oszczędzają. Każda rodzina mieszka w ubogim szałasie pokrytym liśćmi palmowymi. W nim mieści cały swój dobytek. Życie toczy się głównie przed domem: gotowanie, mycie, wieczorne spotkania po pracy. To, o czym mówisz, tak bardzo różni się od codzienności polskich dzieci… Tamtejsze dzieci mają poważny wyraz twarzy, od najmłodszych lat znają trudy codziennego życia. Czasem dobrze uświadomić sobie jak bardzo jesteśmy uprzywilejowani mogąc posyłać dzieci do szkoły, mieć dobrze płatną i bezpieczną pracę, bieżącą wodę w kranie, smaczny i zróżnicowany posiłek, etc. Są bowiem tacy, często jeszcze bardzo mali, dla których każdy dzień jest zmaganiem o przeżycie. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Życzę wiele sił w dalszej pracy.
Póki my z nim czule objęci. Wszystko może się stać. Póki strzela korek szampana. Do wesela goi się rana. Wszystko może się stać. Póki rybka nie spełnia trzech życzeń. I okruszek choć chętki na życie. Wszystko może się stać. Póki stawiasz swój zamek na lodzie.

Fundacja 'Koci Pazur' Fundacyjne forum kociarzy z Poznania FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Zaloguj Album Download Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna » Forum Fundacji dla Zwierząt » Dział ADOPCYJNY » Tęczowy Most » Babcia Biszkoptowa Idź do strony: « 1 2 3 «» 13 14 15 «» 27 28 29 » Poprzedni temat «» Następny temat Przesunięty przez: bryniaWto 10 Maj, 2016 00:08 Babcia Biszkoptowa Autor Wiadomość Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16831Skąd: Poznań Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 14:49 Wy ją lepiej znacie ja nie mam absolutnie żadnego doświadczenia z kotem tak dojrzałym _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Meridion Lord Daemon Dołączył: 29 Paź 2014Posty: 112Skąd: --- Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 18:31 Babuszka robi postępy, tylko bardzo powoli Moim zdaniem nie ma co jej naciskać i trzeba jej dać czas, aż sama z powrotem zaufa ludziom. Niestety ktoś ewidentnie zrobił jej krzywdę i panicznie boi się ludzkiej ręki. Najlepiej to widać jak trzeba ją wpakować do transporterka - próba zrobienia tego gołą ręką kończy się zwykle ranami, natomiast jeśli to samo zrobimy przez koc (wcale nie narzucając go na nią, tylko tak żeby nie było widać ręki, to babuszka znosi to o wiele lepiej i nie rzuca się do ucieczki czy obrony. Ona i tak nie będzie super mizisatym kotem (przynajmniej w najbliższym czasie) i trzeba jej szukać odpowiedzialnego domu i kogoś kto będzie rozumiał że potrzebuje dużo przestrzeni i czasu by zaufać. A co do zdjęć to trudno cyknąć, bo o ile babuszka chodzi swobodnie jak z Niarą siedzimy na kanapie przed komputerami i bawi się, to jeśli tylko któreś z nas ruszy się po aparat, włącza jej się lampka alarmowa. Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Nie 21 Cze, 2015 19:21 U Babci jest postęp, ostatnio dwa razy udało się do niej podejść dosyć blisko, w dodatku dała sobie zrobić zdjęcie. Nadal sporo chodzi po domu, wychodzi sobie na balkon, jest żywa, choć tak jak wcześniej w ciepłe dni wyleguje się tam gdzie najchłodniej. Bardzo dobrze dogaduje się z Figlem, Venus i Vegas, nie ma między nimi żadnych konfliktów, czasem Babci namiauka na Figielka, ale nic poza tym. Cynamon Dołączyła: 16 Maj 2013Posty: 3401Skąd: Poznań Wysłany: Nie 21 Cze, 2015 20:00 Babuszka Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16831Skąd: Poznań Wysłany: Pon 22 Cze, 2015 16:19 _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 21:42 Kochani! Wreszcie możemy to powiedzieć, wcześniej nie chcieliśmy chwalić dnia przed zachodem, ale teraz już jesteśmy pewni. Babunia poczyniła gigantyczne postępy. Danie jej spokoju było bardzo dobrą decyzją. Babcia wreszcie nie ucieka kiedy widzi człowieka w jej pokoju. Babunia mieszka sobie w naszej sypialni, nie jest tam zamknięta, ale czuje się tam dobrze. Czas spędza pod łóżkiem albo od dłuższego już czas na dużym drapaku, który się tam znajduje. Kiedyś było tak, że dzwięk kroków powodował u Babci panikę i kocina kryła się pod łóżkiem. Teraz jest już zupełnie inaczej, można wejść do pokoju, a nawet coś w nim robić! babcia nie ucieka, co najwyżej prostuje się na swoim miejscu, czyli w jednym z hamaków i przygląda się człowiekowi. Oczywiście nie można do niej podejść szczególnie blisko, ale to jest ogromny sukces! Dziś udało mi się tam zdjąć pranie z suszarki i schować je do szafy, a Babunia nie uciekła! Mimo, że chodziłam po pokoju, a pokój nie jest duży i wszystko jest dość blisko siebie. Jest jeszcze coś. Nasze łóżko stoi bardzo blisko drapaka, normalnie kiedy wstawaliśmy Babcia wiała gdzie pieprz rośnie, a teraz, możemy wstać normalnie z łóżka, a Babunia nie rusza się z drapaka. Oczywiście wszystko musi odbywać się bez patrzenia na kocinę, można na nią spojrzeć, nawiązuje nawet kontakt wzrokowy. Ale wpatrywanie się w nią powoduje że schodzi (już nie ucieka) na podłogę i idzie do swojego posłanka, które ma pod łóżkiem, ale przy samym brzegu. Ale uwierzcie mi, to że nie ucieka już w popłochu jest gigantycznym postępem! Eva Wiek: 37 Dołączyła: 23 Wrz 2014Posty: 9104Skąd: POZNAŃ Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 21:56 magia Domu i serc pełnych miłości do Furta _________________nie mogę, Kot na mnie leży. einfach Dołączyła: 04 Wrz 2013Posty: 2495Skąd: Poznań Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 22:55 wspaniały news Cynamon Dołączyła: 16 Maj 2013Posty: 3401Skąd: Poznań Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 22:56 Babcinka dobrze rokuje tak trzymać No i oczywiście nieoceniona zasługa jej wspaniałego DT Cotleone Don Vito & co Dołączyła: 11 Maj 2015Posty: 2573Skąd: Poznań Wysłany: Czw 25 Cze, 2015 08:11 dla Babci, dla wspaniałego DT _________________Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) Meridion Lord Daemon Dołączył: 29 Paź 2014Posty: 112Skąd: --- Wysłany: Nie 28 Cze, 2015 13:32 Ponoć im trudniej zdobyć zaufanie kota, tym bardziej się je docenia. Ja bardzo kocham babuszkę i chciałbym żeby znalazła dobrego ludzia Nadira Szatan wcielony Dołączyła: 05 Paź 2013Posty: 3979Skąd: Poznań Wysłany: Nie 28 Cze, 2015 21:42 Znam to, mam tak z Szoniaczkiem :3 Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Pią 03 Lip, 2015 17:00 Babcia robi ogromne postępy, ze względu na to, że koty posikiwały nam (a raczej osikiwały) całą pościel, musieliśmy zdecydować, że sypialnię mamy na dzień zamkniętą, na noc ja otwieramy, żeby kociaki mogły z nami spać. Tak czy inaczej baliśmy się, że Babci będzie trudno bez tego pokoju. Niepotrzebnie. Babunia umie sobie znaleźć miejsce. Przesiaduje często za kanapą, tam ma dużo miejsca, albo w kartonowej kociej twierdzy, nie krępuje się też już żeby chodzić po domu i leżeć na balkonie. Postępy są naprawdę wielkie. Mamy w salonie mamy dwa fotele ustawione obok siebie, na jednym zawsze siedzi Meridion, a drugi jest zajmowany przez jakiegoś kota. Nawet Babcię! Tak, babcia potrafi już podejść tak blisko człowieka, a nawet sobie obok niego leżeć. Bardzo dużo czasu spędza na wspólnym kocim drapaku, leży w hamakach, przesiaduje w budkach. Kurcze, jestem z niej taka dumna, że się przełamuje, serce rośnie jak na nią patrzę. A tu, Babcia w betach: Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16831Skąd: Poznań Wysłany: Sob 04 Lip, 2015 01:28 Biszkopcik wydaje mi się bardzo podobna do Niny. Czas + cierpliwość + swoboda + szacunek dla kota = efekty _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Sob 18 Lip, 2015 12:05 U Babuni z dnia na dzień co raz lepiej Udaje się ją nawet łapać na głaskanie. Co prawda jest to mega trudne, ale jednak Jak tylko zdjęcia z tulenia Babuni będą na picasie (właśnie je wysyłam) to je Wam pokażę. Poza tym Babcia jest kurcze wzorowym kotem. Je grzecznie to co jej podajemy. Jak się bawi to swoimi zabawkami, grzecznie, bez rozwalania połowy domu No kot idealny, dla kogoś, kto potrzebuje spokojnego pupila t=Tymczasem dziś Babunia wylegująca się na progu balkonu: I w Kociej Twierdzy: Wyświetl posty z ostatnich: Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna » Forum Fundacji dla Zwierząt » Dział ADOPCYJNY » Tęczowy Most » Babcia Biszkoptowa Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietach Dodaj temat do UlubionychWersja do druku Skocz do: Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

V3mH.